Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Michał Ziemiak

Użytkownicy
  • Postów

    955
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Michał Ziemiak

  1. a poeta chciał stworzyć wiersz śmiertelny nabity kulami sensu o kalibrze wszechmocnym które zniszczą pancerz Każdej Wątpliwości na szali pióra ważył tematy z pogranicza moralności i sztuki ex aequo et bono – jedyna droga wiersz powstał bez mitu zwyczajnie inwalida i przeżył poetę stał się archetypem niewykonalności gdy ten umierał rozgoryczony na doskonałość
  2. Bardzo mi miło, że spodobała Ci się ta... rzeczywiście bajka. Takie od poczatku było moje założenie... Napisac bajkę trochę inną... POZDRAWIAM
  3. hordy przewinęły się przez tą siną komnatę każdy – ruchem spuchniętych warg chciał spełnić legendę śmigła języków srebrnych z domów najszlachetniejszych biedacka szczecina wąsów z cuchnących lepianek lecz królewna już dawno nie spała – to jasne jej niewiara w to co empiryczne kazała leżeć – widzieć jeden kolor a za pustką miała ogród i las bez mlaskania bez hormonów na łożu zimnego atłasu przeczeka wszystko co można przeczekać los i stada samozwańczych wybrańców zapadnie w końcu w marzenie proste nie – legendę sen nie – do – wy – budzenia mówili księżniczka – wyjątek smukły teraz Królowa tragiczna zwycięska
  4. nimfy skaczą po głowach zszywają miasta i lasy szpagatem dróg oraz igłą rzeki w tykwach drzew układają paczki owadów i niedźwiedzich łap uczą ryby nie mówić czeszą wodorosty salon łąki wypełnia się meblami maków pod lampą sosny fotel jałowca a nad balkonem stawu drewniane driady kreślą rustykalny pomost więc chyba jasne że nimfy nadal są na przekór wyłączności legend o rusałkach czy aksjologii leśnych skrzatów przestały być piszczałkami bogów w muzeum Olimpu zawisł dawny sztandar mgieł teraz nimfy robią zakupy w ogromnych sklepach zielarskich i zoologicznych by walczyć ze słowami Camusa o Nowym Jorku
  5. Co się tyczy pytań to: 1. Rzeczywiście to "bravo" - "brudnawo" wpadło do wiersza raczej przypadkowo ;-) 2. Quasi-gra słów, która (w moim mniemaniu...) miała pokazać finalny produkt staczania się związku bohaterów: miłość odsączona ze swej rzeczywistej postaci. Co się tyczy sensu wiersza: dokładnie to własnie chciałem przekazać, co odczytałaś. Dziękuję za wnikiliwą lekturę ;-) POZDRAWIAM! Michał
  6. Romeo – w dziurawych skarpetach – siedzi przed koreańskim telewizorem Ogląda przygłupie teleturnieje Zanurza się w sukienki hostess i piwo z pobliskiego dyskontu Julia – tlenione włosy – szoruje przypalone gary i sztućce pokryte smalcem Narzeka w granicach nieprzyzwoitości Myśli o tym co stanie się za godzinę Kłótnia – mecz czy serial Pięcioro dzieci – niedostatecznych – biega po szarym placu – kolczyki z „Bravo” lśnią brudnawo W piwnicy na węgiel męczą kocięta Przed chwilą najstarsze ukradło batonik A więc tu – na miłosnym wygnaniu – musimy jednak zabić ów nie – miłość Zaprzeczyć niepisanym planom spod werońskiego balkonu Wracamy do taktyki naszych ojców On – sztylet Ona – arszenik i artykuł sto czterdzieści osiem – paragraf cztery Zabójstwo w afekcie – ratunek dla tej historii
  7. Witam, Wiersz ma niesamowitą konstrukcje, która tworzy jeszcze bardziej niesamowitą atmosferę. Przyznam się, że w moim przypadku odczucia były "niepokojąco - klautrofobiczne", co jeszcze bardziej uprzyjemniło lekturę. No i przede wszystkim "DAJCIE MI KONIA" ;-) POZDRAWIAM!
