Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

dkw

Użytkownicy
  • Postów

    41
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez dkw

  1. lipcowe noce pełne hucznych wesel spadających gwiazd ___ To moje pierwsze haiku, więc byłbym wdzięczny za konstruktywne komentarze.;) Zjazdy i objazdy wbrew pozorom mile widziane.:D
  2. Oj już sam się chyba w tym wszystkim pogubiłem.;) Don dziękuję za ten komentarz, który pozwolił mi zrozumieć co miałeś na myśli pisząc ostatni komentarz. Myślę, że dzięki niemu nie dojdzie do podobnych nadinterpretacji z mojej strony, za które szczerze przepraszam. Jeszcze raz dzięki, uciekam do kartki i pióra. Ile można w Internecie siedzieć;). Pozdrawiam i uciekam od tego tekstu (bez obrazy dla autorki;).
  3. Osobiście wolę jazz, ale nie o tym tu mamy pisać. Napiszę Ci szczerze Don, tu nie chodzi o to czy ktoś pisze genialnie, ja lubię lekkie pozycje literackie i nic na to nie poradzę, może jest to związane z moim wiekiem... nie wiem sam. Jednak to jest dział dla początkujących i dlatego tu właśnie jestem. Myślę, że wiele osób właśnie dzięki jednemu małemu słówku, mianowicie "początkujących" znalazło się w tym a nie innym miejscu. Nie potrafię odnaleźć wartości dydaktycznych w przemieleniu całego tekstu. Tym bardziej, że wydaje mi się iż tekst sam w sobie miał być raczej leniwie rozciągnięty co buduje zupełnie inny nastrój. Twój tekst leniwy nie jest, przez co słowa użyte w celu utrzymania leniwego tempa nie sprawdzają się przy tak radykalnym narzucaniu dynamizmu. Ja przynajmniej tak to widzę i odczytuję. Nie ma się co "fukać" i być złośliwym.;) Pozdrawiam i odpływam sobie do mojej rybnej familii. Jako narybek moja rodzinka chyba powinna być jajeczna nie sądzisz...;) W końcu "z jajka powstałeś, w jajko się obrócisz". Trochę uśmiechu w te pochmurne dni Don, trochę uśmiechu.
  4. Tekst jest naprawdę dobry i ciężko jest się tu do czegokolwiek przyczepić. Zdania są dobrze złożone i całość jakoś tak miło ze sobą gra. Bardzo mnie prosiłeś abym ten tekst potraktował wyjątkowo krytycznie. Muszę Ci szczerze przyznać, że nie łatwe zadanie postawiłeś przed mała zagubiona rybką. Z potem, który wystąpił na moim czole w czasie wyszukiwania jakichkolwiek błędów wypisuje - choć sam nie wiem czy wypisywanie nie jest tu za mocnym słowem – to o co prosiłeś. 1. „…by potem w tym jednym łóżku być jako dwa kamienie.” – nie rozumiem czemu porównałeś dwie osoby po stosunku do kamieni. Kamienie kojarzą się z czymś ciężkim i przede wszystkim zimnym. Ciężar jeszcze zrozumiem, ale z kamieniem łączy się też jego zimno i brak konkretnego kształtu, co tu niestety nie pasuje. Słowem jednym nie podoba mi się to porównanie. 2. „W strugach ulewnego deszczu zamazujących wszelakie kontury dobiegłem do domu Agnieszki” – wszelakie kontury… hmm… strasznie ogólnikowe. Widać, że autorowi nie chciało się opisywać otoczenia. Napisz konkretniej, opisz na przykład co jest zamazywane. Nie pasuje mi tu to wtrącenie o konturach;). 3. „gorąca strawa” – ja rozumiem, że po całej tej przeprawie przez strugi deszczu bohater Twojego tekstu czuję się niczym rycerz po całym dniu machania ciężkim orężem, ale tu wystarczyłby po prostu „gorący posiłek”;) 4. „… a potem podany w intymnym zakamarku słodziutki deser, składający się z ciepłych falujących piersi, tudzież innych równie smakowitych części kobiecego ciała.” – doskonałe! Palce lizać! Bardzo mi się podoba to zdanie… 5. „Nawet młode liście krzaków bawiły się nimi niby piłeczkami” – nie za bardzo pasują mi tu te piłeczki, ciężko mi sobie to wyobrazić.
