Mój Boże,
Czemu ci nie zaufałam?
Czemu nie uwierzyłam?
Chociaż dawałeś mi znaki
Takie drobniusieńkie, niewidoczne gołym okiem
Które mogły sprawić,
Że byłabym szczęśliwą,
Ze te zwykłe promienie słońca
Mogłyby zamienić się w promienie radości
Takiej niesamowitej radości
Rozpętanej w ogniu miłości
Szalonej
I cudnej…
Dopiero teraz
Kiedy włożyłam te okulary
Których szkła mądrości
Oprawione są w nici chciwości
I żądzy
Żądzy miłości.
Teraz zobaczyłam te promienie
W takim „Twoim” świetle
Świetle niebios,
Wiem,
Że chciałeś mi pomóc
A ja,
Głupia i ślepa
Odrzuciłam cię
Nie mówiąc ni słowa,
Bez żadnych tłumaczeń
Teraz Cię przepraszam,
I proszę
O jeszcze jedną szansę,
Obiecuję, że z niej skorzystam
Ale nie dla Ciebie,
Tylko dla mnie – tej głupiej i ślepej.