
Michał Ziemiak
Użytkownicy-
Postów
955 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Michał Ziemiak
-
ręcznik
Michał Ziemiak odpowiedział(a) na Michał Ziemiak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
zna każdy korzeń ludzkiej twarzy przykładany do niej czyta zdarzenia tkanek żarty warg i podmuchy – ciepły halny zadartego nosa ale czy ręcznik wygrał z człowiekiem nie zadaje bowiem pytań o pisownie twarzy nie porównuje jej do wybrańców – błaznów szorstko ściera wilgoć z konturów powszedniości tak dał chyba poecie prztyczka w cytowany nos – przyczółek dywagacji chyba bo z twarzą zakrytą ręcznikiem trudno coś stwierdzić -
brak pomysłu
Michał Ziemiak odpowiedział(a) na Michał Ziemiak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
w braku pomysłu jest ruch ołówka nad kartką- zabawny sejsmograf palców poza komiczna biurko i krzesło pustka procesów patrzenia bo okno nie daje nic mironowski sufit odwraca się plecami myśli są potrójna ich prędkość w tunelach czaszki głaszczą złość znikają bezradnie wyżyna twarzy formuje swój grymas scena sybaryty słowa namalowana wytwornie próżnią w jego mniemaniu -
kilka słów o naszych pokojach
Michał Ziemiak odpowiedział(a) na Michał Ziemiak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
odległa kraina między salonem a kuchnią imperium mnogości na ośmiu metrach kwadratowych z widokiem raz na Zeusa raz na Lunę żyją w nim setki a może miliony na zdjęciach w ramionach kochanek cicho za drutem kolczastym między wyspami stronic archipelagu cudów ściany pysznią się orderami zegarów zębami husarskich szabli często barwnymi rozlewiskami plakatów pościel na tapczanie wymięta klasycznie raz przez nas raz przeze mnie to bez znaczenia wszystkiego jest tu bez liku głuchych słuchawek i kurzu na nazwiskach dziennikarzy trochę naszych ubrań wspomnień ciekawskiego Amora tu zamyka się spis treści erraty i suplementy nas samych gramy włosów i mililitry łez tu chmura sufitu koi myśl nieuczesaną od dawna muzyka pisze swe scenariusze a w geometrię kątów w dziewięćdziesiąt stopni znajomych spojrzeń i uśmiechów wpisujemy siebie tak po prostu ciskany sobą w kąt by kiedyś po godzinie albo stu latach podnieść tam rzecz zagubioną i wyjrzeć przez okno zadumać się tak jak kiedyś w końcu drugi raz -
****
Michał Ziemiak odpowiedział(a) na Michał Ziemiak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Gorzki tort na drzazdze miasta Schronienie metodyków sztuki – podarunek i piętrowość szarych twarzy Po co pchać statystykę do galerii Montować radia na słupach Okna – ślepia – płaskorzeźby – pleśń głosu pojedynczego – liczy się chór pięści zaciśniętych pod gołębim transparentem na gałązce strachu Z niego gospodynie wyszyją zasłony na przeszłość Tak – cegły – maszkarony angażu To ich wyuczy fachu pokłonów aż wreszcie uwierzą Hekatombę umysłów złączonych Tkankę zszytą drutami złożą pod kandelabrami – ołtarzami oprawców Exegi monumentum i szpicle na rogu Ideologia kranu Wszechogarniający dozorca wystający nawet z elementarzy Czarna gwiazda krwi – noc zamiast dachu -
impreza
Michał Ziemiak odpowiedział(a) na Michał Ziemiak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
oto jest wyraz-mesjasz zupełnie nowy-stary bożek o mocy plastikowych opłatków o radosnym cieniu wszechpotężnych tworzyw ma moc Hypnosa lecz zamiast usypiać obdarza muskuły piątków i krągłości sobót modnym obłędem drgawek piątki i soboty składają ów frazie wraz z ogórkową mizerią ekranowych archetypów mod-ne mod-ły kręcą filmy drgają ustami co drugiej piosenki uciekaj Światowidzie wreszcie jest szał tworzywa szał modlitwy drgawek wreszcie spełnia się cotygodniowe proroctwo Warhola puszki – proszki – manekiny uciekaj Bruno potem o strasznej dla poetki porze po-rannej śmieszna fizjologia a nie katharsis drodzy filozofowie oczyszcza sflaczałe muszle miast nagotował Pan Czas wielką rybę obłędu rybę zepsucia by połknęła piątki i soboty a skoro tak łatwo wpleść futuryzm w zwykły koniec tygodnia to powiem pop-rostu pop-suta pop-kultura mod-nie mas-owa -
Pierwszy spacer państwa Raskolnikow
