Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Stanisaw_Piwowarczyk

Użytkownicy
  • Postów

    73
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Stanisaw_Piwowarczyk

  1. Proszę uzasadnić. Czy (Pan Pani) H.Lecter dobrze odczytał(a) sens tego tego wierszyka ? Nie chodzi tu o mycie zebów zapewniam. Pozdrawiam
  2. wymiatam szczoteczką do zębów okruchy wściekłej zależności bakcyli czując smak ich krzyku śmieję się w duchu dobrze wam śmierdziele chcieliście szamać mą osobowość szkliwa bym umarł z tęsknoty za możliwością swobodnego żucia ideowo wartościowej manny rzucanej śmiesznie z góry czystość wyrzuciłem brud wolny
  3. Witam . To miało takie być. Z grupą znajomych bawimy się w pisanie krótkich opowiadanek. Ostatio pisaliśmy na temat "wieszak" Obecnie tematem jest "klin" Dzięki za odwiedziny . Pozdrawiam
  4. Zasłonięte rolety dawały szary półmrok w pokoju. Usiadł za biurkiem. Oglądał powoli poszczególne przedmioty, tak jak by chciał dotknąć ich tajemnicy. Otwarł pudełko na cygara, powąchał - dobre. Kubańskie nie każdego stać na taki luksus. Zadawał sobie pytanie. Jak to się mogło stać ? Kto mógł to zrobić? A najbardziej irytowało go dlaczego? Oglądał zarys postaci narysowany na dywanie. Nie dawał mu spokoju też leżący wieszak. Cały drewniany z wygiętymi stylowo uchwytami na ubrania i kapelusze. Leżał dużo dalej niż stał wcześniej. Zadawał sobie pytanie co się stało, że on tu leży, czy ktoś go rzucił? Wszystkie poszlaki wskazywały, że była tu jakaś sprzeczka porozrzucane papiery, potłuczony wazon. Lecz tej opcji zaprzeczała sekretarka mówiąc, że nikt tu nie wchodził, też i nie wychodził. Patrzył na półki z książkami. Coś błysnęło. Podszedł, zobaczył małą kamerkę internetową. Dostrzegł kabel, który prowadził do dużej szuflady. Laptop! Był włączony - poczuł ulgę, może coś się nagrało. Przeglądał pliki, aż wreszcie trafił na zapis trzech ostatnich godzin. Włączył odtwarzanie. Kiedy tak oglądał zdumienie na jego twarzy pogłębiało się z każda chwilą. Kręcił głową mówiąc szeptem – nie... Wyjął notes i zaczął pisać: dn.31 05 2008 obejrzałem zapis kamery internetowej w biurze denata. Zapis jednoznacznie wyklucza ingerencję osób trzecich . Śmierć nastąpiła wskutek wielu dziwnych zbiegów okoliczności. Denat kiedy wszedł do biura powiesił płaszcz i kapelusz na wieszaku. Podszedł do biurka dostrzegając jednocześnie, że kapelusz spadł na dywan, odwrócił się by go podnieść, a kiedy sięgał po niego zadzwonił telefon, odruchowo, szybko, się podniósł, jednocześnie zaplątując się w wiszący płaszcz. Poruszony wieszak, przewracając się na szafkę, rozbił stojący tam szklany wazon pełen morskich kamyków. Denat zrobił szybki krok kładąc nogę na rozsypanych kamykach . To z kolei spowodowało, że stracił równowagę, upadając wprost na rozbity wazon głowa. Usiłując złapać równowagę chwycił się półki, a ta spadając z trzaskiem na stojącą komodę, spowodowała rozsypanie się teczki z papierami . Wszystko wskazuje na wieszak jako winnego. Ponieważ nie chciał przyjąć kapelusza właściciela. W związku z powyższym sprawę zamykam. Detektyw Oczko
  5. Witaj H.Lecter. Może i masz racje, ale miało byc to refleksją nad tym co mnie( nas) otacza. Chciałem by to było łagodne, miękkie jak płatki sniegu. Dzięki za krytykę . Pozdrawiam
  6. oglądam świat z lotu płatka śniegu lecąc z krainy skroplonej pary żywego oddechu szarych ludzi patrzę na wiatr pchający w locie poziomego poznania skrzywionych rzeczywistości ludzi idących starymi torami wygórowanych ambicji czuję ich pęd w krzykliwych bilbordach dalej szybciej więcej mijanych spokojnym lotem pielinki marzeń płynąc niesiony wiatrem spokojnej krainy rozmyślam zwolna po co im to roztapiam się
  7. Jestem za, wierszyk naprawde przed spankiem poprawił mi humorek. Pozdrawiam
  8. Stasiu! jedno jak i drugie wymaga pracy. Tu umysłu i tu mocnej głowy . pozdróóówwkaaaaaaa Niech bedzie ostatecznie i żubrówka
  9. Wszystko bedzie dobrze. Swiat jest cudny -chmury przeminą i zaświeci słońce Sam wiersz ciężki (blisko depresji). Pozdrawiam z usmiechem.
