Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Giovannii

Użytkownicy
  • Postów

    226
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Giovannii

  1. A dlaczego fiolet a nie np czerwień (kolor żałoby w Watykanie)? Wczoraj miałem okazję zaobserwować cudowne, fioletowe niebo, które zaraz potem jeszcze bardziej ściemniało by pękać błyskawicami. Czy więc ów tytułowy fiolet zwiastuje burzę? A może chodzi o fiolet do palenia? Tak czy owak nie porywa mnie ta miniaturka.
    Pozdrawiam
    G.

  2. niedoszły narkoleptyk obudziwszy się kwadrans przed szóstą
    zadławił wielką dłonią dokuczliwy szum krtani morza
    gdy nagle niemy sceptyk wyskoczył z drugiego oka
    durne monstrum pożerające obumarłe kawałki ludzkości
    nie pytające nagich bóstw o pozwolenie rozkazało
    zostaw w spokoju niemalowany świat
    stwórz własny

    rannym zmierzchem, półcieniem, truchtem, martwotą
    złodziej imaginacji wypełznął z kryjówki jaźni
    parskając statecznym mieszczanom w twarz
    znikł potem gdzieś w okolicach cmentarzyska
    bucefał, wołali za nim gdy wysiadałem z tramwaju
    warkoczącego wcale przyjaźnie w listopadowe dni
    kolorowy korowód niemalże stratował mój sztil
    zadeptując wersety

    nazajutrz bałem się zasnąć

  3. Szczerze przyznam, że nie wiem, kto tak powiedział, ale z pewnością miał rację. Nie było moim zamiarem obrażanie uczuć; to raczej swododna refleksja o szaleństwie współczesnego świata, który w tej samej chwili z jednych robi bogów, miażdżąc żelazną stopą innych. A przecież wszyscy jesteśmy tylko ludźmi...
    Pozdrawiam
    G.

  4. w rozklekotanej konserwie
    ludzkie śledzie opłakują
    minięty peron

    woskowy jegomość z nagła wstał
    wywarzając wieko
    powrócił do żyw

    zaczerpnąwszy oddech
    zdmuchnął kopczyk biletów
    mówili później że to cud

    szofer zachłysnąwszy się winem
    kadził mu wspomnieniami
    zapłakał cały autokar

    mój nienarodzony brat uśmiechnął się
    zrozumiałem wówczas
    że to tylko jakiś pan...

    Przeniesiono

  5. odsłaniam rdzawą kotarę zasłaniam odsłaniam
    corrida ze słoneczną poświatą
    gonitwa oczu za twym wczorajszym odejściem
    nicością ślepnę ulegam

    otwieram uszy na ton twego milczenia głuchnę
    wyimaginowawszy melodię naszej rapsodii
    chowam ton do nadpitej butelki
    z szeleszczącego papierka odwijam głos minstrela
    przegryzam do bólu zębów
    połykam do zakrztuszenia
    krzyczę do cofnięcia wskazówek zegara

    nikt nie klaszcze
    nikt nie dobija bestii

    broczę w krwistym marzeniu pikadora

  6. w moim mieście jest ciemnoceglasty labirynt
    pełen trocin zeszlifowanych z ludzkich słów
    w cynamonowo goździkowej mgławicy myśli
    rodzą się polemiki i strute alkoholem karły
    skaczące do rdzawych bulgoczących saganów

    zawsze po północy kiedy zasypiają drzewa
    przeciskam się pomiędzy wyschniętymi konarami
    wyprostowuję kark, uczłowieczam się, idę tam

    o świcie znów się ukrywam za stalowymi prętami
    które stworzyła chłodna boska imaginacja
    w nadziei, że byle przechodzień odczyta ledwo
    widoczny napis przyczepiony do pleców mojej duszy

  7. czerstwą bułką połamałem głodne myśli
    skamieniałą wodą zalałem dno osobowości

    odwróciłaś się i spojrzałaś z wyrzutem

    już nie pamiętasz jak spoceni i pijani
    tarzaliśmy się w chropowatych rymach
    plując encyklopedycznym zjawom w nicość
    narkotyzowaliśmy się poetyką śmierci i brudu

    patrzysz na mnie z niedowierzaniem

    czy naprawdę wyrzuciłaś z pamięci te brzaski
    w potłuczonych bramach policyjnych wyrzutów sumienia

    jak mogłaś wypełznąć z labiryntu mojej imaginacji
    i pozostawić mnie trzeźwego przed nudną bielą arkusza
    z którego byle plama pierzcha zwiedziona laurem innego twórcy

×
×
  • Dodaj nową pozycję...