Giovannii
-
Postów
226 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez Giovannii
-
-
przez większość życia rozmyślałem o śmierci
w błękitny szlafrok odzianemu słońcu
cukierkowe oczy topiłem garściami chmur
z kieszeni wytartych spodni
z dna skostniałego lękiem serca
wyrzucałem przeterminowane marzenia
podarte kawałki niechcianej przyszłości
i zardzewiałe idee
w mieszkaniu śmierdzącym naftaliną
uderzam głową w pomarańczowe drzwi
próbuję złapać oddech
umieram
dobrze mi tak0 -
głową w cwałujących chmurach
tułowiem zatrzaśniętym pomiędzy konarami
obnażonego drzewa szukam objaśnienia
jedynej prawdy którą zassałbym z całych sił
miażdżąc skorupę niepewności
nowo narodzony bożek wskazałby mi drogę
wzdłuż której zasadziłbym konwalie
i budki dla ptaków
później może posprzątałbym pokój
i zasnął przed północą
a rano pamiętałbym sen pełen nadziei
i uśmiechniętych twarzy z dzieciństwa0 -
dziecięcym figlom i podróżom bez mapy
ścielisz posłanie u stóp skórzej góry
rozdygotany w stęchliźnie stoczniowych blokowisk
wysyłasz współczucie
listem
gestem
esemesem
poddajesz się zachłannym szponom empatii
gęstym potem
drżącym ciałem
każdym bezdechem i orgazmem
myślisz o wszystkich
żeby zaistnieć w ucieczce od normalności
rankiem jutrzejszego popołudnia
barwne słów kartony zbladną w ogniu nowej nudy0 -
CytatForma, jaką przewidział autor jest możliwa. Co do wiersza... mam nieco ambiwalentny stosunek. Aż się ciśnie pytanie na usta: i co z tego? Na dodatek liryk jest wypełniony pewnymi sprzecznościami. Rozumiem, że zabieg nieco prowokatorski, może w pewnym stopniu łączący dziecięctwo z dorosłością, ale... druga klasa, fajka, parapet, wspomnienia, ludzkie namiętności... dajże spokój. Nie niszcz dzieciaka. ;-). Zabieg jednak nieudany.
Druga klasa w pociągu oczywiście :) Pozdrawiam0 -
Cytata może by tak?
w drugiej klasie na stojąco
z papierosem
uczę się niedbale
trzymać pion
ręką w kieszeni płaszcza
odkrywam wspomnienia
nic nie znaczące drobiazgi
w dzieciństwie zbierane
do pudełka po butach
czekam
nie na próżno
parapetowym samotnikom
wysyłam uśmieszek
idę się zobaczyć
po tamtej stronie drzwi
Ogólnie bardzo mi się podoba, tylko ten mdły uśmieszek i "zagadki ludzkich namiętności" psują, moim zdaniem, bardzo dobry wiersz. Dziś pierwszy, jaki mi się tak naprawdę podobał ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję. Przyznam, że poprawki mi się podobają, ale nigdy nie zmieniam pierwszej wersji.
Pozdrawiam0 -
w drugiej klasie
na stojąco
z papierosem
uczę się niedbale
trzymać pion
ręką w kieszeni płaszcza
odkrywam wspomnienia
zagadki ludzkich namiętności
i te nic nie znaczące drobiazgi
w dzieciństwie zbierane
do pudełka po butach
czekam
nie na próżno
parapetowym samotnikom
wysyłam mdły uśmieszek
idąc się zobaczyć
po tamtej stronie drzwi0 -
Oczywiście, że jest to żart, mrugnięcie oka do samego siebie i wąskiego grona ludzi. Tak jest w każdych tekstach. Nie jestem wieszczem, raczej błaznem ze specyficznym poczuciem humoru.
