Anna Czyrska
-
Postów
114 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez Anna Czyrska
-
-
Ten wiersz jest do poprawy. Na początku radzę postawić się w pozycji czytelnika, wybaczysz ale tu nic nie ma, jeszcze używasz trudnych słów.
Popracuj nad swoimi tekstami. Na początku jest trudno. Ale ten wiersz wywal...
POZDRAWIAM.0 -
Po pierwsze: Temat banalny, wariatkowo, szpitale psychiatryczne wyszły z mody i "już były" a jeśli już się chce o tym pisać to należy to robić dobrze.
Po drugie:wiersz nic nie wnosi poza tym, ze poprawił pani samopoczucie.
Próba wszelkiej ironizacji jest nieudana. Radzę czytać współczesną poezję i nie tylko poezję.
Po trzecie: Rymy są sztuką. Trzeba umieć rymować czyli robić to umiejętnie i dobrze a nie pisać rymowanki jakie piszą dzieci w podstawówce.
To tylko moje zdanie.........
Zaznaczam. Pozdrawiam serdecznie.0 -
Nie podoba mi się a przede wszystkim to banglanie. Proszę popracować nad tym wierszem.
Używa pan w nim wielu słów, które się plączą i gubią.
Czytelnik popada w zamęt.
To oczywiście moje zdanie....
POZDRAWIAM0 -
Witam....czerwiec 2005...TAK?
0 -
To się nadaje do WARSZTATU, czyli niżej. Pomylił Pan miejsca.
0 -
To się nadaje do WARSZTATU, czyli niżej. Pomylił Pan miejsca.
0 -
Jeśli tak wyglądają refleksje to wygląda na to, że dużo ma Pan do powiedzenia.
0 -
Wiersz jest dla mnie banalny.
Bardzo chaotyczny i niedopracowany. Do mnie nie przemawia bo nie wzbudza emocji.
Radzę popracować nad tym wierszem. Ale to tylko moje zdanie.0 -
Zjedzmy i idźmy jak co niedziela do
kościoła, powiedzmy, że ten budynek
sprowadza na ziemię
coś czego jeszcze nie mamy
zjedzmy rosół: standard niedzielnych obiadów
i patrzmy w talerze a miłość to tylko kruszonka
miłość to tylko ta niedziela
porozmawiajmy kochani o sztucznej inteligencji
porozmawiajmy o urodzinach Danki
Kaśka zrobiła karierę na lodzie i zbiera laury
A my jemy rosół
Na wszelkie choroby dla dobra narodu
Zjedzmy rosół
Zjedliśmy a teraz poniesiemy karę
Delikatne wymioty, takie życie
Majka jest zakonnicą
Tomasz jest niewierny Patrycji
Ale kochamy się
Może jest w tym przesada ale dobrze wiesz:
Zjedzmy
To co nam podano na stół
Straciłam motywację już dawno
W tę niedzielę w tvp1 jest teatr
Musimy wrócić0 -
zamknięte, spierzchnięte twoimi słowami
ona była twoją pierwszą miłością zostawiła cię
jak zostawia się psa w czasie pobytu w pracy,
skamlałeś ale ona tylko gładziła ciebie milczała
teraz ja twoja historia przeistaczam się w wiersz
i nawet nie wiesz jak łagodnie przychodzi ta noc
krucha jak szkło ja jestem twoją ostatnią chwilą
płynę zbyt na powierzchni twojego ciała
i namaluję ciebie zamknięta, spierzchnięta twoim
lamentem ona odeszła jak ptak z parapetu wyschła jak
łza a teraz spacerujemy po parku ziemia przesuwa
się pod nami dla naszego wspomnienia obrazy z
przeszłości nachodzą mnie w nocy dlatego kiedy
nakarmię się tobą przejdziemy ścieżką lisów
drzewa powoli umierają padam i zapalam znicz0 -
Ja myślę,że masz błysk w oku tylko nie umiesz tego wykorzystać.Jesteś niepokorny a to na plus -tylko niekiedy aż przesadnie i nie umiesz z tym sobie radzić.
