spoglądam w brudne okno,
kolejne oczko-21 z talii Twych kart,
szczęścia odrobina,zwykły fart,podpucha
w tym właśnie czycha czart!
Pod szczytem nowych wizji,przełknę gorzką strawę...
nim zdąrzysz o mnie zapomnieć...
ja ponownie się tu zjawię!
Nie jarzę?!skrawek po skrwaku burzymy nasze sny,
płonąca masa,zburzone domy,
donikąd nas wiodą te pełne nienawiści i łez wagony!
Przedziały życia giną w otchłani,
ranni umierają samotnie,
w ciemnej krwi tonąc zalani!
Prosta poza,do maximum prawdziwa,
uderza w was realizmem,
nie pozwala zanikać w tym wszystkim,
zapomnij o tym co jest Ci bliskim,
lśniące źródło przeniknie szarością,
ostrością do granic mych wytrzymałości,
aż skonam..a Ty usłyszysz tylko trzask pękających z bólu mych kości...:(