Gdy dzień spotyka się z nocą
sen zdejmując zmęczenie z mych powiek
zapala płomyk nadziei swą mocą,
nadziei na to, że ja uwięziony człowiek
uśpiony amokiem, bezradnością
oślepiony świata szarością,
pogrążony w rozmowie z samotnością
i spoglądający na świat zmieniający sie,
dla mnie taki sam przez lata,
nadziei na to, że w końcu przejrzę oczami
owładniętymi szarą ślepotą.
Tymczasem szary czas przemija w nieskonczoność
wsłuchując się w szarą ciszę
patrzę na szarych ludzi pogrążonych
w monochromatycznym świecie nicości,
płaczących szarymi łzami.