  10. Imienniczko, jest takie miejsce o którym myślisz. Można to znaleść bez żubrówki(odrobina finlandi grapeifrutowej niezaszkodzi). Fajne chć wymaga troszke pracy . Pa i zdrówko............(ustawa o wychowaniu w trzeźwości)...........!!!
  11. Może należało by nad nim popracowac ? Może w warsztacie ? Pozdrawiam
  12. Witajcie. Sam wiersz jest dobry ,choć na pierwszy rzut oka trudny w odbiorze. Po małym przemysleniu staje sie klarowny . Pozdrawiam
  13. jestem nutą zawieszoną na wielolinii istnień los grający melodię życia pominął dźwięk wolności myląc byt z uwikłaniem w zależności w okrągłej przestrzeni myślowych wirów lecąc w dolinę zapomnienia ruchem nasiona klonu oglądając film własnych dni wyciągam dłonie chwytając cienkie spojrzenia własnych szans rozbijam umysłem szklane poziomy ograniczeń spowalniając nieuchronny upadek czasu one patrzą bezlitosne oczy widmowych przyjaciół upadł może dopiero upadnie
  14. Witaj Stanisławo Przeczytałem i podoba mi sie, ma wiele znaczeń. To sypialniane jest naj fajniejsze! POzdrawiam
  15. Witaj drogi czytelniku ! Jest to koniec I rozdziału . Pogoda była ładna. Słońce wreszcie przebiło się przez chmury. Idąc w kierunku auta, czułem na twarzy przyjemne ciepło. Wsiadłem i zamknąłem drzwi. Przemyślałem wszystko, co przed chwilą się wydarzyło. Ruszyłem. Jakież było zdziwienie w domu, kiedy przyjechałem tak wcześnie. Wszyscy orzekli jednogłośnie, że jestem chory i powinienem położyć się do łóżka. Lecz ja na przekór wszystkim usiadłem w fotelu i włączyłem telewizor. Przeleciałem kilka kanałów… - sama nuda…Znalazłem tylko kilka tasiemców, nie powiem dla kogo – wyłączyłem plaskacza, jak mówi o nim mój syn. Siedziałem tak bez ruchu , wzrok powędrował mi na ścianę, zatrzymał się na obrazie który wisiał tu już kilka lat . Jakiś pejzaż górski. Szczyty lekko zaśnieżone z odrobiną szarości wysoko, dolina cała w kwiatach, jakieś zwierzę… ? I jakaś postać ludzka – tak mi się wydawało. Kiedy tak patrzyłem na ten obraz ,uświadomiłem sobie, że jest w nim jakieś tajemnicze piękno. On mnie woła…? - Choć do mnie…- Zacząłem zauważać, że powoli mnie otacza. Góry stawały się realne – o nie…! Uświadomiłem sobie, że jestem częścią tego wszystkiego, ale jak? Okalają mnie groźne szczyty, w dużej części pokryte śniegiem .Budzą strach swa potęgą. Nie mogę patrzeć! Promienie słońca, odbite od śnieżnej tafli, kłują mnie w oczy… Spuszczam wzrok na kobierzec kwiatów. Dolina tonie w ich liliowo-żółtej barwie, widok nie spotykany – cudownie…nigdy takich nie widziałem, tak delikatne, jakby chciały powiedzieć „jesteśmy tu po to, by nas podziwiano”. Idę łagodnym zboczem, wąską ścieżką wydeptaną wśród kwiatów. Pod stopami czuję małe kamienie – dokąd ja idę? Co tu robię? Jak się tu znalazłem? Zaczyna docierać do mnie, że jestem sam w tym raju. Przenika mnie uczucie niepewności – może nawet strach? Słyszę szelest, jakby deptanej trawy. W oddali wynurza się jakaś postać, może zwierzę….? Jest blisko! Odgłos jest bardzo wyraźny, ale nie widzę tego! Zniknęło?! Ogarnia mnie strach. Zimny pot zalewa całe ciało. Uczucie paniki paraliżuje wszystkie moje ruchy, próbuję uciekać, ale co to?! Nogi wrosły w skałę, której tu nie było przed chwilą? Czuje oddech czegoś i jego bliskość! Serce mało mi nie wyskoczy z piersi, czemu ja tego nie widzę? Co to jest ?!Słyszę głos, ale nie wiem skąd dochodzi, ani co