Stepowanie po uśmiechach jest metaforą celowo nieudaną. Jest okropna i taka ma być. Chodzi o nadmiar uśmiechów, ich sztuczność, powtarzalność, banalność. Nie lubię stepowania, może stąd się to wzięło, ale nie powinienem zakładać, że inni też. Tak mnie koszmarnie drażni to wyrażenie, że wolałbym go nie zmieniać...
Różane żaluzje ze skóry - następna paskudna metafora, z premedytacją.
Pluszowy fotel, "wygodne miejsce spoczynku czytelnika"; czerwony kolor, bardziej banalny kolor dla pluszu nie przyszedł mi do głowy. Hm. Może trzeba było bez koloru?
Co to za zdziwienie, gdy równocześnie się cośtam pije?
Chciałem, aby każdy przedmiot miał swoją własną płaszczyznę, żeby były "osobne", nie miały nic wspólnego.
Dzięki za kilka miłych słów :)