0 -
cisnęli w kąt instrumentami
rozdarli na sobie ponury łach
i świergocąc w takt melodii
własnego śmiechu
wylegli na ulice i skwery
miasto spowiła radość
niepohamowana i dumna
"bunt" szepnął ktoś do kogoś
gdzieś w kolejce
po dodatek popołudniowy
wkrótce wieść galopująca
od ust do uszu śpiewną mową
odbiła się echem
od najeżonych tabliczkami
szarych ścian magistratu
"bunt?" ledwie coś pisnęło
z wyraźnym niedowierzaniem
w ogromnych korytarzach urzędu
ostatni dźwięk tłustego gardła
owiniętego kościstymi palcami
później ci co pisać potrafili
wydali o tym opasłe tomiska
a gawędziarze kilka mitów ulepili
kości obrósł kaftan tłuszczu
i umarła matka głupich0 -
u gombrowicza w labiryncie
lole i słowne puzzle na iksie
w bukowym kontraście
za pomnikiem
przy parku
złamaną niewinnością
głupie kuraże i wieczorne wrzaski
dziś korowód etykietek
elektroniczne kieszenie
syczące monologi aut
wspomnieniem zmęczone oczy
octem czasu nawilżam
zasypiam
nie śnię0 -
w niedzielnym porywie
zgaszonego słońcem
wiatru
szum
samotny jak drzewo
przewrócone
w potrzasku puszczy
gonitwą myśli
oddycham spokojnie
przecieram oczy
miliony
idei ucieka mi
tańczę
w takt samby
przebudzenie
w bieli zapach chloru0 -
Cytatnie nie nie nie
tak się w ogóle nie pisze
odbiorca musi mieć czas towszystko podostawiać do siebie
Kto nie ma czasu, niech nie czyta.0 -
w komunikacyjnym bezruchu zdań
zdartej płyty szumem modlitwa
wieczorem pustego szkła brzdękiem
rozkrzyczane klatki schodowe
pióropuszem wspomnień
chrapiącej duszy pomnik ego0 -
CytatWróciłam do tekstu.
jakby zamienić te dęby na jabłonie, to zupełnie jakby o moim sadziku było.
nawet ten fragment myślą oderwany ze slodkim atramentem przemówił i te fajerwerki z gwiazd przelknełam. proza kontra bezgraniczna zuchwałość doznań. to ścieranie się do krwi świetne :)) ostatnio węże pełzną za mną.
podoba mi się i na te "misie" stawiam
pozdrawiam
Dziękuję :)0 -
CytatRozumiem, że histeria tekstu wywołana została, w celu zderzenia z puentą ale choć ten barokowy zabieg jakoś tam wybrzmiał na końcu, to jednak nie zrekompensował wcześniejszych katuszy...
Słabo.
Nie piszę z zamiarem żadnej puenty. Ten tekst to relacja doświadczeń, jakie mnie spotykają w parku nieopodal mojego domu.
Taka puenta samosiejka... ; )
Giovannii, szachy i psie kupy, można uznać za doświadczenia parkowe ale zapomniany pulsujący w neuronach świat, wyrywanie strzępami przechodniom z głów lasu, to już jednak kreowanie rzeczywistości i emocjonalne fantazje...
Nic nie jest wykreowane, wszystko się zdarzyło jak opisane. Rzeczywistość można pojmować w różny sposób i badać wieloma drogami.0 -
CytatRozumiem, że histeria tekstu wywołana została, w celu zderzenia z puentą ale choć ten barokowy zabieg jakoś tam wybrzmiał na końcu, to jednak nie zrekompensował wcześniejszych katuszy...
Słabo.
