
Migele
Użytkownicy-
Postów
71 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Migele
-
Bo Staś siusia na okrągło: siusia tańcząc bajabongo, siusia w Nakle, w Czechach, w Kongo, kółko więc wybawia z mąk go.
-
:) Pewien bankowiec w Zielonej Górze o budżetowej czytał wciąż dziurze. Skutkiem lektury miał know-how, który już mu nie mieścił się w garniturze.
-
Poliglota u stóp Krakatau rwał panienki na duży know-how. Potem w porze śniadania mówił im: daswidania, adieu, bye bye, na shledanou, ciao.
-
Agentowi to Agencja mówi, jaka preferencja jest akurat pożądana. Dzisiaj – panią, jutro – pana.
-
Zenon ciągle grzmi i błyska, wkrąg dziwują się ludziska, obserwuje cała wioska skutki zżarcia kabanoska. Biją w niebo fajerwerki od nieświeżej garmażerki, brawo, brawo, jeszcze, jeszcze aż po plecach idą dreszcze. Wójt się cieszy: Na dożynki Zenonowi damy szynki, Poprawimy salcesonem i atrakcje zapewnione, w gminie radość wnet zagości wszystko dzięki niestrawności tak drogiego nam Zenona. Wiwat Zenon i śledziona.
-
Stary Zenon z wrzosowiska dziwne w ciele ma zjawiska: w nosie gaz ma, w uszach plazma, a co kichnie, to się błyska.
-
Pewien agent z firmy Allianz chciał z agentką mieć mezalians. Wyszła wpadka - rano kartka: „Było miło. Agent Kloss Hans”.
-
Pewien masarz ze wsi Wrzosów słabość miał do długich włosów, a że żona przystrzyżona, plótł warkocze z kabanosów.
-
Dziękuję, gratuluję wyróżnionym, no i gratuluję Frankowi bardzo fajnego dwuwersu:)
-
Jakże dyskretnie wulgarne:)
-
A dziękować, dziękować, ukłon oddaję.
-
Pan hydraulik z okolicy Łysej Góry przy robocie zwykle jechał z grubej rury. Jest to wspólna retoryka rzeczonego hydraulika oraz innych specjalistów od glazury.
-
Pan hydraulik z okolicy Łysej Góry przy robocie zwykle jechał z grubej rury, lecz przepraszał zaraz grzecznie, mówiąc „ Ważne to bezsprzecznie, przy robocie trochę, kurwa, mieć kultury.”
-
Raz kucharzowi z Bzikowa nie wyszła zupa grzybowa a wyszły flaczki (na skutek sraczki, w dodatku pękła mu głowa).
-
Dziękuję bardzo, gratuluję współlimerykującym laureatom, pozdrawiam wszystkich, a już Franka Klimka to w szczególności:)
-
Rasistce Heli ze wsi Trukajny poglądy miesza daltonizm skrajny. Kłopot ma duży: nie wie, kto murzyn, a kto zielony, całkiem zwyczajny.
-
Pan myśliwy w powiecie Trukajny do nagonki stosował kombajny i wojskowe szalupy. Niby pomysł do dupy, a myśliwy uważał, że fajny.
-
Sołtys z kumplem, pod Roskoszą, na przedmieściach market wznoszą. „Market stanie, parafianie, dobry, polski, marki Auchan”.
-
W miejscowości JACOWLANY Organista nieco wlany, zgięty troszkę wziął harmoszkę mówiąc „Pieprzę te organy”.
-
Organista w Jabrzędzinie do mszy grał na okarynie skoczne walce w samej halce. Dziwne, bo to było w zimie. :)
-
Eee, to sam se dodam. Raz piechurowi w Igidzie wykryto braki w libidzie. Gdy pani naga leży i błaga, jakoś tak słabo mu idzie. Wybory we wsi Imiołki wygrały zbożowe wołki. Wtedy korniki z przegranej kliki w zemście zeżarły im stołki.
-
Dołączam:) Grube Kachy – baby w Ićkach płaczą, bo nikt nie chce kryć Kach. Mówią gachy: myjcie pachy, głupio ciągle tak nie myć pach. Kto teraz?
-
Witam. Tak sobie też wcześniej tym śniadaniem kombinowałem, ale potem doszedłem do wniosku, że właśnie ten drugi obraz im dalszy od malarskich skojarzeń - tym lepiej. Opinia subiektywna oczywiście. Pozdrawiam serdecznie.
-
Malarz Wiesław, osiadły w Chlastawie, tworzy akty, no coż, dość koślawie. Cała szepcze parafia: „Albo to pornografia, albo koło gospodyń przy kawie.”
-
Pan dyrygent, co żył pod Kalkutą w nos łaskotał skrzypaczki batutą, bo uwielbiał ich piski, za to altowiolistki żgał w nos stopą. I to nieobutą!