Opuściłeś mnie
jak ryba brudną sadzawkę.
Odpłynąłeś daleko
potokiem zapomnienia.
Odrzuciłeś ocean
naszych marzeń i snów,
zostawiając mnie w mule
żalu i pragnienia.
Opuściłeś mnie
jak kropla deszczową chmurę.
Odleciałeś daleko
z wichrem, z deszczem
z prędkością huraganu.
Zostawiłeś samotną
plamę błota na starym,
popękanym betonie
u twych stóp.
Opuściłeś mnie
jak liść samotne drzewo.
Zanurzyłeś się
w rytm szalonego tańca.
Odrzuciłeś winne soki,
wspólny śpiew, radość istnienia.
Przerwałeś wszystko
jednym spojrzeniem
na do widzenia.
Opuściłeś mnie
jak ryba brudną sadzawkę.