Kierujesz się emocjami- znam to z własnego doświadczenia. Szlifuj błysk w oku i wiedzę
tzn. CZYTAJ przede wszystkim poetów współczesnych ale nie tylko poezję.
Masz talent do wywołania burzy. Tylko dość krótkiej.Nikt tu nie ma złych intencji-tylko jest szczery.Co najciekawsze wywołujesz burzę bez deszczu i błysku.
Myślę,że stać Cię na coś więcej jeśli tylko przestaniesz mysleć o tym co tworzysz,że jest to
idealne, cudowne. Czekam na burzę z deszczem i piorunami. POZDRAWIAM!
P.S. Nie proś ludzi o ten prostszy język-naucz się rozumieć wszelakie języki.
I zaakceptuj,że ta strona jest po to by poezję szlifować.0 -
To stare opowiadanie. Znalezione w moim pliku. Teraz piszę zupeełnie inaczej. Podoba mi się tu kilka metafor. Temat jest o śmierci i o jej poszukiwanie. Do uwag gramatycznych ma Pan racje. Zresztą to tylko jakaś tam staroć.Nowe opowiadanie dam w najbliższym czasie-kiedy je
tylko skończę.Dziękuje za recenzję. POZDRAWIAM.0 -
Próba
To było jakoś pod koniec września.Wrzesień był miesiącem,który drażnił
swoim zachwianiem.Emanował niekorzystnym ciśnieniem.Kiedy padał deszcz wszystko było mokrutkie.Ludzie przyzwyczaili się do uczucia "bycia mokrym".
Być mokrym,we wrześniu...chodzić po parkach gdzie leżały kałuże,rozdeptane i zabłocone liście czekające na "suche dni".Park-drzemiące w nim krawaty z ludzi siedzących na ławkach w wieku od 15-60 parę.Idealnie.Miękko.Parzyście.
Nic dodać,nic ująć.Wrzesień-deszczowy,ponury i przygnębiający.Dla niego też był przygnębnający.Pewnie dlatego,że urodził się we wrześniu i był spod znaku Panny.Bacznie obserwował ludzi w parku.Wyszukiwał swoim wzrokiem kogoś kto będzie ubrany w barwy jesiennych liści.Kto będzie miał jesienne,zagubione i smutne oczy.Kogoś kto utożsami się z nim tego smutnego popołudnia.
Ludzie toczyli rozmowy,niedzielne,nudne rozmowy o tym co ich gryzie i rozsadza,o tym co doskwiera im najbardziej.On szukał kogoś innego.Może szukał poety lub poetki.Kogoś kto w tej beznadziejnej jesiennej alfie odkryje omegę.Był bardzo rozkojarzony ale miał zmysł do ludzi.Potrafił wyczuć w ludziach strach,przygnębienie,barykadę ich umysłu w świetle ich wielu tajemnic.Szukał,szukał kogoś takiego...
Bliskiego sobie.Bratniej duszy,która będzie wraz z nim szpiegować ludzi.
Szpiegować ich zakamrki dusz,doszukiwać się w nich dobra i...
Idealnie,rozkosznie,gorąco.Trudno to wszystko sobie wyobrazić.Dusza jest duszna i siedzi w człowieku.Terapeutycznie.Szukał człowieka,który będzie miał w sobie coś z Anioła i coś z diabła.W głębi balsamicznego serca wierzył,że ten człowiek go odnajdzie.Wtedy byłoby liściasto,jesiennie.Ponuro.
* *
Spacer po parku w syczącym mieście to sama rozkosz.W oddali ryk samochodów i tirów.Tłum ludzi szukających własnego celu.Dusznych ludzi.
On też szukał.Ciekawe co robił człowiek,który był jego celem?Może był jakimś
wytrawnym buissnesmenem,z pozoru sztucznym a jednak może kogoś takiego szukał.Może szukał dwóch osób w jednej-matki oczekującej swego potomstwa.
