adolf
-
Postów
2 741 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez adolf
-
-
45 minut temu, kot szarobury napisał:
Poddaję się nastrojowi, jak tworzysz. Prawdopodobnie w nazwie był jeszcze sonet. Przyzwyczaiłem się, że piszesz właśnie w formie sonetu. Brakuje mi rymów w drugiej części, szkoda, że ich nie poszukałeś.
Bardzo obrazowa dla mnie ta fraza :
Prezentujesz nowe - inne od utartych - spojrzenie na tę porę roku.
Pozdrawiam :)
dzięki za wglad, mam teraz nową wizję obrazowych wierszy i staram sie wycwiczyc w tym nowym stylu. co do rymow mialy byc ale jakos nie moglem sie zdecydowac, zeby poswiecic ostatnie frazy na ich przemodelowanie, bo jakos mi za bardzo pasowaly, w natepnym sie postaram zeby byly rymy
co do sonetu - nie ukrywam, ze nie tyle co całokształt sonetu mi podpasował, ile jego hipnotyczna budowa 2x4 + 2x3, nie wiem czemu ale taki uklad (ew. rozszerzony o 1,2 wersy puenty) pod wzgledem graficznym jak i kompozycyjnym bardzo mi podpasowal - zreszta jest to tez forma dyscypliny slownej - skondensowania mysli w zadanej formie, co czasem jest naprawde ciezkie, ale pomaga bo wiersz sie nie rozciencza az tak bardzo i jest b. konkretny
1 -
Dnia 5.11.2017 o 21:55, befana_di_campi napisał:
Niemiecki poeta Karl Krolow (1915-1999) napisał był "Herbstsonett mit Hegel" (Jesienny sonet z Heglem) który to utwór przetłumaczyłam niegdyś dla celów naukowo-dydaktycznych jako wiersz "nieprzekładalny". Po latach ową translację zamieściłam pod nickiem "Lidia" na literackim forum "Ogród ciszy".
niemiecka poezja ma cos w sobie, nie ukrywam ze podoba mi sie, pod względem pewnej maniery wypowaidania sie, natomiast pod względem jezykowym jezyk polski mi najbardziej lezy, gdyz jest ładnie kwiecisto melodyczny, ale nie zbyt melodyczny (jak np. rosyjski)
inna rzecz ze niemiecka poezja rzeczownikowa jest ciezka do przetlumaczenia, bo nasz jezyk jest bardziej opisowo-czasownikowy (rzeczowniki brzmia siermieznie lub grafomansko).
0 -
Dnia 5.11.2017 o 21:55, befana_di_campi napisał:
Niemiecki poeta Karl Krolow (1915-1999) napisał był "Herbstsonett mit Hegel" (Jesienny sonet z Heglem) który to utwór przetłumaczyłam niegdyś dla celów naukowo-dydaktycznych jako wiersz "nieprzekładalny". Po latach ową translację zamieściłam pod nickiem "Lidia" na literackim forum "Ogród ciszy".
Dlaczego przekopiowuję ją na "Orgu"? Jedynie dlatego, iż oba sonety osobliwie ze sobą konweniują. A tak na marginesie: specjalistą od jesieni był wymieniony Poeta. Nie tylko zresztą On, gdyż prawie wszyscy niemieckojęzyczni twórcy, którzy się zajmowali / zajmują tzw. "liryką Przyrody" (Naturlyrik), ta najbardziej spektakularna pora roku zajmuje u nich szczególnie uprzywilejowane miejsce.
