Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

tomek henciński

Użytkownicy
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez tomek henciński

  1. Spotkamy się kiedyś nad rzeką przy starym kamieniu Tym, co stoi tu wieki – Nocą, na odludziu, w zakątku Od świata tak bardzo dalekim Będziemy wspominali te czasy Kiedy pod starą jabłonią Układaliśmy wciąż nowe życia trasy Rysując na piasku je dłonią I nawet, jeśli przyjdzie nam zginąć Pod gruzami zburzonych marzeń My nieustannie będziemy trwali W tym zamęcie świata razem Spotkamy się kiedyś, przy kamieniu tym starym nad rzeką Płynącą ze świętego szczytu Spojrzymy w gwiazdy przyszłości Świecące nam z niebios błękitu I nawet, jeśli przyjdzie nam zginąć Pod gruzami zburzonych marzeń My nieustannie będziemy trwali W tym zamęcie świata razem
  2. Już żółte liście złotymi smugi, W korowód słońca jeden za drugim, Niczym papugi fruną z drzew I strumień rześki, jeszcze cieplutki, Płynie powoli, a w nim dwie łódki Wrzesień, Październik ścigają się Pogodny wietrzyk jak gdyby wstążką, Owija wkoło korony drzew, A nad stodołą stary, lecz rześki, Najświętszy orzech przechyla się ku jesieni… Zosia staruszka, strażniczka ciszy nocnej, Przy rynku swym małym wózkiem Rozrywa ciszę zgrzytem kół Pędzi na pomoc ostatkom lata, Zamkniętym wczoraj przez wójta Jana W komórce z żytem na srebrny klucz Pogodny wietrzyk jak gdyby wstążką, Owija wkoło korony drzew, A nad stodołą stary, lecz rześki, Najświętszy orzech przechyla się ku jesieni…
  3. Ciężkie czasy, wiem Zostawić przyszło niewygasły piec, Na czworaka boso przyszło biec Pośród bytów – swego strzec, w pocie czoła, w morzu łez Na balkonie śmierć – Ktoś całkiem blady pajęczą zrywa sieć- Zmienia się w błogi sen ta myśl, co twierdzą miała nam dziś być, Co miała nas strzec A w dole Ty, pod niebem, co na chwilę tęczą błyśnie By duszę unieść Twą, w krainę poezji, w krainę życia Musisz jej wyjść naprzeciw, nim zniknie gdzieś Przepadnie z kretesem, nim do nieba wróci A zobaczysz wnet, że ktoś przelewa więcej niż Ty łez w próchnicy świata Że da się odnaleźć sens, choć niełatwa rzecz…
  4. W wielkim lesie, w którym mieszkasz Ty Zapatrzeni w kwiat paproci, Zasłuchani w bicie powiek, Dotykając skrawków nieba, Czując wielkość własnych myśli – Tacy mali my… W wielkim lesie, w którym mieszkasz Ty Smakujemy tego świata, dusząc w dłoniach sny
  5. Przeto wciąż musisz ludu Gryźć ziemię czarną A ziarno twe kłosy złociste, Boś poznał gałąź Śród zielonych krzewów marną Bytu wiecznego pesymistkę A ta kłodą Pod twe nogi legnie I zapłacze wnet nad losem świata, Bo ją boska ręka W sześciu miejscach zegnie W siódmym wskrzesi najpierwszego brata
