J M
-
Postów
26 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez J M
-
-
jestem z natury łagodnym człowiekiem :)
0 -
masz rację, grafomania. każdemu może nie udać się jakiś wiersz.
0 -
Teraz wiem, nie mów mi już
Że nie można chodzić dorgą w dół
Gdy ciemność ogarnia każdy kąt
W moim życiu wciąż pod prąd
Jestem teraz sam, ciebie nie ma, nie
Już mija południe, ale ja to wiem
Już nie mogę schodzić drogą w dół
W ciemność, w wódkę, stawianą na stół
Krzyczałem, wyciągnij mnie za ręce
Jestem tutaj rok, dwa, może trochę więcej
Czemu wszyscy odchodzą, gdy pomocy pragniesz?
Wódką leje się i w ciągi znowu wpadniesz
Teraz jestem tutaj i jak zawsze sam
Ciągle myślę o tej drodze, którą ciągle mam
Już nie piję, no bo teraz już to wiem
Nie wolno schodzić drogą w dół, teraz już to wiem
Teraz wiem, że nie można schodzić drogą w ciemność
No nie można schodzić drogą w ciemność0 -
Wychowany w szarości i awanturach
Nienawidziłeś szkoły i przemieniałeś to w słowa
Wiersze
Zapisane w zeszycie od matematyki
Obsesyjnie gryzmoliłeś ogryzkiem ołówka
Po okładkach
Próbowałeś zmienić coś w życiu
Profesorzy chwalili cię za twoją twórczość
Geniusz - mówili
A ich głowy zanikały w kłębach dymu
Każde wydawnictwo przyjmowało cię z pocałowaniem ręki
Teraz siedzisz w fotelu i pijesz whisky
Wchowany szarości i awanturach
Nienawidziłem szkoły i zmieniałem to w słowa
Wiersze
Nabazgrane koślawo w zeszycie od Ruskiego
Zmieniałem co się dało w moim życiu
Profesrzy deptali mnie za inność
Leń i flejtuch - mówili
A ich sylwetki znikały w mroku korytarzy
Teraz robię zdjęcia
Każde czaspismo przyjmuje mnie z pocałowaniem ręki
Fotografuję zabytki
Do artykułów z dziedziny historii
Tylko co mi z tego
Jak zawsze chciałem pisać wiersze0 -
Gdy znów byłem sam
Na pustej drodze
Usłyszałem cię za plecami
Zobaczyłem tylko twój szary płaszcz
I chłód przeszedł po moim ciele
Twoja sylwetka znikła
Wędrowałem pustą drogą
Gdy śpiewały łyse drzewa
Wiem, dziewczyna w szarym płaszczu
Z włosami postawionymi na wiatr
Znikała tak codziennie
Zanim zdążyłem podejść
Gdy znów byłem sam
W pustym domu
Zobaczyłem cię za oknem
Stałaś z nim
Śmiałaś się
Zaciągnąłem grubą zasłonę
Upiłem się do nieprzytmności0 -
Boję się patrzeć w gwiazdy
Bo gdy zatrzymam tam wzrok
Przez chwilę
Całe niebo spada na mnie
Przygniata mnie swoim ciężarem
I kęci mi się w głowie
Upadam
Na beton
Boję się patrzeć na wieżowce
Bo gdy zatrzymam tam głowę
Przez chwilę
Mam wrażenie, że spadam
Kręci mi się w głowię
Wymiotuję w pobliskie krzaki0 -
W imię ojca i syna
I ducha świętego
Powiedz mi
Daj mi jakiś znak
Abym zrozumiał
Moje zło
Pomóż mi aniele stróżu
Przekroczyć schemat
Chwyć mnie za rękę
I zaprowadź
Do swego raju
Z dala od krzyku i przemocy
Z dala od wyzwisk i wódki
Z dala od drwin
Z dala od nich wszystkich
Boże mój
Nie wierzę w ciebie
Nie wierzę w Jezusa
Nie wierzę w Anioły
Bo wiara jest zbyt krucha
Ja wiem na pewno, że jesteś
Więc chwyć mnie za rękę
I zaprowadź mnie daleko stąd
Poza schemat i kalendarz
Abym już nigdy nie patrzył na zegar
I nie myślał, kiedy zasnę
Zabierz mnie z daleka od świata ludzkich spraw
Z dala od śmierci i śmiechu
Z dala od podłości i szarości
Z dala od strachu i lęku