Tak,to mógłbyć nawet ten starszy,ten dziadek podpierający się na lasce z wyrysowanymi zmarszczkami na smętnej twarzy.To mógłbyć każdy z nas.
"Obserwator" miał srebrne oczy,ale srebro jego oczu można było zauważyć
po dłuższym wpatrywaniu się w nie.Dlatego niczym się od ludzi nie różnił.
Zęby miał proste,zgryz odrobinę krzywiuteńki.Usta sine jakby z jesiennego chłodu,nieco zasolone ale mimo wszystko pełne. Włosy gęste i przyjemne w dotyku.Puszyste i zadbane.Tak mniej więcej wyglądał "Poszukiwacz".Okazjonalnie rozpalał papierosa.Rozpalał go tak jakby chciał
rozpalić świat.Robił to dumnie,zawsze oczy świeciły mu bardzo.Patrzył wtedy w jeden punkt i wydawało się,że jest to jeden punkt na Ziemi.Palenie papierosa było istnym ceremoniałem zważywszy na to,że paczka fajek informowała:PALENIE ZABIJA!!!Dla dzisiejszych ludzi większą skuteczność przyniosłyby słowa:
PALENIE TO ZDROWIE!!!Ale On uwielbiał palić.Stał tak szarmancko i mijały go dwie dziewczyny.Ich oczy spotkały się z oczyma "obserwatora".ale to nie były te,których szukał.Nie,to nie one.Były ładne,zgrabne.Ale nie zgadzały się z opisem.Miały w sobie młodość,radość życia i spokój.Spodobał im się "mężczyzna z papierosem",mężczyzna o srebrnych oczach.Trwał w poszukiwaniach.Ruszył przed siebie,schodami w dół by pojawić się w centrum
miasta.Było jeszcze jasno.Przyjemnie.Delikatny wiatr wkradał się między struny.Kałuże marszczyły się i przypominały o starości.Jeśli tylko przyjdzie słońce kałuże umrą.Śmiercią spokojną,cichą.Centrum było zupełnie inne,niebanalnie oświetlone.Odnosiło się jednak wrażenie,że to nie miasto a "zadupie".Taka dziura zbita dechami.Maniakalny świat rozebrał się z gwiazd.
Chłopak trafił na przystanek.Można tu spotkać uczniów,stare babinki ze spuszczonymi oczyma czy zapracowanych mężczyzn.Wszystko na wyciągnięcie ręki."Ludzie deszczu","ludzie kałuż",wchłonięci w pastylki czasu.
Ulepieni z plasteliny."Poszukiwacz" oddał się symbiozie przystanku i łagodnie
rozglądał się za ludźmi.Biedacy marzli.Widać to było po ich nosach.Wszyscy pragnęli "domu".Teraz marzli nie myśląc o falbankach tylko o czymś realnym.
Czym jest realność?Nieznajomy zbliżył się do ludzi.
-Która godzina,przepraszam?-Zapytał grzecznie i jeszcze raz obarczył ich spojrzeniem.Nikt nie odczytał jego sygnałów bo wszyscy milczeli.Tak,to my polacy.Może nie odpowiedzieli bo On wzbudzał strach,respekt.Było w nim coś nieziemskiego.
* * *
Ten piękny wrześniowy dzień minął. W jego oczach pojawił się głód.
Rozglądał się gdzie tylko mógł.Zrezygnował.
Wrzesień wieczorem był wyjątkowo chłodny,czuł,że nie odnajdzie tego kogoś.Ubrany był lekko,chciał się ogrzać.
Wrzesień śpiewał piosenkę, wrzesień zsyłał chłód, rozkosz i poczucie chandry, samotności.Nic nie było gorszego niż ten spokój, lęk- uczucie
płaskości myśli, oderwanie od tej ziemi na której jest ślad.
