Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jarek Zawadzki

Użytkownicy
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jarek Zawadzki

  1. Nowego świata odwieczne podboje Czasem daleko rzucą czasem blisko Wygłodzonego ludu zbiorowisko, Który porzucić musi ziemie swoje, Wziąć łuk do ręki, na kark wrzucić zbroję, By sobie nowe wywalczyć siedlisko, By co dzień ryżu móc cieszyć się miską, Czarką herbaty uprzyjemniać znoje. Dziś lud tubylczy po górach się kryje;[u]1[/u] Zdać by się mogło, że podbój zwycięski, Lecz inny mocarz unosi swą szyję, W oczy zwycięzcom zagląda duch klęski. Nie raz się jednak Chiny rozpadały, By znów się złączyć − ot i sekret cały.[u]2[/u] ___________________ 1 Tubylcze ludy Tajwanu (pochodzenie polinezyjskiego), żyją obecnie głównie w górach, młodsze pokolenie czasem schodzi do miast. Wszyscy ulegają silnej sinizacji. Ich sytuację można przyrównać do położenia Indian w USA. 2 Chiny w swej historii wielokrotnie przeżywały okresy rozbicia i ponownego zjednoczenia. Obecny (2005 r.) konflikt między Pekinem a Tajpej wpisuje się w ten schemat.
  2. Usiądę tutaj pod swastyką[u]1[/u] chwilę I coś dobrego z patelni poproszę. Ostatnio wstręt mam do mięsa – nie znoszę! Tutaj buddysta mnie obsłuży mile. Kucharz nie stary, jeszcze w wieku sile. Smażąc makaron z grzybami po trosze Marne zarabia na swym woku[u]2[/u] grosze. Może herbaty z nim czarkę wychylę. Robi się późno, nie widać już nieba. Kratę już pewnie zasunąć by trzeba, Wyłączyć światło i klimatyzację Bywam tu często, wszak mieszkam za rogiem. Obiad u niego jadam i kolację I nie zamierzam zrywać z tym nałogiem. _________________________ 1 Swastyka 卍 lub 卐 jest we wschodniej Azji kojarzona głównie z buddyzmem. Kojarzenie jej z nazizmem w zasadzie się nie zdarza. Znak taki umieszczony nad restauracją oznajmia że jest ona prowadzona przez buddystów, a co za tym idzie – nie serwuje mięsa. Jadłodajnie takie widziałem tylko na Tajwanie – w Chinach Kontynentalnych trudno o restaurację wegetariańską. 2 Patelnia w kształcie płaskiej kopuły.
  3. ale to tylko pierwszy rozdzial tego wiersza :) nastepne wkrotce
  4. Kraj lat dziecinnych on zawsze zostanie Święty i czysty jak pierwsze kłamanie. I Dziwny to kraj jest a mieszkańcy próżni, Do ziem szlachetnych stąd jeszcze daleko, Na krótko tutaj przystają podróżni, Inaczej tutaj niż za siódmą rzeką, Niż za lasami siedmioma inaczej. Zaduch w tej ziemi omdlałej i suchej, Którą rusałki omijają raczej, Bo cóż jest warta nimfa w ziemi głuchej. Trudno tu spotkać choćby pustelnika. Od wieków nie ma już dzikiej zwierzyny; Nawet ostani zagajnik zanika, W którym podstępne się czają gobliny. Gdy noc zapada straszna jest i cicha, Nawet puchacze nie puchają nocą Muzyka muraw jak rosa usycha, Nie słychać świerszczy, co indziej świergocą. Tańców i śpiewów nikt już tutaj nie zna, Wiatr tylko szemrze czasami ballady, O pięknej niksie lub o księciu z Gniezna, Których jedynie księżyc słucha blady. A gdy poranek wstaje, gdy się budzi Ze snu ten smętny kraj opustoszały, Trudno napotkać na ulicach ludzi I lepiej pałać uczuciem do skały Niż do żywego stworzenia w tej ziemi, Gdzie nikt już nie wie, co znaczy, że kocha; Ci którzy mowę znają, są tu niemi I giną w cieniu pasaży molocha. Kto tutaj rządzi – nikt naprawdę nie wie, Albo udaje, że nie wie; jak sądzę, Wszak tu przy pracy, spoczynku i śpiewie Władają życiem bezduszne pieniądze. Nocą o