  6. Mistrzu… Złącz wszystkie łzy płaczących Nad losem świata w jedno morze, By zmyły one z ludzkich umysłów Zawiść i ślepotę z ich oczu – Te zaś przemień w drzewo ogromne Mistrzu… Złącz wszystkie krople potu tych, Co walczą w imię serca wielkiego, w jedną kroplę By ta swym ciepłem Ogrzała najchłodniejsze z serc – Te zaś przemień w rzekę najgłębszą Mistrzu… Złącz wszystkie myśli wielkich panów tego świata By wielka idea zmiotła jak pył, Najgorsze z ludzkich pomysłów - Te zaś przemień w skałę najtwardszą Mistrzu… Któryś dał nam łzy, pot i myśli wieczyste Coś stworzył świat, gdzie przy rzece skała i drzewo stoją Pod ich cieniem zaś dobrych dni czar Uczyń serca nasze zdolnymi do miłości – miłości, która zabija i ożywia Niszczy i buduje A wszystko po to, by panowali ci, co mają „Tak za tak, nie za nie Bez światłocienia…”
  7. Pamięci Tomka Janeckiego (janeta) Wspaniałego kolegi i współtowarzysza studenckiej doli oktawiersz Znaki Niedźwiedzica, Orion, koziorożec Saturn i Saturna wieniec Są bogowie wojny: Ares, Mars… Jest Twardowski – na księżycu siedzi… Zna też niebo „czteroślady”: Tam kareta Tudzież mały Tudzież wielki wóz Ale przyjacielu! Któż w niebiosach słyszał o motorze…? …cisza… *** [Gdzie uleciały Twe myśli…] Gdzie uleciały Twe myśli Kiedy członki bezlitośnie przykuł Przeraźliwy magnetyzm białej pościeli…? Czy wzleciały z aniołami w przestworza By z góry zatoczyć krąg bociani…? Czy może w przerażeniu z trudem pokonywały Kolejne płaskowyże szpitalnego kardiografu? *** [Nie wypijesz…] Nie wypijesz z nami wódki czystej? Kto wypije, z kim wypijem? Jaka ona czysta, skoro nie chcesz z nami zasiąść A panienki? Wcześniej na nie nikt nie musiał nas namawiać… Dziś ich krągłe kształty nikną w naszych oczach Kaleczone surowością drewnianej skrzyni… *** [Nie godzę się…] Nie godzę się z Twą wolą, bo niby dlaczego…? Nie z prochu powstałeś, lecz z miłości Czemu wiec nie wrócisz na Twej matki łono…? Grzebią Cię w ziemi, choć tak kochałeś słońce… A łzy rodziców bracie? Zlituj się nad nimi To wspaniali ludzie… -do, -mi, -sol, -fa, -„ni”, -„ka” -do, -„ni”, -„ka”, Do-mi-ni-ka? Właśnie! A Dominika? Słyszysz jak dźwięczne to imię? Jej serce jak symfonia… pisane dla Ciebie… I Twej siostrze, Co bez odzienia w strugach deszczu chodziła Nie słodki deszcz dziś stróżkiem po policzku spływa Lecz gorycz wylanych łez Nie godzę się z Twą wolą, wszak widzisz… nie mogę…! *** Samotni Czemu Cię z nami nie było na ostatniej imprezie? Dopiero co się zaczął kolejny semestr Dalibyśmy radę nadrobić zaległości Dlaczego z nami nie poszedłeś…? Na pewno by Ci się spodobało… Wszystko dopięte na ostatni guzik: Lśniąca podłoga, piękna biała sala, Stoły zalane niebieską strugą obrusu Niczym strumień prowadzące niewiadomo dokąd… Wcześniej trębacz zadął w trąbkę – Cóż za dźwięk! Jak piękny kryształ soli – Przyłożony do rany, rani jeszcze bardziej, Jeszcze mocniej Smakowałby Ci sernik, cudnie lukrem zdobiony I różowe ciasto, delikatnie pulchne… „czaju” naparzyli, nie takiego jak u nas… Nie było też piwa, ale do cholery, po cóż nam piwo?! Wystarczy goryczy jak na jeden dzień Nawet pogoda dopisała, Ot taka do wyjścia, Więc wyszliśmy… Tylko żal, Że samotnie Przyszło nam wracać… *** [To nieprawda…] To nieprawda, że zwiędły kwiat Pozostawia tylko ulotne wspomnienie Wcześniej pszczoły zbiorą nektar I powielą istny cud – nowe życie… Kwiecie… Z twej cząstki miód powstały Napełnia serca ludzi i daje im siłę By doglądać coraz to nowych pasiek Tu krąg się