  8. kubki siedzą w biurach przed płachtami swych przeznaczeń Excel lub Word są chude i zgarbione słabe kable nerwów drukarki oczu ruch nadzorczych placów to dla nich zły sen niepewność wszak ciągają za zimne ucho piruety na krawędzi biurka – świata wystruganego w betonie świata mozołu gdy spadną – tylko czarna kawa krew rozpuszczalna – plama wspólnych wnętrz na dywanie zwanym za późno by i okruch ceramicznych trzewi kurz to że oduczyły się śmiechu i słońca kubki uświadamiają sobie dopiero w trumnie śmietnika
  9. Nie bądźmy śmieszni nie cofamy żadnych wskazówek zegara Otworzyliśmy lekko wymięty album który dawno już nie pachnie drukarską farbą Zdjęcie numer 3 patynowy szlif Kopernika Dziękuje szanowny panie Tieck bo to chyba jedyny aksjomat Nawet wtedy Zdjęcie numer 4 szczerbaty płaskowyż panoramy za krzakami nierządnej Kępy Bazarowej Małpiego Gaju Szarzej i jakoś pusto na Bulwarze Tylko mury tańczą przy psalmie tej pustki Żeglarska drzemie Zdjęcie numer 12 dzieciaki w niemodnych dzwonach cztery syrenki przy krawężniku na Kopernika Tak wykuwano potęgę tego miasta dwusuwami oraz betonem tym przy biurkach i tym na ulicach Zdjęcie numer 14 zwinięte flagi i kawiarnia Pod Atlantem Znam ją z opowieści matki Mało było takich miejsc Wielu tęskni Zdjęcie numer 31 skórzane rozkosze zajazdu staropolskiego Wspaniały zapach mięsa bez ograniczeń Zdjęcie numer 34 pusta witryna spożywczego na Szczytnej Wspaniały zapach redystrybucji kartkowej Brzmiało i smakowało tak samo trudno Zdjęcie numer 45 na dzień przed ogniem czyli Powszechny Dom Towarowy przy Rynku Staromiejskim a potem stał jak porzucona przez ślimaka muszla Kilkanaście lat Zdjęcie numer 47 szary likier Kamienicy pod Gwiazdą Tej szarości jest tu dużo Najwidoczniej przyjaźniła się w tych latach z naszymi miastami Zdjęcie numer 57 parę kilogramów zmęczonego śniegu na dachu Ratusza To źle się kojarzy lecz trzeba uważać Z daleka obserwują rośli strażnicy bloki na Osiedlu Młodych Zdjęcie numer 71 wielki wąwóz deptaka na Szerokiej przerzedzone twarze na odpustowym tle Kolejka przed Europejską Niektórym tak przyjemnie się stało Teraz ja muszę się śmiać z tych niedorzeczności Zdjęcie numer 73 prawie lustrzane odbicie na św. Jadwigi trzy stare neony urojony porządek prostych oczu Zdjęcie numer 81 biała szkatułka Teatru Horzycy na sinym placu bratniej Armii Czerwonej lekcja historii Zdjęcie numer 94 dwukolorowe skrzyżowanie Reja i Gagarina przetarta zieleń i znowu szarość esencja Zdjęcie numer 107 brawurowa groteska jego autora Krowa przed ścianą Rubinkowa przypadkowy rym nonsensu Więcej zdjęć nie ma Ten album się skończył Nie oglądajcie go za często i oduczcie się wzdychać
  10. Rozumiem ;-) a mógłbym też otrzymać jakiś ogólny komantarz a propos wiersza??? POZDRAWIAM!
  11. Odsetków czyli fragmentu (w tym wypadku małego) danej całości. Chodzi o wskazanie, że grzerznicy takowym nie są. POZDRAWIAM!
  12. Witam, Bardzo konkretny i miły do czytania wiersz. Tylko mam pytanko - czy moje skojarzenia z polowaniem w "Panu Tadeuszu" są przypadkowe? Bo akurat to mi od razu do głowy wpadło po lekturze ;-) POZDRAWIAM!
  13. Witam, Wiersz może być tylko ten tytuł - za bardzo przypomina piosenki G. Fleszara, a to straaaaszny błąd ;-) POZDRAWIAM!
  14. Ja się podpisuję pod komentarzem Tommy Jantarka - komuś owies... do głowy... ten tego...
  15. a sprawa grzeszników trafiła do Komisji Zacnej w skład której wchodzą przedstawiciele bóstw różnych spór o równouprawnienie oraz zakaz dyskryminacji bynajmniej nie dla odsetków żądania postawiono jednoznacznie likwidacja czyśćca i piętnowania w modlitwach i oczywiście myta dla fiskusa – znienawidzonego Charona tak na wszelki wypadek kamienna delegacja Babilonu demonstracyjnie opuszcza salę twardogłowi starożytni z Grecji i Rzymu pragną rzezi bogowie młodsi – weta albo poprawek wieczystych grzesznicy zagrozili bowiem strajkiem okupacyjnym Rezerwatu Sprawiedliwych i szturmem na Przytułek Zbawicieli już tylko Ziemia i Niebo – pierwiastki wszak martwe – doszukują się w debacie obłędu czy groteski rozważają możliwość kataklizmu
  16. Dziękuje za komentarze! Szczególnie dziekuje za "życzenie nieśmiertelności" Panu Akradiuszowi Nieśmiertelnemu ;-) Pozdrawiam!
