Stanęłam nad taflą wody, niczym anioł skrzydlaty...
Zjawiło się dwóch panów, rozrywali mnie na części..
Jeden poniósł mą połowę, gdzie człowiek traci zmysły..
Ten inny anioł, z oczyma w białym konturze i łzami w nich..
Poniósł mnie w górę ku niebu i ustawił na gwieździe..
Bym mogła cierpieć bym mogła płakać nad losem ludzkim..
Nad losem którego zmienić juz nie mogę, bo wyrył na zawsze..
Kobieta robiąca rzecz, która zniszczy jej ciało i głowę..
W myślach tłok słów, łez, bólu, krzyku i błagania o pomoc..
Kobieta piękna niczym anioł, zmieniła się w proch i pył..
Poczułam ból i kości łamiące wraz z ziemią lecącą ku głowie..
Pomyślałam ,,To Koniec'' i piękna kobieta umarła..