drewniany dzień budzi mnie,
szkliste oczy otwierają się
sączy sie z nich biała przezroczysta treść
spokojnie to tylko łzy
uspokaja mnie moja dusza,
lecz nie słucham jej
upadam
wyję, krzyczę jak zapadły ptak uwięziony w klatce pełnej wymuszonego piękna
kolory dnia gubią swoje barwy
noc rozpośćiera skrzydła i staje się krainą głębi wśród nas
pochłania doszczędnie wszystko, co posiadamy
zamienia miłość w tęsknotę a czas w niepamięć,
który żywi się eterem kropli rosy.......
kryształy piękna ukryły się w kanonie złotych chwil
miłość przybrała szatę śródziemnomorską
niebo pozostawiło ślady po deszczu
krople rosy płakały na wierzbie
ciało uwolniło się od duszy
a życie pozostawiło własną pamięć istnienia.............
igła zszyła mi usta
krwawią w zimną noc, gdy jestem sama
przeszłość pozostawiła znamię, skazę której życie nie jest w stanie zamaskować
bez intuicji, bez samej siebie pytam się kiedy koniec.........
igła zszyła mi usta
krwawią w zimną noc, gdy jestem sama
przeszłość pozostawiła znamię, skazę której życie nie jest w stanie zamaskować
bez intuicji, bez samej siebie pytam się kiedy koniec.......
igła zszyła mi usta
krwawią w zimną noc, gdy jestem sama
przeszłość pozostawiła znamię, skazę której życie nie jest w stanie zamaskować
bez intuicji, bez samej siebie
pytam się kiedy koniec.....
igła zszyła mi usta, gdy jestem sama
przeszłość pozostawiła znamię, skazę której życie nie jest w stanie zamaskować
bez intuicji, bez samej siebie pytam się kiedy koniec
igła zszyła mi usta
krwawią w zimną noc, gdy jestem sama
przeszłość pozostawiła znamię, skazę której życie nie jest w stanie zamaskować
bez intuicji, bez samej siebie pytam się kiedy koniec....
igła zszyła mi usta
krwawią w zimną noc, gdy jestem sama
przeszłość pozostawiła znamię, skazę której życie nie jest w stanie zamaskować
bez intuicji, bez samej siebie pytam się kiedy koniec............
igła zszyła mi usta
krwawią w zimną noc,gdy jestem sama
przeszłość pozostawiła znamię, skazę której życie nie jest w stanie zamaskować
bez intuicji, bez samej siebie pytam się kiedy koniec.....
igła zszyła mi usta
krwawią w zimną noc,gdy jestem sama
przeszłość pozostawiła znamię, skazę której życie nie jest w stanie zamaskować
bez intuicji, bez samej siebie pytam się kiedy koniec.....
igła zszyła mi usta
krwawią w zimną noc, gdy jestem sama
przeszłość pozostawiła znamię, skazę,
której życie nie jest w stanie zamaskować
bez intuicji, bez samej siebie pytam się kiedy koniec
igła zszyła mi usta
krwawią w zimną noc, gdy jestem sama
przeszłość pozostawiła znamię, skazę,
której życie nie jest w stanie zamaskować
bez intuicji, bez samej siebie
pytam się kiedy koniec......
oczy są najbogatszym darem ducha
czas jest dobytkiem naszego życia
noc jest archaizmem życia
miłość jest wytworem własnej wyobrażni
śmierć jest dotykiem naszej duszy
a życie skromnym tchnieniem istnienia
drewniany dzień budzi mnie
szkliste oczy otwierają się
sączy się z nich biała przezroczysta treść
spokojnie to tylko łzy
uspokaja mnie dusza
lecz nie słucham jej
upadam
wyję, krzyczę jak zapadły ptak
uwięziony w klatce pełnej wymuszonego piękna
miłość, czułość, trwoga i nienawiść
cztery słowa uwikłane w zagadkę uczuć
którą zdoła rozwikłać tchnienie czasu
żywiące się kropelką eteru
usypiającą nasze skromne serca
ucieknijmy stąd
zostawmy szal nad brzegiem morza
nie myśląc o jutrze
spójrzmy prawdzie w oczy
rozdzielmy nasze pojrzenia na dwa podróżujące okręty
i bez ustanku szukajmy siebie nawzajem
otulmy się własnymi marzeniami
aby było jak najcieplej
bez zimna i osłody
spójrzmy w pszyszłość wplecioną w rytm tykającego zegara
odmierzającego czas przyszłym pokoleniom i zarówno nam samym
wplecmy się w nasze dusze spragnione osłony przed kimś
stojącym w zaciszu własnej wyobrażni
stańmy nad brzegiem morza
i stąpmy złocistym piaskiem
splatającym nasze ciała
i tak bez ustanku nim nastąpi koniec
jestem tamą życia
pragnę usidlić je w ramionach
i już nigdy nie wypuśćić
chcę poczuć je w sobie jak ciebie
a potem po cichu.....nie bojąc się niczego
swobodnie odejść
w odchlań jednoczącą wszystkich tych
którzy niegdyś byli tym życiem