mówi. Krok do przodu, ale jak? Coś zaczyna mnie szarpać ….! Walczę z tym czymś. Co to jest, co mnie rozrywa?! Boże, czy ja umieram? To koniec. Już nie walczę, coś mnie uderza w twarz - otwieram oczy. - Kochanie co z tobą, usnąłeś na fotelu, z czymś walczyłeś? Lecz ja nie wiem, czy to jawa czy jeszcze sen. Wszystko mi się miesza. - Ja byłem tam - w tym obrazie. Chodziłem po tych górach …górach. - Ależ skąd, spałeś prawie cztery godziny – odpowiedziała żona bardzo drwiąco. - Nie możliwe! To była chwila… Wstałem, ale co to? Nie mogę dać kroku. - Nogi mi odmawiają posłuszeństwa. - Tylko Ci ścierpły, dziwisz się, po tylu godzinach… i na dodatek musiałam uderzyć cię w twarz, bo nie mogłeś się obudzić. Wolno, z trudem, zrobiłem pierwszy krok, poszedłem dalej. Nie mogłem zapomnieć tego, co widziałem w moim śnie. Ten strach i to piękno, jakie mnie otaczało, jedno kłóciło się z drugim. Czemu taki sen?... To nie mógł być koszmar.. - Kochanie, czemu nie jesz? O czym tak rozmyślasz, już przestań. - Już, już wracam do was. Jak minął wam dzień, moje dzieciaczki? - Oj tato, ty znowu swoje, może zatrudnij detektywa, to będziesz wiedział wszystko. - Przestań, ja tylko tak, może było coś ciekawego, co warto by było wiedzieć. - Nic ciekawego , tato. - Dobrze, córeczko. - Tato, ty nie mówiłeś do mnie tak już od kilku lat…? Faktycznie teraz sobie to uświadomiłem, od kiedy skończyła 13 lat, nie mówiłem tak do niej. Pamiętam jej słowa ”teraz już nie jestem córeczką, tylko córką”. Przez te wszystkie lata zawsze mówiłem córko. Wyrosła na piękną kobietę. Mądrą, świetnie się uczy .W maju zdaje maturę, jak to szybko zleciało? - Tato, o czym tak znowu rozmyślasz? – zauważyłem, że to słowo, córeczko, zrobiło na niej olbrzymie wrażenie. Bardzo ja to ucieszyło. - Tak sobie wspominam. Następnego dnia wszystko wróciło do normy, czułem się świetnie. Wszystko było jasne i barwne - może dzięki temu, że zaświeciło słońce i zrobiło się ciepło. Kiedy w biurze usiadłem przed komputerem i zobaczyłem, że akcje kilku spółek giełdowych poszły o kilka punktów w górę, ogarnęło mnie uczucie spełnienia. Kiedy Monika weszła spojrzała na mnie i powiedziała: - Szefie, ale dziś pan rozpromieniony. - Bogatemu szczęście sprzyja, Moniko. - Pan to ma zawsze nosa do interesów . Roześmiałem się, pomyślałem, że one lepiej smakują niż piękna kobieta, choć w porównaniu z Moniką, to chyba by przegrały. Kiedy układała mi dokumenty na biurku, nachyliła się… trzeba przyznać, że coś mnie w środku ścisnęło...Miała bluzeczkę lekko rozpiętą, było widać piękny kształt jej piersi. Zauważyła, ze spojrzałem w to miejsce i lekko się zarumieniła. - Przepraszam, szefie – powiedziała to z pewnym zażenowaniem. Zapięła dwa guziki. - Nie masz za co przepraszać, to raczej ja Ciebie…jesteś piękną kobietą i to dlatego… - Czy jeszcze jestem potrzebna? - Na razie nie… poproś Andrzeja. Szybko wyszła – czy nie za bardzo się odważyłem? Może mnie opacznie zrozumieć. Ja, facet po czterdziestce, może i przystojny, ale mógłbym być jej ojcem…o czym ja myślę do jasnej cholery! - Tak. Zbyszek, co chciałeś? - Ile jest zysku, wiesz, z tych naszych ostatnich zakupionych akcji… - A, tych, całkiem nieźle, przebitka trzykrotna, niezły interes. Oby tak dalej… - Świetnie. Ile mamy rezerwy, no, tej poza legalem? - Grubo ponad trzy miliony. A co, zmieniamy kurs? - Andrzej zbierz wszystko, co uda