Michał Ziemiak odpowiedział(a) na Michał Ziemiak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wreszcie mogę trzymać Cię za rękę bez ich postnych spojrzeń na tle syberyjskiej plamy I właśnie tu na Newskim Prospekcie wynurzam się z toni lipcowego amoku Bo słyszę Twoje słowa tak wyraźne tak prawdziwe na przekór przechodniom Sześć lat czytałem Twą bliskość w drewnianych barakach na wrzosowym wzgórzu Wspinałaś się na nie zawsze obok tocząc ten sam głaz dnia i nocy Udało się Soniu może nie jak Feniksowi lecz udało się Już nie jako Napoleon ale Łazarz powoli zmęczony wstaje Teraz jesteśmy tutaj schodzimy z Newskiego Prospektu gdy wieczór odgania duchotę Za chwilę zjemy kolację z Razumichinem i moją siostrą Dziękuję Ci że jesteś -
Wieczory
Michał Ziemiak odpowiedział(a) na Michał Ziemiak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dla mnie rzecz pusta i zła Po raz kolejny nic się nie dzieje odłożyłem broń codzienności na zakurzoną półkę Za chwilę lampka nad łóżkiem mignie pośrodku mlecznej drogi Spojrzę na pustą struchlałą ulicę w takt jazzowej ciszy Ostatni papieros wybuchnie suchawym dymem zatoczy błędny krąg nad szklaną popielniczką Klarnet i saksofon podadzą mu czule przeklęty rytm mój prywatny hymn odkąd poznałem Ją Minie minuta może godzina aż zabrzęczy karawana obtłuczonych kieliszków Poluźnię więzy krawata odepnę guziki przy mankietach Wszystko to kolejna maska żeby odpocząć od marzeń i uciec nie ruszając się z krzesła Wtedy wzrok łzawiący po pięćdziesiątce wódki spadnie na Jej zdjęcie w chromowanej oprawie Plaża gdzieś między Gdynią a Sopotem kilka lat temu Jednak wygnę się w uśmiech wygnę się w pragnienie Spytam Co teraz robisz W tej granitowej pozie zastygnę pod własnym Wezuwiuszem białego sufitu Klarnet i saksofon zejdą ze sceny żegnając się Do następnego wieczoru Rzeczy pustej i złej -
Elegia o przesłaniu
Michał Ziemiak odpowiedział(a) na Michał Ziemiak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Mój kręgosłup złamano sprytnie ciężarem nie – zasad tłuszczem tułowi bohaterów do których tak bardzo chciałem mówić – przodkowie moi wbity w wasze oczy kościsty szpon powszechne kręgi – haczyk na ubranie ciała oto jest waga próśb i przesłań wypowiadanych wieczornym szeptem szaleńca Chciałem być wierny lecz przymioty wiary obrosły nieczytelnym pancerzem Hektora Brak mi odwagi gdy patrzę na dęby i niebo a światło – zimna zabawka astronomii – nic więcej znam jedynie sińce pychy oraz ugody w okowach słabego serca – parcianego worka na krew przebrzmiałą Nie dorosnę już do stóp cesarzy i filozofów Ich ślady – inskrypcje tytanu – nie otworzą przede mną żywych treści – skarbców jednoznaczności jak z legend Tylko wióry ciężkich ksiąg chrzęstne echo cnoty Pallas w amoku spartańskich przepaści – w krainie luster wygryzających z odbić stygnącą skórę Mój kręgosłup złamano sprytnie nawet czołganie sprawia ból najlepiej – mówili – znieruchomieć i stać -
kaktus
Michał Ziemiak odpowiedział(a) na Michał Ziemiak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
zgorzkniały abstynent wiecznie nieogolony siedzący na zakurzonej i pustej ławce parapetu kaktus to wyraz określający roślinę zieloną na siłę lubiącą tylko próżne słońce wspaniale czującą się na pustyni albo na wspomnianej zakurzonej i pustej ławce parapetu choćby mojego kaktus wstydzi się własnych kwiatów dlatego pokazuje je rzadko czasem tylko pyta się Natury czemu zrobiła z niego wyrzutka choć przecież to lubi akceptuje dzięki dziwnemu rodzajowi chlorofilu - krwi zimnej i tak pielęgnuje kolce brody słucha muzyki bladej śpi dłużej niż wszyscy więc na zakurzonej i pustej ławce parapetu jest mu jak w raju -
Ludzie, którzy w nic nie wierzą
Michał Ziemiak odpowiedział(a) na Michał Ziemiak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Podziwiam ludzi, którzy w nic nie wierzą. Zaiste muszą być najdzielniejsi pod słońcem, Tytani – posągi odwagi, Wzorce na nogach sztywnych od doczesności. Ludzie, którzy w nic nie wierzą, są lubiani przez uosobienie swej niewiary, Nie nadużywają drugiego przykazania, Nie niszczą dywaników ciągłymi pokłonami, To dowód siły. W ich oczach nie znajdę boskich szyfrów- śmiesznych proporcji przeznaczenia, Tylko misterium wyboru i wolności na drodze początek – koniec. Lecz nawet kości racjonalizmu nie uchroniły ludzi niewierzących przed koszmarami. Starzec szepczący non omnis moriar, Niezdobyte, złote runo nad jego czołem, Ślady stóp na granicy przypływu. Budzą się wtedy spoceni pustką, by nazajutrz spisywać pamiętniki i robić zdjęcia- by zaznaczyć swój czas atomem pozowanego hedonizmu. Higiena biologii codziennej. Podziwiam ludzi, którzy w nic nie wierzą za umiejętność nie-zadawania pytań- sztukę chowania ich pod rusztowaniem twarzy. -