świcie i popołudniami Wloką się ciężko godziny niemrawe. Snobi, gogusie – zawsze tacy sami, Proszą kobiety do kina, na kawę, Do cyrku ujrzeć tresowane słonie Groźne pantery i lwice ryczące, A każda chwila w słów delirium tonie I rodzi nowych skazańców tysiące. (Olu i Mirku Nigdy w większym nie byliście cyrku!) W parkach nie kwitną już więcej kasztany, W lasach nie rosną już więcej jagody, A śpiew słowików dawno zapomniany. Gdzie się podziały planty i ogrody? Dawno umarła już radosna sztuka, Taka co rodzi się w natchnieniu nagle; Nikt już nie liczy, gdy kukułka kuka, I wiatr nie dmucha w marzycieli żagle. Tu wierzą tylko w bunt i ksenofobię, Jeżeli myślą to tylko o sobie, Tak bardzo dumni ze świetnej przeszłości, Której im naród żaden nie zazdrości. Nad wielkim miastem szary wstaje ranek, Słońce przebija się przez tuman smogu Budzi się pijak u drzwi swoich progu, Budzi się ze snu zdradzony kochanek. Sprawdza godzinę - wcześnie. Włącza radio: Gdzieś jakiś zamach, gdzieś biją skinheadzi... Podnosi głowę i siada, i siedzi; Zapala fajkę, tęskniąc za arkadią. A pocierając o cybuch piżamą Dosięga radia, szuka innej stacji Nic nie znajduje, zostawia tę samą; I chyba musi pójść do ubikacji. Zaczyna padać deszcz z brudnego nieba, Kapie na chodnik, parapet, o szyby Takiego deszczu nikomu nie trzeba, Nie wyrastają po tym deszczu grzyby. Deszcz coraz większy, coraz mocniej pada, Stuka o szyby jak dziecko w cymbałki. Zbiera się burza, pewnie zagrzmi lada Moment. Aniołki bawią się w zapałki. Wiatr się rozhulał i drzewa wierzgają, Jakby z pijana kochały się Gają; I już boginię pieściły w ekstazie, Słodkie szeptając słowa wyraz po wyrazie. Wreszcie zagrzmiało raz, drugi i trzeci, Ziemia zadrżała i padać przestało I dreszcz ostatni był przemknął przez ciało. Tęcza wyjrzała zza chmury i świeci. Raz jeszcze patrzy na zegarek - późno. Odkłada fajkę i myśli co zrobić, Chciałby się podnieść - nie może się zdobyć. Myśli po głowie błąkają się luźno. Oto filozof – ja umywam ręce, Żadnej w nim bowiem nie znajduję winy, Krew jego na was i na wasze syny; Wam go oddaję. Nie powiem nic więcej.
  5. mialo by "z czlowieka" rzecz jasna :)
  6. Komu trzeba takiej armii? Kto te głodne mordy karmi? Gdzie są matki tych żołnierzy? Kto ich kocha? Kto w nich wierzy? Dokąd idą? Po co idą? Pod jakiego z państw egidą? Kto ich czeka? Gdzie ich czeka? Na co zwierze im człowieka? Mężni, silni, głodni, głupi: Kto ich wczesne trupy kupi? Kto ich dusze kiedyś wspomni? – Nie historia. Nie potomni. Rozkaz, rozkaz! Lewa, lewa! Hymn do śmierci ich zagrzewa. Bóg... tfu! Honor i ojczyzna – Jakiż bóg się do nich przyzna?! Komu trzeba takiej armii? Kto te głodne gęby karmi? Dokąd idą oni? Za co? Kto bogaci się ich pracą?
  7. kaplicowa pasuje mi bardziej niz kapliczna, kolokwializmy? a co w nich zlego? nie wiem, moze to dlatego ze wogole jakis taki potoczny jestem - doslownie i w prznosni :) Jarek
  8. Owszem, widziałem radość prostych ludzi, Poznałem nawet urok życia w ciszy, Ale mnie bardzo takie szczęście nudzi, Bo ja nie lubię, gdy mnie nikt nie słyszy. Nie jestem z tych, co chwalą los derwiszy I dobrze mają się w swej samotności Niczym figurka w kaplicowej niszy, Którą nie wielu już odwiedza gości. Ja wolę miasto i główne ulice, Gdyż przesiąknąwszy aż do szpiku kości Tym, czym dziadkowie żyli i rodzice, Coś we mnie dzieciom wielkich miast zazdrości. Jarek Zawadzki
×
×
  • Dodaj nową pozycję...