  5. Oj nie Don, ja tym razem się z Tobą nie zgodzę. Twoja wersja traci właśnie to, co mi osobiście w tym tekście najbardziej przypadło do gustu. Mianowicie wolne, płynące nie wiadomo gdzie tempo całej kompozycji. Twoja wersja jest bardziej dynamiczna, a wyliczanie po przecinku kolejnych czynności i obrazów nadaje jedynie niepotrzebnego tempa. W moim pojęciu tekst jest bardzo dobry. Brakuje mi tylko jednego… Nie dogaszonego papierosa spoczywającego w popielniczce. Wydawałby z siebie chmury dymu leniwie unoszącego się ponad całym otoczeniem. Według mnie owy dym jeszcze bardziej uśpiłby cały tekst, a tu nie wiem czemu uśpienie doskonale pasuje – oczywiście moim skromnym zdaniem, z którym rzecz jasna nikt zgadzać się nie musi;). Tekst czytany na głos, powoli, bez pospiechu wyjątkowo przypadł mi do gustu. Kłaniam się i serdecznie pozdrawiam.
  6. Czyli książki i gary dobrze zinterpretowałem – cieszy mnie to niezmiernie, lubię rozumieć;). Co do „kolan” to wydaje mi się to strasznie nietrafione słowo. Jest wplecione niby od niechcenia, ale rzuca się w oczy. To kiepsko wygląda, a jeszcze gorzej się czyta – piszę o tym zdaniu, rzecz jasna. Jeżeli chodziło Ci tu o upadek w jakimkolwiek sensie moralnym, bądź życiowym sięgnij do mitologii. Wydaje mi się, że wtrącenie jakiejś symboliki nie zaszkodziłoby w tym miejscu, a nawet mogłoby nadać pewnego smaczku. Jeżeli chodzi o Worda, no cóż… Nie pozostaje Ci nic innego jak zabawa z gramatyką i dokładne czytanie tego co napisałaś. Don na świetną rację – widząc byki i literówki ręce opadają… Pisanie nie polega tylko i wyłącznie na przelewaniu myśli na papier, to też pewien pedantyzm w ich wyrażaniu. Jeśli nie będziesz zwracać uwagi na to jak piszesz, nigdy pisać dobrze nie będziesz. Co jeszcze..? Aa… zapomniałbym. Następnym razem postaraj się napisać coś bardziej przyziemnego, wtedy znajdziemy błędy i je poprawimy;). Wiem, przyziemne pisanie jest trudne. Mi też ciężko idzie udoskonalanie swojego warsztatu literackiego – o ile można o takim w ogóle mówić. Warto się jednak starać.;) To co napisałaś jest strasznie zawiłe – co nie oznacza, że mi się to nie podoba – ale ciężko to zrozumieć. To już zresztą pisałem…;) Serdecznie pozdrawiam.
  7. Don ale Ty surowy jesteś…;)
  8. no ba! spodoba Ci się, zobaczysz. może pisanie nie idzie mi tak jak bym tego chciał, ale co do książek i ludzi mam chyba nosa... Pozdrawiam
  9. 1. Trzy czwarte zawsze należy do ciebie, reszta jest sekretem, wsadzonym między strony książek a brudne garnki. – nie rozumiem, jak to wsadzone pomiędzy strony książek a brudne garnki? Chodzi tu o przekrój całości życia, od kuchni do biblioteczki..?;) 2. Uzdrowicielska sztuka zapominania własnej twarzy, przywraca grunt pod kolanami. – pod kolanami..? Zdanie mi się podoba tylko te kolana bym tradycyjnymi nogami zastąpił. 3. Wykałaczką wygrzebuje z siebie twoje resztki. – podoba mi się to zdanie. 4. Odrywam denka od szklanek, nie da się ich napełnić. – to dosyć proste i logiczne. 5. To taki niewyobrażalny hałas, oszrania bębenki. – może „To taki niewyobrażalny hałas, który oszrania bębenki.” Ogólnie mi się podoba, wydaje mi się to strasznie osobiste - nie wiem czemu - ale takie odnoszę wrażenie. Wszystko jest dość mocno zagmatwane co niestety utrudnia całkowite zrozumienie tekstu. Przyczepiłbym się jeszcze trochę do gramatyki, w końcu tekst wystarczy wrzucić do Worda i problem z głowy. Wrażenia – mieszane. Serdecznie pozdrawiam.