Uwolnij mnie od nich wszystkich
Amen0 -
myślałem, że ty skrzywdziłaś mnie
a to ja skrzywdziłem ciebie
szkoda, że tak późno to zrozumiałem
zrozumiałem to
Riedel
Twój wiersz bardzo mi się podoba. spodziewałem się klimatu jak w "liście do m" dżemu, ale nie. zaskoczyłeś mnie.0 -
Przyjdź
Nocą
Mulder
Odnjdź sens
Swoich badań
Obsesji
Pokaż się
Z tej drugiej strony
Przyjdź
Powiedz mi
Kim ja jestem
Kim my jesteśmy
Zaprowadź mnie do wnętrza
Twojego świata
Odległego
Przyjdź Mulder
C z e k a m
Scully0 -
Karetka
Wyłoniła się
Z porannej mgły
Praga
I samotny człowiek
W szarej, pustej dzielnicy
Wszechobecna klaustrofobia
Duchota
I srebrzysta woda
Błyszcząca w promieniach świtu
Co dzień szara rzeczywistość
Ciemny płaszcz
Szeleszczący na wietrze
I samotni ludzie
Siedzący przy stołach
W ogromnych bibliotekach0 -
Czuję cię
Miasto
Twoje uliczki
Budynki
Twoje charakterystyczne zapachy
I obrazy
Oglądam cię
Nocami
Co noc cię wącham i słucham
Nadsłuchuję wciąż szumu
Rozgniewanej wody
Rozpryskującej się u brzegu portu
Czuję cię miasto
Oddycham twoją wonią
Zapachem każdego zakątku
I każdej kobiety
Takiej jak ta
Co wyszła przed chwilą z karety
Znikając w ciemnej uliczce
Czuję cię miasto
____________
to także mój ukochany Gdańsk0 -
1927.
Mały chłopiec i dziewczynka
Bawią się na podwórku
Krótka zabawa w sklep
I kapsle zamiast pieniędzy
1948.
Dziewczyna i chłopak
Kościół
Ślub
Wesele i szczęście wszechświata
2007.
Dziadek i babcia
Wnuki
Szczęśliwe rodzinne spotkania
I śmierć
Początek kolejnych pokoleń0 -
ja Herberta nie znam zbyt dobrze. podobają mi się jego wiersze, ale w sumie nie wiem o nim zbyt wiele. jakie miał poglądy? prawe czy lewe?
0 -
pan od przyrody to jeden z moich ukochanych wierszy. ale to nie jest ani plagiat, ani brak pomysłu...to po prostu inspiracja. w moim wierszu nie ma nic sztucznego. wszystko jest prawdą - na prawdę miałem takiego polonistę.
ale podoba się chociaż?0 -
Słyszałem szmer kluczy
Gdy otwierał naszą klasę
Siadał za biurkiem
I mówił: Zapiszcie temat zajęć
Widywałem go w bibliotekach
Mówił, że lubi czytać
Czasem przedstawiał mi
Najlepszych autorów
Nosił czarną marynarkę
Był niewysoki
I nie niski
Był "takim naszym Panem od Polskiego"
Jesienią odszedł z naszej szkoły
Już nigdy nie zobaczyłem
Pana od Polskiego
Ale pamiętam, jak powiedział:
- Sienkiewicz
Teraz czytam "Krzyżaków"
Po raz chyba setny
Gdy przebudzę się w nocy
Sięgam po książkę o zakonie krwi
Czytam
Do rana
Gdy bywam w bibliotece
Czasami go widzę
Stoi z książką w ręku
Tyłem
Gdy podchodzę, odwraca się
Jakiś pan z siwą brodą
Myślę że wyjechał
Może do rodziny?
Na śląsk?
Albo utonął w morzu literatury0 -
Tajemnice krwawych liter
Grubych ksiąg i starodruków
Odnajdują moją samotność
I gaszą płonącą świecę
Odbierają mi długopis
Tajemnice szeptów
Zawistnych twarzy
Pięści
Które biją mnie co dzień
Odbierając mi wszystko
Pokazują moją słabość
Słowa i spojrzenia
Twych szarych głębokich oczu
Odnajdują mój sens
Wyciągają mnie spod wściekłego tłumu
Ludzi okładających mnie pięściami
Krzyczących, że jestem nikim
Przez sen, przez seks, przez księgi
I krwawe, płonące litery
Uciekam od ludzi
Zamykam się w sobie
Chcę teraz być sam0 -
świetny. wiersz w moim stylu. kapitalny..
