obsesyjność gwałcona
umarłym polotem
jak czarna wstążka
czoła zgładzonych znaczy
w rynsztoku pragnień
zwyrodniałych
nie kwitną konwalie
w kaprysie zatopionym
przegapione ułudy
gną się rzęsy
od nadmiaru kryształów
w sztukę chciałam
duszę przyoblekać
obłęd i zwyczajność
w jedno się splatają
daleko poza myślą
jasnowidność pozostała
niechybność upadku
powstanie rodzi
ostateczność sądu
zgniła w odstąpieniu
łatwo żyć w normie
gdy pustynnieje myśl
i kamienieją łzy
cóż, mi pisane oceany...