Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

miła miłka

Użytkownicy
  • Postów

    32
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez miła miłka

  1. zawiesiłeś mnie jak mgłę ciężko opadam o zmroku w letnie dłonie najbardziej boli nicość tulę się nasiąkam słodkim zapachem zatrzymać cię choćby we włosach jeśli zachcesz odejść niech się rozwiąże zmyje się kontur z twarzy spłowieją kroki za drzwiami lub poszarzeją ci oczy przy parzeniu porannej kawy
  2. zostawiasz mnie rano jak gazetę pod drzwiami nie warto otwierać spieram plamy z okien i prześcieradeł odkażam głowę przeglądam się w oczach podobna do widma nawet nie zielonych odpuść mi panie żyłki w białkach żebrzą by nie wstawać
  3. Chociaż korci mnie przeogromnie, na mnie nie liczcie;) Dziękuję mimo za słowo. Podrawiam miłka
  4. recepta na dobry humor 1-1-1 przeterminowana uśmiech niezrealizowany lekarze myśli układani chronologicznie w poczet szczęście samowolnie nie zwiększać dawki jak urlop
  5. Dzięki za dobre słowa. Podnoszą na duchu, jak miał ten wiersz podnieść. Może to wyliczanka, może nawet mantra;) pozdrawiam miłka
  6. wziąć się za rękę i zaprowadzić do domu uśmiechnąć do lustra zamalować łzy kredką poprawić kontur cienia poczuć zapach wygwieżdżonego nieba uwikłać się bezpiecznie w twoje palce zamilknąć uśmiechem nie schylać głowy w deszczu pewnie deptać grząską glebę cierpliwie kiełkować pokornie czekać lata
  7. Bardzo dziękuję. Każda wskazówka jest dla mnie niezmiernie cenna. Pozdrawiam
  8. Pewnie macie rację co do zgrzytów i konieczności poprawek. Nie potrafię jednak spojrzeć na ten wiersz obiektywnie. Słowa tu znaczą moje bardzo konkretne odczucia, od których nie potarfię się odciąć. Jestem wdzięczna za wskazówki, gdyby nasuwało się Wam coś konkretnego będę jeszcze wdzięczniejsza;) Pozdrawiam miłka
  9. za ciasno tu dla nas za wąskie łóżko za dużo potrzebujesz ciepła liczę kroki z parku do domu rachuję oddechy byłam złą matką nie umiałam cię oswoić pokruszę cię z lustrem stopię ze śniegiem wywabię z duszy chcę zostać sama
  10. brzydkie kobiety z zaciśniętymi ustami wyrywają rączki niegrzecznym dzieciom ciągniętym na spacer złe matki piją wódkę w słońcu krzyczą na parapetach zwiedzają śmietniki zmarznięte zapłakane zwyczajne panie uczą omijać kałuże brudnego życia zatrzymywać się na światłach moja matka-fatum pcha w ogień niecierpliwych dni spiesznego czekania
  11. w oczka szalika wplatam tęsknienie niezwyczajne bladą nitką czarnym wzorem snuje się smutek przeciąga się po kolana zgubiłam oczko z resztką uśmiechu dziurą po środku wyziera ból związuję frędzle samotności wykradam ciepło z poplątanych dni przeczekać zimę
  12. proszę anioła stróża przy zgaszonym księżycu nieśmiałym szeptem o szare szczęście krótkie sny błagam o kroki na schodach ciepły oddech przy stole przelotny deszcz chłodne lato niesłodką kawę na próżno on tylko szpieguje duszę zamyka drzwi grzesznym zamiarom ciągnie się cieniem za każdym krokiem stały w zmiennych nastrojach niefrasobliwy w słowach łudzi obietnicami łatwymi do zapomnienia albo boli go głowa może też jest kobietą
  13. uczę się zapominać nie czekać na telefon parzyć jedną kawę dyktuję tempo godzinom palcami wystukuję ciśnienie krwi rozbieram się z nadziei pozwalam skórkom zarastać paznokcie szukam ułożenia ciała które lepiej zapełnia puste łóżko może nie jesteś jedynym rozwiązaniem wyjątkową śmiercią
  14. Skoro już osobiście, to bardzo sobie Agnes Twoją krytykę cenię i mam nadzieję, że się dzięki niej wiele się uczę. Dzięki i pozdrawiam. miłka
  15. Chyba tak jest faktycznie lepiej. Dzięki :) pozdrawiam
  16. Oczywiście, za wszelkie wskazówki będę wdzięczna ;)
  17. Mi również miło czytać Pana komentarze ;) Nad końcówką, a może nie tylko, jeszcze pomyślę. Póki co nie znalazłam niczego lepszego. pozdrawiam miłka
  18. udaję że nie kocham potrafię nadal oddychać mogę płakać odszedłeś ode mnie jak lakier z paznokci niedokładnie zostało martwe powietrze miejsce na krześle bezsenność tropię twoje kroki na chodniku uczę się samotności
  19. poprawione ;) dziękuję pozdrawiam
  20. przez dziurkę w drzwiach która nie pasuje do klucza cicho wzdychającego w mojej kieszeni podglądam oczy ślepe na tę nikczemność bezsenne życie przesuwam bezszmerowo pod oknem z nie moimi świtami uczę się zapominać zbierać włosy z poduszki karmić ręce powietrzem szeptać w pustkę próbuję nie rzucać cienia rzadziej oddychać
  21. łyżeczką do herbaty mieszam dni żeby nie opadły na dno słodzę refleksami skrupulatnie zbieranymi z szyb puste godziny chucham na zmarznięte sny ciężki tytoniowy dym powoli stygnę
  22. Macie całkowitą słuszność. To ostatnie "po nic" jest po nic ;) Od początku mi nie brzmiało. Pozdrawiam
  23. rankami po nieprześnionych nocach czajnik drażni rozpaczliwym krzykiem tramwaj czeka w kolejce po nic uwięziona w pustce idę parkiem zbieram w głowie liście na osiem godzin po nic wieczorami piję kawę i palę papierosy maluję usta i pachnę samotnością
  24. cieszę się przeogromnie ;)
  25. podobno nic nie trwa wiecznie twoja obojętność też taka będzie podobno wszystko przemija moja miłość także odejdzie podobno życie jest wędrówką po najpiękniejszych parkach świata podobno śmierć ucieczką od pokrwawionych stóp
×
×
  • Dodaj nową pozycję...