Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Storm of Dreams

Użytkownicy
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Storm of Dreams

  1. Storm of Dreams

    Dom...

    uch! do środka i na zewnątrz człowieka i domu, przenikanie. Świetne, brawo…
  2. trąci gotykiem :) i dodatkowo bardzo złą miłością. życząc samych dobrych miłości - pozdrawiam.
  3. Cyt.: „Nad wszystkim czuwa gospodarz domu, nie da on krzywdy zrobić nikomu, zawsze pomoże o każdej porze o mój Booże!” Gospodarz Anioł, Alternatywy 4. A poważnie: banał goni za banałem, poezji za grosz! Bóg dał też tam wiele piasku, jako materiału budowlanego dla lepszego jutra. (sic!) Jaaaaaamen! cit.: mnie już wkurwia. Brawo za odwagę w formułowaniu myśli, tak tak.
  4. Nie trzeba nazwać wszystkiego po imieniu, nawet lepiej jak czytelnik sam się domyśli pewnych rzeczy. Za dużo tu wyrazu Bóg, nie jest to przecież modlitwa ani kantata. Ogólnie przegadane i bardzo jakoś tak sztucznie nadęte. Pozdrawiam!
  5. Storm of Dreams

    Krzyk

    I krzyk bez krzty nadziei ! U ś w i ę c o n e do łap dwulicowców klei ! poinno być chyba "uświęcony"? ps z dedykacją rytmiczno rymowaną ;) Tylko dlatego, ze jestes nikim Mozesz pogadac z drugim czlowiekiem Zycie bogate, pelne sekretów W szarym czlowieku, w szarym czlowieku Oszczedne slowa, twarze, usmiechy Nie mów za duzo szary czlowieku Choc jestes nikim takim pozostan Szare sekrety dla mnie pozostaw Tysiace twarzy, setki mirazy To czlowiek tworzy metamorfozy Tysiace twarzy, setki mirazy To czlowiek tworzy metamorfozy Metamorfozy metamorfozy metamorfozy metamorfozy I tajemnica niech pozostanie Co zwykle jadasz na sniadanie I czy w tygodniu kochasz sie Razy siedem czy tez piec Twój dom wsród setek innych domów Z szarymi drzwiami, z szarym balonem Jesli cie drecza szare sny Zapukaj do mych szarych drzwi Tysiace twarzy, setki mirazy To czlowiek tworzy metamorfozy Tysiace twarzy, setki mirazy To czlowiek tworzy metamorfozy Tylko dlatego, ze jestes nikim Mozesz pogadac z drugim czlowiekiem Zycie bogate, pelne sekretów W szarym czlowieku, w szarym czlowieku Tysiace twarzy, setki mirazy To czlowiek tworzy metamorfozy Tysiace twarzy, setki mirazy To czlowiek tworzy metamorfozy Metamorfozy metamorfozy metamorfozy metamorfozy Maanam
  6. nie nie nie. nie pisze się takich wierszy na poważnie. pozdawiam.
  7. Zbyt oczywiste porównania, ogólnie koncepcja ciekawa jednak słownictwo bardzo ograniczone. (…) niosą krzyż cierpienia... stopy kwaśne bólem usta święte krzyżem (…) - to mi się nie podoba. A już: „i wesołe warkocze oczu” groteskowo niepotrzebne. Pozdrawiam. PS a propos warkoczy: Com uczynił, żeś nagle pobladła? Com zaszeptał, żeś wszystko odgadła? Jakże milcząc poglądasz na drogę! Kochać ciebie nie mogę, nie mogę! Wieczór słońca zdmuchuje roznietę. Nie te usta i oczy już nie te... Drzewa szumią i szumią nad nami Gałęziami, gałęziami, gałęziami! Ten ci jestem, co idzie doliną Z inną - Bogu wiadomą dziewczyną, A ty idziesz w ślad za mną bez wiary W łez potęgę i w oczu swych czary - Idziesz chwiejna, jak cień, co się tuła - Wynędzniała, na ból swój nieczuła - Pylną drogę zamiatasz przed nami Warkoczami, warkoczami, warkoczami! Bolesław Leśmian