  17. Ołtarz fal – morze wystające spod kołdry sosen Nogi w piasku Wczoraj – w głuchej rosie gwiazd schowałaś się we mnie Na brzegu zatracenia – barwach dotyku Teraz jest suchy poranek w rytm klarnetów i saksofonu orkiestry błękitu Moje na wpół otwarte oko czyta ramiona – dwa skrzydła rozsypane włosy – jeszcze mokre Ciało spięte w klucz snu Przebrzmiałe krople krzyku na wargach stygną – sączą światło Zbłąkane promienie – oddechy cieni płyną po nagości bioder po łąkach skóry bladoróżowych Czas znika gdy drgną powieki Bez słów wygrywamy ze światem Słabe palce na szorstkiej twarzy – my
  18. Synowie Najwyżsi z Miasta Próby – zwierzyna powołana na kłamstwo Chwytają stóp wiszących Kapłanów Skatowali ich na schodach Świątyni Aksjomatów bardzo niedawno za niedowierzanie i barbarzyństwo sprzeciwu – taka była wola Proroków Prorocy byli potężni – sadła dionizyjskich orgii Łańcuchy bród sztywnych i wąsów wszechmocy Przybyli tu zaledwie wiek po waszych przodkach Szarlatani przyszłości Wróżbici strachu – Wielcy w mniemaniu tłumu rybaków kramarzy ladacznic Krwawe ordalia – igrzyska odkupień Ogień na językach i amen w pacierzu Zaklęcia stare jak wszędobylskość Księżyca Miasto Próby za kręgiem murów – zamkniętej podkowy wdychało konieczności poświęceń i ofiary dziewic Na drzwiach kreślono symbole Ducha i Mocy Bożkom – peany Prorokom – mięso prometejskie Statystyka głów ściętych i nowych nakazów dla Synów Najwyższych – choć bydląt posłusznych de facto oraz de iure Aż Kapłani Aksjomatu – w Święto Objawienia – dostrzegli z wież rzekę swobodną i chłopów śpiących pod zielonym dębem To wszystko – bez krzty czerwieni czy słów nakazu Lecz Kapłani Posłuszeństwa byli gotowi – lud dostał hasło spętanych cisnął ze schodów w takt ostrych kamieni I gdyby Mur zwany powszechnie Okrągłym Ołtarzem nie runął z powodu wiosennych roztopów Prorocy żyliby do dziś Wtedy stało się wtedy – niezrozumiana wolność i przestrzeń Pałac Potężnych wzięto szturmem Proroków i ich rodziny zabijano długo – zgodnie z konwenansem w ryku Wybranych w amoku nieuniknionego w sensie nicości Ciała palono przez kilka tygodni z uwagi na brak drewna Teraz Synowie Najwyżsi całują zimne stopy Kapłanów Nie wiedzą co robić – jak odór siarki z Miasta Próby zastąpić powietrzem Boją się wyjść za rumowisko i spojrzeć chłopom spod dębu w oczy Pojawił się już plan wystrugania nowych absurdów i ucieczki w iluzję A co bardziej szaleni starają się o obywatelstwo Wyspy Utopii
  19. Klamka u drzwi – z kości Sfinksa pokasłuje symetrycznie Zgaduj – nie zgaduj Dywan – grzywa śpiącego Cerbera Upadają nań nie – rzeczy i brak – słów Pod ścianami lakierowane mięśnie Achillesa Łoża bohaterów papierowe ogrody lub schronienie przegranych W rogu – Cyklop udający lampę Bulgoczącym okiem żarówki uwypukla morze białego włókna woduje czarne żaglowce znaków A tłuste Okeanydy poduszek zazdroszczą sezonowym Afrodytom znieruchomiałym na lodowiskach czasopism Styks sucho – szeleszcząc płynie przez wąwozy biurka i krzesła Święci kurzem zakamarki Wszak to nieodzowne Wapno sztywnego nieba zamyka porządek oddechów nie do końca Jest jeszcze Hermes w kształcie szyby i okno z widokiem na wszechświat Znowu – zgaduj – nie zgaduj
  20. a Ona biegła przez katedrę ogrodu na wzniosłości czasu i przestrzeni obok świata w sukience z duchów światła cienia wiatru snuła arię życia w rytm owadów i traw i tak dała mi zapomnieć odetchnąć wreszcie – wpół do pustki na przedpolu zamętu
  21. Panie Marku, Ostatnio sam walczę z nadmiarem "gadaniny" w moich tzw. "wypocinach" (jakże bardzo wieczornych, gdy przychodzi mi je bazgrać...). A w tym wierszu jest własnie słów na miarę, są odmierzone i "syczą sensem". No i jeszcze ta liczba - 460. Zwykły tłum, Sala Kolumnowa z sejmowym otoczeniem a może ścisk w autobusie tej lini...? Świetne. Pozdrawiam!