Serdecznie :)
Troche czasu temu (dosc dawno) chcialem sie podjac tłumaczenia geroga trakla ale ostatecznie sie wycofałem z tego pomysly, nie ukrywam, ze te wiersze rilkego i trakla maja na mnie duzy wplyw, chcialbym podtrzymac ta fantazyjna metaforyke, na razie sie szkole tymi jesiennymi wierszami bo mam pomysl na nowy cykl wierszy ale musze wycwiczyc nowy styl
0 -
35 minut temu, befana_di_campi napisał:
Sonet to nie jest. O jeden wers za dużo :)
Chyba, że zmieniły się zasady, a tym samym definicja?
sonet V w znaczeniu, że kolejny z cyklu jesiennych wierszy (nazwanych sonetami jesiennymi), w domyśle ze kontynuacja serii :) już poprawiłem tytuł żeby nie kłuł :)
0 -
Jesień chodzi o kulach połamanych drzew
orkanem snuje historie chowanych urazów
migoczą piorunami obrazy z przeszłości
opada jakby z nieba tajemniczy "śpiew".
To ptaki przelatują cudzymi myślami
natrętne odloty i powroty manii
ogania się miotłami, wymiataniem liści
przez parkowych stróżów, co po niej sprzątają.
Oto jest więc jesień w późnym dojrzewaniu
niczym owoc wielkiego cyklu pór roku
okrągłe i miąższyste jabłko przestrzeni
Pomysłowo chowające ciężką pracę wiosny.
Gdzieś pod przykryciem brązowego "zła"
pożywny wielki pokarm - jak obol pod język
by przyroda niknąc przeprawiła się przez Styks.
4 -
Jesień wręcz nie wierzy, w co słyszy o sobie
aż rwie liście z głowy czytając gazety
przegląda się w lustrze - "to chyba nie o mnie
te dziwne opisy jakiegoś poety."
Amator-detektyw, samozwańczy śledczy
już odciski palców chce zbierać z kasztanów
wymyśla teorie, rymy jakieś węszy -
Psychoanalityk z plotkarskich portali.
Lepiej ty pisarzu, idź do tego parku,
tego, co podobno kaszel liści łapie -
jemu jakiś syrop, sobie leki zakup
i zamiast wymyślać jesienne fake news'y,
co nikt ich nie łyka - niczego nie zmienią
zrozum, że jest jesień po prostu jesienią.
7 -
Najbardziej zdumiewa brawura jesieni
gdy mroźne poranki przechodzą pojęcie
wełnianych szalików, a przeciąg spod progu
zimnymi pnączami rozrasta się w sieni.
W te dni oddawania wiosennej radości
szarego zbywania promieni słonecznych
(na pchlim targu szarug za drobne kasztany)
rozmyje deszcz maski, co wnet puszczą barwy
z grymasów jak włókien, oblicz krajobrazów.
A co się w tym wyda najbardziej dowcipne
ci wierni Służalcy nic nie rozumieją
z tej całej jesieni. Tyczą znane ścieżki
całkiem po omacki, robiąc to z pamięci -
liść po liściu. Amen. I tak poprzez wieki.
5 -
Ach, doprawdy jesień nie przebiera w środkach,
Aby zaprzepaścić wiosenne maniery.
Porywistych wiatrów mocny podmuch berserk
Zerwał okiennice, wietrząc ... podstęp w oczachPobliskich jabłoni - jabłka biją czołem
Przed autorytetem robotników sadu.
Słodko załagodzą chłodne obyczaje,
Kulturalność kwiatów ochronią na potem.Pantera jesieni w złotym maskowaniu
Dziki zwierz mijania, drapieżne znikanie
W tej wielkiej sawannie cyklicznego trwania.Ale jest gdzieś w kącie przyrdzewiały kurek
Jakiś kran w ogrodzie niezbyt zakręcony
cieknie z niego wątek - już następnej wiosny!3 -
Parkowe drzewa wykrztuszą liście
w czerwono złotym jesiennym kaszlu
w gardle alei zadrapie czyjeś
zwijanie koron z brązowych sztalug
Ściśnie krtań pniaków szarość i pustka
nie zdradzą z lęku swego sekretu
gryps drobnych ziaren przechwyci ściółka
zieleń wyjawi w marcu lub kwietniu.