Ci się znaleźć i jutro powiesz mi, czy będzie tego cztery miliony, okay? - Co znowu kombinujesz? - To będzie interes życia – roześmiałem się. Już po jedenastej, jadę na spotkanie, a Ty . zadzwoń do korporacji i spytaj się, co z tym przelewem, powinien już wpłynąć. - Dobra, będziesz dziś jeszcze w biurze? - Raczej nie, kilka godzin zajmie mi ta nudna konferencja. Spotkanie było nudne, ale niestety wypadało na nim być. Byli tu bardzo poważni biznesmeni, z którymi w przyszłości uda się może zrobić jakiś interes. Rozmawiano na temat kultury w biznesie, takie pierdoły, że trudno było słuchać nie tylko mnie, ale i innym obecnym.. Pieniądz rządzi światem i to jest kultura w biznesie, kto ma ich więcej, ten jest panem innych – proste. Kiedy wracałem, zobaczyłem kobietę i to na pewno była ta zakręcona Dalia. Taka mądra, a zepsuł jej się samochód. Gardziła moimi pieniędzmi i spotkała ja kara –zacząłem się śmiać w głoś. Było już po osiemnastej, więc pojechałem prosto do domu . Rano kiedy się obudziłem, miałem potworny ból głowy i czułem się tak, jakbym spał na kamieniach, wszystko mnie bolało – dlaczego? Przecież wczoraj było świetnie, byłem pełen sił. Wstałem ciężko powłócząc nogami, jakby były z ołowiu. Co się dzieje, czy ja jestem chory? Było już dobrze po siódmej, kiedy syn mnie zobaczył. - Tato co z tobą… czemu jesteś taki blady? Kładź się do łóżka i odpocznij dziś… - Oj, synu, chętnie, ale dziś mam spotkanie, muszę na nim być. - Odwołaj! - Nie mogę. Termin ustalony był już dawno. Ubrałem się i wyszedłem z domu. Poczułem zapach wiosny i śpiew ptaków, zrobiło mi się lepiej. Kiedy jechałem, zastanawiało mnie to, dlaczego ja, zawsze zdrowy, silny, stalowy człowiek, nagle niedomagam. Co jest? Wreszcie dojechałem do biura. Było mi trochę lepiej. Usiadłem w fotelu, myślałem co takiego się stało ? Ten potężny ból głowy..? Może iść do lekarza? Nacisnąłem interkom: - Moniko, proszę, zrób mi kawę z mlekiem. Po kilku minutach poczułem zapach świeżo mielonej kawy - uwielbiam świeżo mieloną - to dodało mi sił. Otworzyły się drzwi i weszła Monika. - Szefie, co z panem? Jest Pan taki blady… - Kawa postawi mnie na nogi . - Może nie kawa, tylko lepiej jakieś zioła?- powiedziała z wielką troską. - Wiesz, że żadnych mikstur nie pijam - odpowiedziałem dość stanowczo. - Tak, wiem szefie. Kiedy poczułem smak kawy w ustach, siły zaczęły do mnie wracać. Aromat ulubionej kawy, wraz z zapachem perfum Moniki, spowodował, że świat wydał mi się piękniejszy. Zadzwonił telefon. Ogarnął mnie jakiś niepokój… Dziwne uczucie, którego nigdy nie doznałem… Strach przed czymś, czego nie widziałem! Czułem chłód, ogarniający całe ciało, ogromny strach, ciemność, która nadchodziła zewsząd… otaczała mnie…i ten nagły ból……………..
  16. w szalonym pędzie codzienności ucieka czar wielkich nadziei skrawki dni przelatują sitem nieudolnych rąk łapiąc pojedyncze krople szczęścia spadające z boskiej czary marzeń tworzą świat barwnej iluzji gdzie świst wiatru tka z przestrzeni dźwięki istnienia głaszcząc subtelnie zranione ideały własnej wyobraźni a czarodziej czas grając strunami oddechu patrzy wzrokiem mędrca mówiąc wstań Czy, taka wersja jest dla ciebie Dormo mniej kiczowata? Zyję w świecie energi gdzieś miedzy światem realnym, a astralnym . Pewne sprawy wymagają takich, a nie innych metafor, by choć w zamyśle oddać sens mojego zycia. Pozdrawiam