  22. a Pisarz – nocny Marek po prostu – upadł z zachcianek Bogów na pustynię może miała to być próba lub też kuracja odwykowa pod hasłem Stop Grafomanii z tabletką pustych kartek z zapasem wody na wiek z prowiantem doskonałym skonał już po jednym okrążeniu bezkresu tak bardzo chciał znaleźć nawołujące pióro Bogowie przypisali ten fakt fatamorganie
  23. Szanowni Państwo! Bardzo dziekuję za tak ożywioną dyskusję nad moim wierszem. Na poczatku chciałbym przekonać m.in. oyeya, że nie miałem zamiaru łamać regulaminu serwisu (jako studentowi prawa byłoby to straszne nieporozumienie z mojej strony) czy urazić uczuć religijnych kogokolwiek ani też by mój wiersz odebrano jako prowojkację - osobiście brzydzę się takim podejściem do poezji. Wciaganie jej do konwencji "bigbrotherowsko - sejmowych" to cios poniżej pasa. Wiersz ten najlepiej odebrał Pan Marek Wieczorny (za co serdecznie dziękuję i jednoczesnie zoobowiązuje się do lektury Pańskich wierszy) i Pani Agnes (takie same wyrazy szacunku). Moją intencją było wskazanie pewnego scenariusza, wizji świata "staczającego się", bez obecności Chrystusa. Nie był on wymierzony w autorytet Kościoła lub też w konkretne dogmaty. Rzeczywiście - powodem była atmosfera nadchodzących Świąt... Obrażanie i wszelkiego rodzaju obelgi pod adresem Kościoła pozostawiam partią antyklerylanym i ich "chorej misji" ;-) POZDRAWIAM wszystkich i jednocześnie życzę wesołych i spokojnych Świąt oraz szczęśliwego Nowego Roku!
  24. Dzisiaj w Betlejem cuchnące anioły – mikstura piór i siarki – tlą się nad stajennym łożem umęczonej kobiety – pustej Józef czyta Prousta – krew zmarnowana cieknie po dygoczących wąsach – spada na koślawe litery Trzej królowie piją na umór – nadaremna była ich podróż Już ruszyli posłańcy – rano przedstawią w Trybunale rozkaz pojmania i zabicia pasterzy – to może być ich wina W karczmie spokój – powiesili się lub uciekli Ci ostatni budują schrony – szukają pieczar Święcą je beznadziejnymi kroplami Tylko zwierzęta żują mrok powoli – teraz są wolne Odczytały dziwne szyfry gwiazd – oczywiście zabrakło tej najważniejszej – z wytęsknionym ogonem nadziei Dziś zjedzą ostatnie siano – ostatnią padlinę w śniegu iskier sypiących się z warowni chmur Archanioł Michał ostrzy miecz na samotny bój szaleńca – wesoła nowina
  25. żółty karzeł oczko w głowie Mendelejewa i powód istnienia zacnej odmiany okularów cieszy się powszechnym szacunkiem na trzeciej kropce leniwie prezentującej swój taniec tam właśnie z cesarskim pietyzmem wielbi się jego moc na mszach lekcji biologii czy fizyki oto zegarmistrz wegetacji sześć tysięcy stopni słońce jest ważnym składnikiem ekonomi parametr X w fabrykach kremu opalenizna o smaku południowych Włoch lecz cierpi z powodu lektury Wszechświata oraz dzieł egzystencjalistów pewność zwykłej jednostki w mianowniku próżni - rosnącym czarnym brzuchu znowu cisza i samotność konieczna w misce kilku orbit żółty karzeł przełyka plamy helu zacieki wodoru nie wiedząc już czemu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...