Słowotok wiatru przechyli szalę
rond kapeluszy na swoją stronę
rzuci klucz ptaków w odlegle kraje
Polecą w kulki lśniące kasztany
weź ich alibi w kieszenie, w dłonie
by się ten spacer wydał ... udany.
1 -
1 godzinę temu, Freemen napisał:
Bo przedstawia nas jako trybiki...
a czy nie o to pokłócono się niegdyś na początku stworzenia świata i w momencie kiedy ktoś dał ludziom samoświadomość która trochę napsuła krwi i zepsuła porządek (wiele zwierząt nie ma takich problemów) :) w sumie to nie wiemy jaka jest prawda, i kto tak naprawdę ma racje - - trochę jak w Matrixie, i pytanie czy uciekać z tego świata, negować go, czy zaakceptować :)
w sumie może dobrze że nie wiemy, można mnożyć teorie :) i dalej się łudzić że jest jeszcze inaczej :)
0 -
podobają mi się twoje wiersze, ładna metaforyka, subtelna plastyczność i łagodna melodyjność.
w poprzednim wierszu bardzo spodobała mi się "dusza nadprzeźroczysta" w innym "wszystko złączone na tymczasem" - mocne, ale z dobrym gustem metafory
pozdr.
0 -
Pod skorupą ziemi, twardą silną czaszką
jest mózg tego świata, czerwony z gorąca
to jądro planety, magmowy procesor
co tą rzeczywistość sobie wyobraża.
Bo wszystkie istoty są myślami Ziemi
które wynikają po prostu z potrzeby
zrobienia zlecenia, wypełnienia luki
świat się mimowolnie sam organizuje.
Rzeźbi własne ciało, dekoruje lokum
my jesteśmy drogą do jego "całości"
Robotnice myśli w szarym ulu mózgu.
Spójny obraz siebie - jedna osobowość
solidna konstrukcja, potężny rezonans
z której się wykluwa jeszcze wyższy wymiar.4 -
tyle ile z drzewa spada uschły liść
ile ołowiana kula tudzież... serce
tyle samo spadał pewnie każdy z nich
po kolej strącany - ni sekundy więcej
stwierdzi galileusz gdzieś ze szczytu wieży
lekko pochylonej, w pokucie za siebie
każdy anioł w piekło w dół tak samo leci
jak rzucony krzyżyk na drogę - na szczęście
ile jest w tym wszystkim zbędnego spadania
niepotrzebnej drogi i jak wiele czasu
aby zejść po schodach z ostatniego zdania
że to już na zawsze, ale w gęstej trawie
wszystko się odnajdzie, nic w świecie nie ginie
źdźbło źdźbłu opowiada o tej przykrej sprawie0 -
"czy myśli mogą się usamodzielnić,
czy myśli mogą zyskać świadomość siebie?"Piramida istnień. A, co jeśli bogowie,
Początkowo byli nićmi zwykłych myśli
Robotami z materii wyobraźni, lecz znikąd
Zyskali świadomość - rozwinęli się z kłębków nas?
(Nasze myśli zaczęły żyć własnym życiem.)
Zupełnie jak człowiek. Maszyna z biopolimerów
Gliniane ciało wynurzone z ziemi
Konstrukt, który zyskał świadomość i powiedział "jestem".
Jak kwiat, który korzeń ma w ziemi
Nim się trzyma i pobiera pokarm
Tak nasze mózgi stały się kłączami bogów
- trzymamy ich nimi i karmimy.
Nasze myśli stworzył morze, w którym pływają bogowie
Nasze czaszki to akwaria dla tych złotych rybek
którym daliśmy niematerialny świat --
tworząc sobie Panów. (Ach, hierarchia stworzeń.)
0 -
Łagodny wiatr kartkuje trawy
przewiewa całą zbędna treść
jak gdyby szukał pewnej sprawy
o której zaginęła wieść.
Majowy deszcz umywa ręce
od tego dnia, co był tam gdzieś
a pewnie było ich i więcej
lecz czy ich nie ma - któż to wie?