zamyka… Kwiecie… Zostawiłeś tą cząstkę… Ale dlaczego odszedłeś kwiecie, nawet nie w kwiecie wieku…? *** [Kupię…] Kupię buty na tę drogę I płaszcz podpinany Kupię różę białą I wieniec z Twym zdjęciem ku pamięci… Dlaczego nie kupię zapomnienia…? Kupię piwo, bo lubię I tabliczkę czekolady na osłodę życia Kupię łódź, może nawet jacht Dlaczego nie kupię „niepamięci”…? Bo się nie da? …bo nie chcę! *** Z czasem Czasem się rodzisz, z czasem starzejesz, Czasem umierasz Od czasu, do czasu udaje Ci się to zauważyć I wtedy czasu nie marnujesz Czas to pieniądz powiadają; Pieniądz to własny kąt, Kąt to poniekąd wycinek koła, Więc czas to koło, kareta, Mercedes, orbita… Czas to choroba, co jej nie czujesz Przyjaciel, wierny towarzysz Z czasem też rzadziej filozofujesz, Czas – najlepszy rzeźbiarz zmęczonych twarzy… Natenczas, podczas, na czas, czasoprzestrzeń – Czas to dręczyciel niechcianych westchnień Czasem robisz herbatę, kawę, Z czasem one stygną i nie wiesz, co robić Czasu nie cofniesz, bowiem i nie przyśpieszysz też, ni o sekundę – Cofasz czasomierz – „byt namacalny”, lecz tylko „mierz” zamknięty w twej dłoni, Czas wtedy z uśmiechem patrzy z boku na ciebie Czas na śmiech, czas na żniwa, Na miłość i na gorycz – Nie zamkniesz czasu w klatce, Nie nauczysz pokory Czasem się rodzisz, z czasem starzejesz Czasem umierasz, Z czasem zmartwychwstaniesz…!!!
  8. Tak odchodzisz, jak nikt inny Nie ta sama, cała w bieli I mój świat też się zmienia W drganie powiek mych zaklęty Tak odchodzisz, zostań proszę Wszystkie kwiaty już powiędły Jeszcze pszczoły pył z nich liżą Jak anioł smutne, który niesie deszcz Tak odchodzisz, zostań proszę Zwiędłe listy już z drzew spadły Nie powrócisz, świat się zmieni Nie zatrzymam Cię mocą żadną Nie powrócisz, nie wykrzyczysz Jak bardzo jest Ci żal Tych kwiatów, pszczół, Deszczu i słońca promieni Jak anioł jasnych, który niósł blask
  9. Śpij tak spokojnie, Jakbyś pierwszy raz dziś spała Po ulicach, bowiem hula wiatr Dzwoni o szyby wspomnień dawnych lat Nie myśl, co jutro nas zaskoczy, Co się stanie Po ulicach, bowiem hula wiatr Pogania myśli niespokojnych cień Zamknij już oczy Niech Twe myśli dotkną nieba Po ulicach, bowiem hula wiatr Pogasły światła w oknach naszych serc Z Tobą Anioły Razem z nimi ja dziś będę Po ulicach, bowiem hula wiatr Promyk nadziei wstąpił w dusze serc…. Wiatr już nie zdoła Skraść spokoju Twojej duszy Bowiem z wiatrem odszedł już ten dzień A ja przy Tobie zostać chcę Na wieki z Tobą zostać chcę…
  10. Dokąd podążasz niebogo Myśli moja wieczysta? Gdzie twej wędrówki przystań Gdzie wleczesz ją kręta drogo? Cóżeś ty winna żeś płocha I słaba i wątła jak trawa? Nawet najtęższa twa nawa Z rozpaczy wkrótce zaszlocha Cóżem ja winien żeś moją? Staję się nędznym ołtarzem Nie nadszedł czas jeszcze by razem Zwyciężyć pod życia Troją Śród dynamiki wszechświata Statyki sumień tak wielu Wij się okrutna bez celu Zostaw mnie wolnym na lata … A gdy już tak los ślepy zrządzi Że wrócisz po stokroć silniejsza O myśli ma najciemniejsza! To Bóg mnie wtedy osądzi
×
×
  • Dodaj nową pozycję...