0 -
który dzisiaj jest dzień...jak...przez sen. więc chodź, zostań tutaj, zostań sam.
na coś takiego liczyłem.
mimo to wiersz jest fajny.0 -
wiersz bardzo mi się podoba. świetny pomysł.
0 -
podoba mi się.
0 -
Już czas
Wyświetlić film
W kinie "Adria"
Przerażające polskie arcydzieło
Kolejna pozycja
I zapadająca głucho ciemność
Moja ucieczka od świata
Wbity w fotel
Z ręką na sercu
Patrzę
Na przerażenie
W starym, niemym horrorze
Znowu ogarnia mnie strach
Przed ulicami
Przed miastem
Przed ludźmi
Przerażony znikam w ciemnej sali kinowej
Nurkuję w fotelu
Kurczę się w mojej wyobraźni0 -
Coraz bardziej mnie pochłania
W ciemne zaułki
Korytarze ukryte w ciemności
To Oni
Przybywają nocą
Błyszczące punkty na niebie
I znaki na zbożu
Znów, jak noc
Niematerialne, przedziwne istoty
Stoją nade mną
Potem się budzę
Pamiętam przyrządy
Długie, błyszczące szczypce
I igły
Pamiętam krew
Czasami sam nie wiem
Co jest prawdziwe
Nie potrafię odróżnić jawy
Od snu
Chyba za długo nie spałem
Pomóż mi
Scully
Czasem, gdy śpię
To wtedy cię widzę
Stoisz nade mną
Jakby to była prawda0 -
Dwupiętrowy dom
Rodzina
Ojciec i syn
Wychowywany pasem
Szkoła kilka ulic dalej
Przemoc i bicie
Poniżanie
Lecz za murami kamienny spokój
Ojciec i Matka
Krzyk i trzask drzwi
Cichy płacz
A potem tylko zepsuty sen
Szarość ulic
Kolejki w sklepach
Aż na zewnątrz
Szara komuna i dzieciństwo
Zostawione raz na zawsze
Został tylko dom
Stary, sypiący się, brudny
W moich wspomnieniach
Wciąż jak żywy
Znienawidzony stary dom
I pas na piecu0 -
Snują się po korytarzach
Opierają o białe ściany
Milczący ludzie w piżamach
Z dziwnymi, pustymi twarzami
Jedzą posiłki
Czasami są dokarmiani
Czasami wypluwają obiad na pielegniarkę
Rozdzierając ciszę donośnym śmiechem
Chodzą tam i z powrotem
Jedni mają powykręcane ręce
Inni jakieś dziwne oczy
Miny, twarze
Codziennie ich widzę
Gdy idę, gdy wracam z pracy
Mam przed oczami
Wariatów
Czasami mam wrażenie,
Że moje oczy
Są puste
A twarz blada i cicha
Nazywam się Jacek
Jestem psychiatrą0
Doktor Murnau
w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Opublikowano
Drewniane
Stare
Krzesło
Zupełnie jak ja
Stoi
Wytrwale
Milczy
Słucha
Śpi
Już nigdy nie pozwól mi
Zamienić się w
Przedmiot
Matematycznie zaplanowany
Wycięty z dębu
Nie szanowany
Kolejny raz
Porażka zagościła w moim sercu
Siedzę
Prosto
Na starym, brązowym krześle
Wsłuchany
W odliczanie
Raz...
Dwa...
Trzy...
Skupiony na wahadle
Kołyszące się
Jak spokój
Odpływam
Przypominam sobie
Tego eksentrycznego poetę
Sprzed lat
Machającego piórem
Teraz widzę swoje dzieciństwo
Tak, to ja
Biegam po podwórku
Potem siedzę sam w pokoju
Płaczę
Już jestem w szkole na matematyce
Pamiętam - znowu nie umiem nic
Przy tablicy
Teraz wuef
Wszyscy biegają po boisku za piłką
Ale ja
Stoję
W kącie
Jak posąg zniechęcenia
Budzę się
Z hipnozy
Teraz siedzę na krześle
Doktor schował do kieszeni
Wahadło
Wyszedł
A mi zrobiło się lepiej na sercu
Już nie miewam lęków
Nie boję się zgasić światła
Już nigdy nie pozwól mi
Zamienić się w przedmiot
Doktorze