Gdzie bowiem maj się uzewnętrznia
i letnie wszczyna zamierzenia
kwiatami pachnąc do znudzenia
brakuje miejsc na przemyślenia.
I chyba tylko pod tym drzewem
jest cień, jak kropka grubych akt
bo ktoś się zaparł, że nic nie wie
a resztę kartek zabrał... wiatr!0 -
Już gwiazdy sobie cicho śpią,
Co się śni gwiazdom? Pewnie ziemia.
A Bóg zapomniał zrobić coś
coś, co miał pilnie do zrobienia!
I wnet wstrzymany stoi świat
nikt się nie rusza - jak do zdjęcia
a jego ciągle jakby brak
a przecież ma coś do zrobienia!
Już zesztywniały stoi ktoś
i grymas bólu twarz wykrzywia
a jego nie ma jak na złość
a przecież ma coś do zrobienia!
I przerażony stanął świat
nic się nie dzieje bez przyczyny
i chyba nie ma komu wziąć
na barki całej ludzkiej winy.
Tak zdrętwiał każdy przestraszony
a budzik dzwoni - do znudzenia
wtem się obudził, przetarł oczy:
"Czy ja mam dziś coś do zrobienia?"0 -
Spadające gwiazdy niczym dawny bunt
jak wiatr uschłe liście Bóg zmiata anioły
ze ścieżek wszechświata usuwa spod nóg
zbrązowiałe serca jesienne gryzmoły.
Lecz tkwi jakaś inność w tym dziwnym spadaniu
tajemna nietrwałość versus wieczne trwanie
jakby cel sam w sobie, mnogość przeinaczeń
coś czego On nie zna zmienność, przemijanie.
Nie można więc woli brać nadto poważnie
bać się przekreślonych - Słów - bo co się stanie?
i nie czytać siebie za bardzo dosłownie.
Ale się na nauczyć na pamięć strumieni-
biec wartkim potokiem, tak aby ponownie
nie mógł wejść Heraklit do tej samej rzeki.0 -
1. Lunapark
Karuzela układu słonecznego
Wagoniki planet kręcą się po orbitach
Wożą niższe istoty dookoła, pare rundek
Bogowie mogą zając sie sobą
2. Pierwszy maj
Płynny metal jądra ziemi
W piekielnym gorącu pracuje huta
Wykuwa nowe gatunki
Kominy drzew wypuszczają zielony dym
Liście
3. Cukrzyca
Bialy proszek śniegu to cukier
Pare łyżeczek za dużo zamieci
I wyjdzie z tego przesłodzona
Barwą, kwiatami i szczęściem
Wiosna0 -
@WiJa
dzięki za odwiedziny :)0 -
@jan_komułzykant
też już po napisaniu skojarzyło mi się z durszlakiem :)
prawda też pasuje, nawet może i lepiej, ale czystość mi tak bezpośrednio współgrała z wodą, oczyszcającą kąpielą pochodzaca od deszczu, ale myślę ze może być i tak0 -
Czarne targowisko nocy
Wszystkie gwiazdy dawno przebrane
przez spojrzenia przeszłych pokoleń
***
Smugi deszczu jak pędy bambusa
prędko wyrastają z nieba - wietnamska tortura.
Czystość przeszywa ciało najmocniej.
***
Gwiazdy jak korniki w hebanowej nocy
skrupulatnie drążą małe dziurki
wentyle dla Nirwany
***
Kameleon lustra otoczeniem
wtapia się w otoczenie
***
Platońska jaskinia małżowiny usznej.
Bicie serca przestrzeni - rozchodzą się drgania
Świat zredukowany go głosu.0 -
Pareidolia – zjawisko dopatrywania się znanych kształtów w przypadkowych szczegółach. Częstym źródłem pareidolii jest obserwacja chmury, która dla oglądającego przypomina kształtem postacie ludzi, zwierząt itp. czy dostrzeżenie w dwóch symetrycznych, okrągłych obiektach oczu.