deszcz
Michał Ziemiak odpowiedział(a) na Michał Ziemiak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
to niemoc niebios wielka ofensywa Unii Bogów Bóstw Bożków i Herosów Kulawych skazana na rynny i kanał sztab posiwiałych wodzów Zeus Jahwe Śiwa rozstawia artylerię chmur najcięższe działa na równik piszczałki mżawek na północ biedni są Niebiescy Unici nadal wierzą w katharsis miliardowe zjawisko oczyszczenia przez symbol wody naiwni są Niebiescy Unici zamiast wybielenia globu jest kilka powodzi kinowa legenda i radość australijskich farmerów w oceanie kałuży Słońce samotne dziecko konstelacji niezwyciężonej Bogowie drapią się w czoła za kilka chwil zaatakują raz jeszcze a groźni ludzie oceniać będą płacz śmiesznych aniołów -
O wietrze słonecznym
Michał Ziemiak odpowiedział(a) na Michał Ziemiak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
To jest wiersz o wietrze słonecznym O wczorajszej nocy de facto nie przespanej Bezczelne błyskotki na niebie Nadzieje naukowców a dla pogodowych prognostyków- złudzenie mowy ex cathedra Lecz ja nie mogłem zasnąć Chciałem tak po północy Chciałem tak do siódmej Mój lewy bok zamiast zapuścić korzeń snu w materac wiercił się delirycznie pierwsza – druga – trzecia – uff – piąta – już szósta – budzik Toteż oficjalnie obrażam się na Żółtego Łucznika choć on – strojny w obłoki – milczy Za godzinę w Urzędzie Roszczeń złożę żądanie usidlenia natury porządku i rzeczy Muszę się przecież wyspać Ja – foton współczesności -
Ikar w autobusie
Michał Ziemiak odpowiedział(a) na Michał Ziemiak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wielorybia skóra asfaltu skręca się w nutę wieczornego miasta, Ikar oparł czoło o szybę, Z kieszeni dżinsów wydobył orle pióro. Ktoś powiedział, że to nie dla mnie, Młodzieńczą abstrakcję horyzontu upchnął do tego autobusu, gdzieś między płaszcz w wieku średnim, a zniszczoną damę przedmieścia. Wystygły archetyp gapiący się na mokrą sierść czarnego parku. Musiałem więc uciec z mitu, z konieczności pikowania w oko zegara- cezurę mojego wielkiego końca, uparcie powtarzaną na lekcjach literatury. To prawda- byłem za słaby, aby przeciwstawić się Rozprawkom racji, Obrazom z nogami topielca w tle. Spisałem tym piórem wymówienie, Rezygnuję z dalszych prób, Nie tknę więcej dzieł romantyków, No może z wyjątkiem Byrona- o tak zacny Giaurze, Umrę jak ty, rozgoryczony, lecz suchy. Za chwilę wysiądę z autobusu. Mój jedyny pewnik na prostej ulicy- przystanek obok zamkniętej fabryki szybowców, Słońce i wiatr schowane w krtani komina. Czas o nich zapomnieć. -
co powinienem lubić
Michał Ziemiak odpowiedział(a) na Michał Ziemiak utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
to jest bowiem pytanie fundamentalne warte napoleońskiego majstrowania przy guzikach koszuli i choć brzmi jak spowiedź zapadnę w kabotyńską powagę stanę się oto Demostenesem z obłym kamieniem w ustach by powiedzieć wam wszystko i nic a więc przed wami braci i siostry przyznaję się powinienem lubić życie rodzinne mieć swą Penelopę w domku pod miastem powinienem lubić myśli o potomstwie o wakacjach nad morzem i nauce pływania powinienem lubić muzykę popularną do granic napełniać nią uszy dionizejskim sposobem powinienem lubić taniec pałać młodzieńczym obłędem za jego kapłankami za naczyniami ich ciał pełnymi skąpej rozkoszy tak to powinienem lubić klęczę przed wami bracia i siostry powinienem lubić wstrzemięźliwość ascety spluwać na najgłupszy grzech nieumiarkowania powinienem lubić Pismo Święte za mądrość Najwyższego dawać świadectwo wiary powinienem lubić zachody słońca nie odsyłać ich do stu diabłów tak to powinienem lubić zaprawdę mówię wam bracia i siostry powinienem lubić wesołe co wieczór towarzystwo i śmiać się z ich wspólnych żartów które też powinienem lubić powinienem lubić dzielenie się jajkiem w Wielkanoc wreszcie powinienem lubić radość upalnych dni latem tak to też powinienem lubić lecz bracia i siostry nim się odwrócicie ode mnie (chcecie tego tak samo jak ja) wytłumaczcie jedną sprawę też fundamentalną skoro co powinienem lubić jest sumą normalności to kto zmusi te pióro do takowej kto przepowie żem stworzony do takowej nie wy drodzy moi których powinienem lubić bo tak się składa że to be or not to be nie zależy od lubienia rzeczy takich a nie innych