Żeby już nigdy
nie dusić się w czterech ścianach
kupiłam sobie nowy dom
w każdym pokoju jest pięć ścian
Żeby już nigdy
nie być brutalnie samotną
wymyśliłam przyjaciela
mam go na zawsze, nie zdradzi
Żeby już nigdy
nie miewać nocnych koszmarów
kupiłam karton tabletek
nasennych, bo po nich nie śnię
(czasami biorę ich tyle
że pustka trwa dziwnie długo
ciekawe, ile kosztuje
zolpidemowa pusta śmierć)
Żeby już nigdy
nie widzieć niepotrzebnego
wydłubałam sobie oczy
teraz wszystko jest ładniejsze
Logika ciągle mi wmawia,
że przecież jestem szczęśliwa
z boku coś szepce paradoks
oplułam go, to nic nie da
I duszę się w pięciu ścianach
swego chorego umysłu
przede mną na małym stole
zbyt duża dawka niczego