  10. Przyznam, że wolałbym pisać tekst przez tydzień, wtedy byłby pełniejszy, bardziej przemyślany. Po to właśnie zaczynam pisać w tym oto miejscu tej wirtualnej rzeczywistości - chcę wyrabiać poprawne nawyki. Tak więc Don, tylko pogratulować…:)
  11. Co do porównania… Myślę, że trafiłeś w sedno tyle, że… Właśnie mi o to chodziło. Coś co mogłoby wydawać się wielkie, zamknięte jest w czymś gabarytowo nie odpowiadającemu wielkości wspomnianego koła. Poza tym cały tekst jest raczej zabawą mającą na celu ubranie uczuć w słowa. Zabawa słowami – tak bym to ujął. Być może chwilowy kaprys..? Pomijam fakt, że tekst został napisany w ok. 4 minuty bez większego zastanowienia. Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa, postaram się poprawić ten tekst, choć wydaje mi się, że nie powinienem tego robić. Wygładzi się..;) Pozdrawiam.
  12. Don Cornellos (wybacz nie za bardzo wiem jak to odmienić, nie będę ryzykował;) dziękuję bardzo za odwiedziny i za miłe słowa. Co do Twoich uwag wiedziałem, że ktoś to wytknie. To faktycznie były dosyć kiepsko złożone zdania i musiało zostać to zasnaczone. Jeżeli zaś chodzi o komentowanie, hmm… lubię czytać i oceniać cudze prace, więc nie pozostaje mi nic innego jak dołączyć się do Twojego „bastionu”;). Co do Pilipiuka to jeden z „weselszych” polskich autorów delikatnej fantastyki. Polecam Ci przeczytać choćby jedną z jego książek. Nie jest to literatura wysokich lotów, myślę jednak, że słowa wypływające spod jego pióra przypadną Ci do gustu. Serdecznie pozdrawiam.
  13. Witam. Przyznam, że przyjemnie się zaczytałem w wyżej umieszczonym tekście. Fakt, faktem pachnie mi tu Pilipiukiem, być może się mylę za co przeprosić mogę w razie potrzeby. W każdym bądź razie mi osobiście czytało się bardzo dobrze. Pozazdrościć lekkiego pióra. Pozdrawiam
  14. Siedzę, zastanawiając się nad sensem… Rozglądając się, szukam. Klasa, kilka obdrapanych ławek, na których zmęczeni uczniowie odreagowują swoje życiowe frustracje. Tu wydrapany chuj, tam cztery litery, gdzieś odnajdziesz szubienicę i podobiznę wychowawcy. Rozglądam się. Cztery białe ściany i cztery okna. Nauczyciel… Produkuje się bezsensownie, słowa z jego ust płyną gdzieś przed siebie, w nieokreślonym kierunku. Każdy uczeń męczy marginesy swojego zeszytu nic nieznaczącymi rysunkami. Senna atmosfera i wzory na wykładzinie pokrywającej podłogę. Głos nauczyciela i szarówka za oknem. Owa szarówka jest obecnie najciekawszym zjawiskiem godnym uwagi. Wlepiam wzrok w szarą mgłę, podziwiam… umierającą naturę. Coroczny krąg życia i śmierci. Toczy się nieubłaganie niczym ciężkie zębate koła mechanizmu mojego zegarka. Zegarka odmierzającego drogocenny czas… Tik, tak… Sekunda za sekundą, minuta za minutą… Siedząc, słuchając jednym uchem, wyglądając za okno smętnym wzrokiem, słyszę krzyk rozlegający się wewnątrz mnie: „Ty umierasz!”. Każda drogocenna minuta, każda kropla deszczu uderzającego teraz w okno i każdy słoneczny czy pochmurny poranek. Ta „każda” unikalna mała wydawać by się mogło nieistotna rzecz, zjawisko, uczucie to część dnia, która składa się na moja codzienność. Siedzę i wyraźnie czuję ile mnie omija w tej jednej krótkiej chwili. Dziś jestem palem wbitym samotnie w szybki nurt życia – wszystko przepływa, ocierając się przyjemnie i znika, płynąc gdzieś hen! w dół rzeki. Ja trwam w miejscu, bez uczucia. Trochę pusty zerkam za okno, patrzę jak wszystko odpływa... ___ Przy okazji chciałbym skorzystać i przywitać się ze wszystkimi stałymi bywalcami, jako narybek wołam „dzień dobry!”.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...