Widzę światło
Pędzę czemprędzej
Serce mi mało nie pęknie
Dla Ciebie mam je na wierzchu
Na dłoni
Czeka aż je przytulisz do pępka
Oczekuje ciepła
Zdejmuje buty, wchodzę do kuchni
Nie odrywasz wzroku od moich spodni
Serce marznie
Rozgrzewają się ledźwia
Prosiłaś – oto jestem
Zagryzasz wargi, mierzi Cię sukienka
Idziemy do pokoju
Ja stoję, Ty klękasz...
Będziesz czymś więcej
Niż rozkoszy deszczem?
Dreszcz się ucina i przychodzi chwila
Jedyna, kiedy mnie czule tulisz
Ranek wszystko ostudzi
[pozwoliłam sobie przerobić wiersz Grzegorza Działy, mam nadzieję, że mi wybaczy:)] Ewa
[sub]Tekst był edytowany przez Ewa Braun- Copperfield dnia 07-08-2004 20:34.[/sub]