  17. Masz racje podobnie jak życie -było i już mineło ? Pozdrowionko z ukłonikiem.
  18. Witaj Oxyvia J.Tak masz racje są tu sprzeczności ,ale są one zamierzone .Czy brak spójności ? Wiersz mówi o człowieku który pędzi ,żyje w świecie iluzji szczęścia. Oxyvia J. "Czyli peel(owie) jest(są) nieudacznikiem(ami)? Nie widzę spójnej, przewodniej idei wiersza." W pewnym znaczeniu tak ,ale każdy z nas upada i wstaje. Tylko że jedni wyciągają wnioski, a inni trwają ..... " gdzie świst wiatru tka z przestrzeni dźwięki istnienia głaszcząc subtelnie zranione ideały własnej wyobraźni " Sami tworzymy świat w jakim żyjemy i to MY idealizujemy nasze życie (ten ,ta jest taka, to czy inne mi umkneło,itd.) Jak nam jeden ideał upadnie tworzymy drugi ...trzeci.. "a czarodziej czas grając strunami oddechu patrzy wzrokiem mędrca wstań życie jest piękne" Ta część jest oderwana od całości, dlaczego? Zapominamy że ponad nami (w nas) jest siła wewnętrzna (dusza) która partzy inaczej na nasze życie . Ona patrzy miłością, a nasze ego ...? Dzieki i pozdrawiam . ps.moge odpowiedzieć wieczorem, dzięki za komentarz.
  19. w szalonym pędzie codzienności ucieka czar wielkich nadziei skrawki rozrywanych dni przelatują sitem nieudolnych rąk łapiąc pojedyncze krople ambrozji spadające z boskiej czary marzeń tworzą iluzje świata barwnej muzyki gdzie świst wiatru tka z przestrzeni dźwięki istnienia głaszcząc subtelnie zranione ideały własnej wyobraźni a czarodziej czas grając strunami oddechu patrzy wzrokiem mędrca wstań życie jest piękne
  20. Witam . Fajne i masz orginalny styl i to mi się podoba . Pozdrowionko P.S
  21. Witam Dzieki za odwiedziny i uwagi .A czy ważenie jest zbrodnią tego działu? pozdrawiam P.S Messalin Nagietka skądyś Stasiu wiedział to wszystko żech w zaświatach mroczno zaś realia równe rzeczywistości. Bom się opił jak wieprz (wwwooodddyyy) a gdy sie zbudził toć ranek zastał i wszystko tom wiedzioł Ukłoniki i pozdrowika(!)P.S Oxyvia J. "realna rzeczywistość miejsca rozbija ciągłość losu tęsknotą ucieka wspomnień spokój" Dzieki za uwagi i postarm sie jutro pozmieniać co nie co "zasypiam w zamyśleniu szaleństwo ciszy zabijam żywym człowieka istnieniem"-może być jeszcze oddechem Przemyśle uwagi . Pozdrawiam serdecznie P.S
  22. Otoczony nocy tonią myślami błądzę w zaświatach mroku spragniony słów zasypiam w zamyśleniu szaleństwo ciszy zabijam żywym człowieka oddechem realna rzeczywistość miejsca rozbija lustro ciemności tęsknotą ucieka wspomnień czar spaceruję w pajęczynie świadomości odczuwając obecność ruchu przestrzeni czasu wiary życia
  23. Przeczytałem do końca może tylko dlatego że jestem wyrozumiały i cierpliwy . "jeszcze jedno światło dnia budzącego mnie przepełnionego łaską pełnego miłości a ja frunę ku szmaragdowym polom sunę powoli z obłokami wolność tam żyje ona nie ginie" i tu bym skończył. Polecam Ci z całego serca jeśli tylko będziesz miał możliwości idź na wykład Małgorzaty Wołkanis"Prawa tworzenia rzeczywistosci " Uświadomisz sobie pewne rzeczy ,które nie zawsze są takie jak nam mówią . Pozdrawiam i życze powodzenia
  24. Witam Alter Net "już pierwszy wers daje niemal pewność - reszta rozwiewa (ewentualne) wątpliwości;/ Pozdrawiam/iza" Tak jest to proste,miało tylko coś pokazać. Czy pokazało? Dzięki że zauważyłaś ten wierszyk Pozdrawiam SP Czy to jakieś wyznanie miłosne o którym nic niewiem? Piać nie piałem bo była głęboka noc. Jakby pomieszał MzM=m2 to nawet trzy poziomy niżej to też sukces Dzięki za tak fajny komentarz Pozdrawiam PS
  25. spaloną ulicą uczuć strachu gniewu i zbrodni idzie samotnie miękkimi nogami - widzę światło uwalnia tumany strachliwych spojrzeń oddech gorącej zbrodni zwalnia kroki - tak daleko zawieszone spojrzenia nie ludzi odpychają wyciąga rękę -pustka - światło już blisko pot zalewa oczy - dlaczego słodki ? krew… umarł w samotności
×
×
  • Dodaj nową pozycję...