  8. Nie rozumiem, jeśli piszesz Bogu człowieka, czym jest druga i trzecia zwrotka, chyba że dotyczy ojca i matki Boga? Nie gniewaj się ale ja sam bardzo często nie jestem konsekwentny w wierszach, a trzeba. Inaczej czytelnik zostanie zostawiony bez możliwości kontynuacji myśli. Ogólnie pierwsza zwrotka nawiązuje (świadomie lub podświadomie) w mojej interpretacji do Żyda Wiecznego Tułacza, co jest oddane parabolą ognisk i swoistą rozmową nastrojów, splątane rzęsy przywołują mi na myśl smutek i cierpienie, co ma swoje wytłumaczenie w „zmartwieniu” na końcu zwrotki. „i siedząc patrzyli człowiekowi nożem wzroku” – trzeba to jakoś zmienić na bardziej zrozumiałe „pocałowałem miłość” – zbyt proste. Tak sobie myślę, że to piękny materiał na wiersz świetny w całości, tak zachwycający chwilami: „byłem na ognisku dnia przesiedziałem 3 godziny wieczności w drucianych butach, splątanych rzęsach ogniem człowieka nocy zmartwiony” To bardzo mocne! Pozdrawiam.
  9. ja bym jedynie popracował nad pierwszymi wersami każdej zwrotki ale to już było mówione, ogólnie bardzo ciekawa koncepcja wiersza, ja jednak wolę bardziej niespotykane porównania niż np. "chodzą po mogiłach wojny", co oczywiście jest kwestią gustu. Pozdrawiam!
  10. Dziekuję za wizyty i uwagi :) i pozdrawiam
  11. Gdy drogę zstępujesz to jakby Promień Nie chce już więcej Słuchać o pokajaniu poprzez wichrowe dojście na szczyt uniesień To wszystko to bzdura Ty wiesz i ja wiem Chwytać chwilę Lecz chwili zbrakło Otaczam się otaczaniem Wnikam wnikaniem poprzez trzewia skał i drzew nie zasadzonego lasu Druidem jestem albo jakoś tak Już nie wiem ... Ostatecznie zabrakło mi chwili albo Lat stu tysięcy ... Poimy tragicznej naszej pustki drogowskazy Jak głuchoniemy Jak głuchołazy Jak wodogrzmoty Jak Azja w objęciach Afryki Precz! A wiosna zakwita latem A wiosna zakwita kwiatem Ble ...
  12. Chung Li Chung Li szedł drogą i spotkał łabędzia, który tak mu rzekł: - Już niedługo spadnie z nieba zasłona nocy i ujrzysz moje prawdziwe oblicze. Gdy wstał świt Chung Li długo wpatrywał się w łeb łabędzia. Nie wiedział, że ciemność czasami stroi sobie żarty ze strudzonych wędrowców. I tylko to miał na myśli łabędź. O` te O` te Kutu był rybakiem i nabierał wodę do swej sieci przez większą część życia. Miał sześć żon i może mu było z nimi dobrze. A stało się to w czasie trzeciej kwadry księżyca pierwszego miesiąca pory suchej. O` te Kutu odszedł w ciemność. Była noc i umarł czas oblepiony codziennością.
  13. co do błędów - uszy mi się czerwienią. pozdrawiam i dziękuję.
  14. Bez wyjścia Panie! Nie jestem tym, którego wskazałeś by szedł. Nie jestem tym, który próbował zrozumieć. Nie jestem tym, który zrywa owoce... Jakoś w ogóle nie jestem... Pochyliłem się by ujrzeć w studni obraz nieba. Tyle mi nieba wystarczy! Ostatnia gra I na końcu drogi ujrzałem smoka. Uśmiechał się jakoś. Mrugnął okiem i zastygł w zadumie. - O Wielki, powiedz, ile żyją smoki? - Mój Mały, smoki, żyją naprawdę... Tak mi się Och, jak mi dobrze widząc ciebie. Wkładam do ust czekoladę, popijam porto, zaciągam się, przypominam sobie tawernę po zmierzchu, taniec, kastaniety i twój ostatni uśmiech, w objęciach marynarza z hiszpańskiego galeonu... Lukrowe morze Mam skarb ukryty w sercu Mam myśli które kiedyś wypowiem Mam ciebie Czy naprawdę mam ciebie? Ostateczne i wieczne Wielkie i nie do zatrzymania Chwile co płyną morzami Bez jakiejkolwiek przystani Lśnienie Anioł usiadł mi na ramieniu. I siedzi, układa sobie pióra. Patrzę z ukosa. Trochę to dziwne mieć całego anioła tak blisko. Umieram? - To ma być jedyne wytłumaczenie życia. Zacząłem więc iść długą, drugą drogą (po drugiej stronie nieba). Patrzę wysoko, a on się śmieje. - Niebo jest w tobie głupcze, niebo jest w tobie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...