Chłopak ruszył przed siebie.Nie odnalazł tego kogoś.
Nagle znalazł się sam , uczuł jakby drgnęła ziemia ale on był jej jedynym mieszkańcem,po prostu chwilowe-Ocalenie, orzeźwienie.
W kieszeni miał gumę do żucia, rozpakował ją. Czuł,że jego mlaskanie rozchodzi się echem po drzewach.
Wyczuł,że nie jest sam.Wyczuł,że to "ten".Stał teraz, milczał, poczuł dziwne ciepło. Zastanawiał się czy to stukot obcasów czy stukot
męskich butów.Oczekiwał aż ta osoba odezwie się pierwsza.
Ale ona milczała.Milczały drzewa ,świat, wzszystko.
Minęła jakaś sekunda uczuł,że jest nagi. Nagi jak Adam.
Jego członek stał się sztywny pod dotykiem cudownych dłoni, gładkich ,
nieskazitelnych. Nie przeraziła go ta nagość, była dla niego czymś niesamowitym. W jego głowie wirowało tysiące myśli. Przede wszystkim ta kobieta, która kochała się z nim na ulicy, pragnęła go. Ale to nie był seks. To nie miało związku z miłością.
-Odejdź, odejdź- Krzyczał kiedy się zbudził. Nie był w stanie otworzyc oczu. Zapomniał o wrześniu, o kobiecie.
Wyczuł za to,że w brzuchu lśni nóż. Jest ciemna noc i nikt mu nie pomoże.
Strach, ostateńczość. Poszukiwania zakończone.
Dalej już nic nie pamiętał.0 -
To taka próba zaistniena na siłe. Taki "BAR", ""BB" czy inne tego typu programu, których na szczęście nie nadają.Weź książkę do ręki( niejedną) to zrobisz najlepiej i zauważysz różnicę.Oczywiście czytaj ze zrozumieniem. Ale tego chyba nie trzeba pisać. Pozdrawiam!
0 -
Bardzo ładny wiersz. Niepotrzebna jest według mnie ta powtórka: moją mamę mamusię.
kwiaty dostajesz dziś mamo- to także niepotrzebne bo niszczy klimat wiersza i sprawia, że jest on pod koniec infantylny.Ale ogólnie bardzo ładny, ciepły i szczery.
POZDRAWIAM!0 -
Wiersz mógłby być naprawdę ciekawy gdyby nie początek: w oknie wspomnień-to bardzo banalne i nieodkrywcze, księżyc wygląda jak namaloawany akwarelą- też brzmi dość nieciekawie.Ograniczyłabym słowa i zakończyła go "tylko kofeiny mi brak".Niepotrzebne są trzy kropki na końcu.No i najważniejsze czego mi brak w tym wierszu to emocji i prawdy.
Radzę wiersz skrócić bo wiele wrsów jest MOIM ZDANIEM niepotrzebnych.
POZDRAWIAM SERDECZNIE, NAJCIEPLEJ JAK SIE DA!0 -
Jak dla mnie to nic w nim nie ma interesuącego. POZDRAWIAM!
0 -
Siedzenia były puste jak powłoki twoich oczu, nie umiałeś
tak wpatrywać się we mnie jak w tę parę we mnie- myślałeś,że konam.
Tak byłoby łatwiej, muzyka w radiu drętwa jak twoje palce wzywała
nas do pączkowania między tym co żywe. Nie wystarczyło
być grzecznym, trzeba było wgnieść się w polarny czas- smuga
dymu z twojego papierosa roznosiła ostatnią wiadomość, tylko
to już nie miało sensu, by być ze sobą w tym czasie kiedy gra radio.
Czuję uścisk twojej silnej ręki bezpiecznie tak fruwać i być
pomiędzy tym co śmiertelne. Zapisuje notatki kulawej śmierci.
Ona też ma problemy- kilka słów o kolejnym ataku za wiarę
w skrzyżowane pomarańcze, nikt nie chciał usiąść obok mnie.