Nie piszę z zamiarem żadnej puenty. Ten tekst to relacja doświadczeń, jakie mnie spotykają w parku nieopodal mojego domu.0 -
wężem wśród konarów wysychającego dębu
pełznę swoją,wolą zdzierając się do krwi
czerwieni zachodzącego słońca
zapomniany pulsujący w neuronach świat
wyrywam strzępami przechodniom z głów
las szumiący zielenią
słodkim atramentem zalewam papierów stosy
płonące na niebie oczami łzawiącymi światłem
wewnątrz krzyczę z radości
jestem wszystkim
jestem niczym
czasem tylko leżę jak wszyscy w szortach
stojąc idąc pomiędzy szachami a psią kupą0 -
spotkałem starca który widzi
z oka cyklonu wypływające
zimnym śmierdzącym potem
struchlałe w niebo wrzeszczące
fantomy przyszłości
rozmawiałem z dzieckiem
piskliwym bełkotem
rozdrapywało strupy dźwięków
uwięzionych wbrew dojrzałym
od marudnego wyspiarskiego słońca
owocom próżnej imaginacji
kopulowałem z kobietą
starą szmatą otulona głowa
poruszająca się ledwie aby
wpółdostrzegalnym kiwnięciem
zaprzeczyć samoistnieniu
w twardej okładce książka wódka
zmącone ślepą brzydotą litery
odbijam w lustrze
jutro odetną mi sznur z żył
przy niedopitej kawie
i smalącym się gorzkim niedopałku
przedwczesnych pryszczatych marzeń
i zatrutych zawiścią spekulacji0 -
zabijam cię
słonym słowem
kryształem
w drewnianej obudowie
atomem
dwutlenkiem węgla
wulkanem myśli
wystrzelonym z procy
snem
przychodzisz
prawie nad ranem
w niemym klakierstwie
otruta
chęcią niebytu
negacją
zgilotynowaną prawdą
niezłapanym dniem0 -
CytatPomysł jest dobry, ale wykonanie słabe. Postaraj się jeszcze raz przemyśleć ten egzemlarz.
Jeśli nie dasz rady wrócę i pokombinuję.
See You..
Zapraszam :)0 -
Rzadko się zdarza żebym tak bardzo się zgadzał z przedmówcą :))
0 -
Jak ja nienawidziłem w szkole fizyki!! :) Dziękuję za uwagi, ale nigdy nie poprawiam tekstów, co wyszło z głowy to wyszło, niechaj inni się teraz pastwią :P
0 -
niedoceniani
niezrozumiani
ledwo żywi
ciężko dyszący leżą
w kałuży wymiocin starych idei
lekarze których nikt nie uleczy
sylabizują elektrokardiogram
wykrzyknikami atakują neurony
pytajnikami mierzą ciśnienie
zimny pot
bolący kaszel
bezdech
nadprodukcja żółci
zawiści
zgryzoty
jednak w ostatniej godzinie
dziko skowycząc
ściskając trzewia
drobnym maczkiem
niemal nie do odczytania
w paru wersach
zapisują historię choroby swych myśli
jutro w kostnicy
znajdą je miłośnicy trupiego jadu0 -
Drogowskazy mogą wprowadzać w błąd, za ich ustawianie odpowiedzialni są ludzie. Najlepiej chyba zdać się na własny zdrowy rozsądek. :)
0 -
znaleziono mnie
nieprzytomnego
zazwyczaj krzyczą wniebogłosy
strugami po twarzy
nasączają oczekiwania
karmią nienasycone ramiona
tym razem cisza
nikt nawet nie wzdycha
kapuścianych głów wymowne milczenie
budzą
ślepej znajdy pierwszy strach
zimnego świata smród
wyciągam ręce do krwawiącego słońca
brudne od ziemi wargi
zagryzają ból
niepewności
bezprzyczynowości
bezpowrotnych chwil których nie pamiętam0
Bierzmo
w Wiersze gotowe
Opublikowano
próbuję coś zobaczyć
ciemno
rozpaczliwie nędznie
mokrym oddechem uspokajam
drżące ciało otrząśnięte z duszy
robię pierwszy krok
słyszę dźwięki
piszczące koła tramwaju za oknem
szloch pijackiej chrypki krzyk
cykający puls
boję się zapytać o imię
robię drugi krok
staram się nie patrzeć w zżółkłe oczy
trzema palcami dotykam poplamionej skóry
w kłębie taniego dymu
duszę się zniecierpliwionym popędem
wszedłem i pluję
tysiącom nastoletnich wyobrażeń
w twarz teraz już po męsku
na całe życie przepoczwarzam się
z niewinności w szaropłaszczowy byt