Co jeśli ten świat dalej jest Chaosem?
Grecy się mylili - Nikt go nie ułożył.
Pozostał więc breją, wysypiskiem, stosem
mieszaniną nazw, wymiarów i poszyć
dźwięków, barw i faktur. To bezkształtny rynsztok
Jeden bajzel form - nie do rozróżnienia
Bazgroł wszelkich bodźców, śnieżenie obrazu
w którym umysł "widzi" sens ktorego nie ma.
I nazywa światem. Oto egzystencja
natrętne szukanie w bez-ładzie podtekstu,
kompulsja porządku, wieczna paranoja.
Albo nawet gorzej - Chaos nie istnieje --
a wszędzie jest Pustka: reszta to omamy
my w niej chorujemy zas na schizofenie
0 -
Białe albinosy przeczulonych gór
Poza swoim czubkiem nie widzą niczego
w wiecznym przeziębieniu śniegu oraz chmur
zmrożone gorączką piwa korzennego
prosto z karczm-drewniaków, które są u stóp
gdy dalej brną w zimno: wciąż bezwzględne wobec
dalekiego morza. Aeropag dolin
gotowy do sądu nad drobnym kamieniem
(poczucie małości stacza go na dno)
lecz o to ta bladość śnieg: nowotwór chmury
jasno ustępuje - na jaw idzie łąka!
topiąc złudne ego. Pąki - kwiaty w ciąży
Piękne macierzyństwo w wiosennej Dolinie
zaczął ptak już ćwierkać - Zapomniał nie-istnieć!1 -
Czemu praca Boga uchodzi za trudną -
wszak od nie-narodzin zna tu wszystko: Geniusz.
Z założenia dobry. Wręcz najlepszy! Próżno
wytknąć jakąś wadę. A gdyby się przeniósł
już nie w tego siebie, zwęził perspektywę
przyjął punkt istnienia odmiennej istoty
z cech jej przyrodzonych starając się wywieść
wzór na drogę w życiu -- ominąć kłopoty.
Niech rozstrzyga waga! Wiedzieć wszystko - lekko
Nic nie wiedzieć - ciężko. Lecz rozmyślniej patrząc
każda strona sama definiuje wielkość
właśnie względem siebie. W tym są równe. Na trzon
piramidy świata umysł bierze miary —
ponad tym jest pustka. Bez-wielkość Nirwany!0
Król Jaźni (wstęp)
w Wiersze gotowe
Opublikowano · Edytowane przez adolf (wyświetl historię edycji)
I
Jest bowiem taka straszliwa godzina,
w której się wszystko na chwilę odkrywa
a potem jakby już nic
Są nieruchome na dole gdzieś głębie
kiedy się budzą otwierają paszcze
ziewają znikąd lodowatą pustką
lecz zaraz kładą się spać
Jest dno głębokie gdzieś tam w samym tobie
w którego studni cały się pomieścisz
topisz się w sobie a tam na powierzchni
faluje codzienny świat.
Jest takie wiecznie otworzone oko
że możesz sobie po prostu tam wejść
tam wielkie żarna pracują w tym wnętrzu
dzień po dniu stwarzając świat
II
Jest taki kryształ, co ma gładkie twarze
i z każdej ściany odczytać go trudno
bo odpowiada na to wszystko światłem
słowo po słowie, które wpadły w ucho.
Jest jego echo błyszczącą osłoną
nic więcej nie wie i nie puści barwy
gdy boska nicość, najwyższa dostojność
tkwi za kotarą symetrycznych płaszczyzn
pustka pokryta kryształową łuską
linieje, zrzuca powielany kształt
nagość jest dziwną kosmosu naturą
co niewidocznie uzupełnia dal
Suną obrazy, ślady stóp na piasku
wewnętrznej drogi, która w ciebie wiedzie
opowieść losu - tajemnicza pieczęć