Nikt nie słuchał radia, wszyscy woleli słuchać czajnika, woleli
mieć pewność,że woda zagotowana
i niepotrzebne pióropusze nie zniszczą dobrej zabawy.
Life's good i milczą ściany jak milczy radio kiedy dźwięk
czajnika nurtuje tu obecnych. Siedzenia puste, pustka
w piszczącej głowie zardzywiałych ścian.
Teraz grasz dla mnie na tej gitarze, która wczoraj zniknęła
z lady kilku dźwięków. Odgłos czajnika jak zbawienie-katharsis.
Może być coś czystszego niż woda wypływajaca z twoich ust.
Wtedy było włączone radio-porządkowaliśmy nasze życie
pełne pajęczyn zalazłych pająkami, grała muzyka zwierzeń-
zapach trawy i pasta dla palaczy.
Nie wiadomo kto wypadł pierwszy.0 -
Jak dla mnie temat nieco "oklepany".Brakuje iskry w tym wierszu.POZDRAWIAM!!!!
0 -
wydawało mi się,że słyszę kota jak mruczy
pod nosem kolejną arię swoich namiętności,jak
skrada się po dachach i słyszy ludzkie tajemnice.
wydaje mi się,że słyszę ciebie-jesteś rozgniecony
jak kawałek folii i czekasz aż rozłożę cię i dotknę.
wtedy twoje przejrzyste oczy będa jak harmonia.
myślę,że słyszę kota,który idzie w naszą stronę,
oznajmia,że wszystkie zwierzęta usnęły.twoje
dłonie owijają mnie.chwilowy zarys duszy.
nagłe pękniecie nieba, nieprzewidziany deszcz.
wszystko głuche.zaślepienie chwil,
martwe koty na ulicy
-może po prostu śpią
wydaje mi się,że znajduje moje ciało
zarośnięte twoim.czy to już koniec świata?0 -
Ten wiersz nie zawiera nic interesującego.Jest nijaki. Brak w nim ikry i życia i konkretnego przesłania.Momentami bardzo banalny.POZDRAWIAM!!!
0 -
Niekiedy powinny być przecinki dlatego to zmienię.
0 -
dzień z otwartymi ramionami pustki w puszczy
coraz bardziej samotnych chwil,dzieci sąsiadów są
jak koty lgną do valerianu i próbują zmyć się
z brudu nieziemskiej cierpkości.
śmieją się z dziewczynki z balonikiem w dłoni.
jej lukrowane oczy chcą czegoś więcej,nietrzeźwy
tatuś farbuje jej włosy.balonik wylatuje z rąk.
ucieka a ona pod sukienką poszukuje lalki.
to jest prawda okien i drzwi nie zawsze zamkniętych.
okrążeń,puls i kareta.na wezwanie dobranocki.
mama tylko znów wypiera się szmacianych lalek.
w nocy przybywają koty.wypatrują ryb.
dzieci sąsiadów próbują dorosnąć.
w kałuży płynie pijany statek.dzień z otwartymi
ramionami,coraz bardziej długi i nieczuły.
wychodzę.dzieci sąsiadów czekają na deszcz aż
ziemi wyjdą gąsienice.będą się nimi bawić , męczyć.
mijam je,nie mówią mi "dzień dobry".ziemia jest dla nich.
szukają jąder.nie wiedzą jeszcze co ich czeka.
dzieci sąsiadów grają na giełdzie,dziewczynka szuka balonika.
dziewczynka wypłynęła.0 -
Zdecydowanie NIE.Jest to taki bełkot.Nie podoba się mi.POZDRAWIAM!!!Chyba,że odbiorcą jest maleńkie dziecko.POZDRAWIAM!!!
0
Pocałunek
w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Opublikowano
Tytuł- nie przyciąga, ani nie przekonuje. Reszta nie wzbudza dreszczy.
POZDRAWIAM. To tylko moje zdanie...