Liście na drzewach zielenią kipiały
Pola w żółć obrośnięte
Jakoby słońcu oczy płakały
Płakały tak niedorzecznie
Kwiaty wznosiły głowy ku niebu
Budząc wiosenny miesiąc
Który nastepnie słowiki do śpiewu
Zawołał na chmurach siedząc
I stali młodzi jak legion rycerzy
Promień jak szkło odbijając
I miłość odbili od twardych pancerzy
Ni matek ni braci kochając
Pod zbroją obdarci z człowieczej skóry
Jak ryba żywcem skrobana
Nożem-który jak struna gitary
Jak petla sznurem związana...
I stali młodzi jak śmierci ofiary
Chcąc znaleźć się szybko w ziemii
Każdy do trumny i piachu dojrzały
Jak syn pierworodny szubienic...
Dziecko na murach cmentarza chowane
Nad życie krzyż miłujące
Niech będzie mu radość-i życie zabrane
Niech umrze w nagrobek patrzące
I stali młodzi razem ostatnim
Każdy z osobna w głąb patrzył
I szedł w ślepy czas-co nad nim
Co nad nim przeminął bez prawdy
Umarli młodzi bez wiary
Kolejno po trumne podchodząc
Kolejno krzyże zabrali
Odchodząc majową nocą...