Uciekając w popłochu wśród traw szemrzących
Czerwonym, późnym popołudniem gorącym
Przed życiem, co mi udreką było
Napotkałem, co mi się we snach jawiło
W zakamarkach owego królewstwa
Drzemała istota mojego jestestwa
Pod cyprysu wiotkich liści drżeniem
Spała snem dziecięcym pod twardym kamieniem.