Bartuss
Użytkownicy-
Postów
35 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Bartuss
-
a taki sobie .. od połowy roku nie pisze już wierszy, moge je co najwyżej pokazać i wybieram sobie
-
Wicher twarz swą obnażył Nadymając policzki dmuchnął Pochyliły ciała drzewa Zboża także ukłon dając Pochylając kłosy w trwodze Aby nie spadło ziarno Na suchą ziemię zanim Ostre noże ich nie zbiorą Liście drgają Przeplatając w sobie Natchnione melodie Szybkie skrzypce I dudniące cienie Jabłka lecą z hukiem Trawa się ugina Ścieląc łoże zielenią By czerwone lica Mogły się ukazać I prosząc weź mnie Kołysząc się nieznacznie Podbiegło dziewczę śniade Pochyliło nad trawą Swą postać żwawą A smukłe palce Jedną ręką podnosząc owoce Wrzucało w koszyk z wikliny Radosny uśmiech Na twarzy dziewczęcia I wiatr we włosach Wiatr w oczach Wiatr na ustach Wiatr w głosie radosnym Oddalił się Wraz z jej krokiem Cisza Chmury zmęczone Chmury spocone Rzewnie płakać poczęły Mokrym liściem Mokrym kłosem Mokrą stopą Mokro wokół Rześkość Tęcza Wieczór słodki
-
jasne że będę wiedział .. proszę pytać dalej hihi
-
z czego? jakiego znow opowiadania .. to raczej stwierdzenie o mdłościach i gdyby pl był kobietą pomyślałbym że jest w ciąży
-
fikuśnie hihi
-
wybacz jeśli poczułeś się urażony moimi wypowiedziami
-
estetycznie rzecz biorąc głowa boli od nadmiaru krochmalu sztywne słowa, wersy, kropki stoją rzędem prasowane strofy i świeżo wyprany wiersz z brudów po bijatyce myśli nienagannie wieszam wstępnie naciagając kanty starannie segregując krótki wiersz na krótkim sznurku po wyschnięciu wyprasuję do szeregu tworów wstawię z metką że prany, prasowany bez krochmalenia
-
co wy tak z tym oyeyem ? po prostu czasami jestem wredny, ale znam pewne granice umiaru i to wszystko. A wiersza nie chcę zmieniać bo już jest stary i znajdziesz go chyba na każdej starej witrynie literackiej, chyba że jakąś przeoczyłem hihi
-
tu już nie ma co dopracowywać .. kilkaset osób to czytało i datego zostawie tak jak jest
-
eee .. brzmi jak katecheza czy coś w tym stylu wypowiedziana przez marnego księżula .. czy nie da się pisaćo czymś innym ?
-
przechadzają się fryzury koki, warkocze kręcone i proste pod nimi śmiechy chichoty i powarkiwania co rusz drapiące się za uchem spodobał mi się jeden warkocz pod nim była dziewczyna gdy stanął tyłem na plecach miał oczy, nos i usta pełne uśmiechu poniosły mnie stopy ku niemu lekko lawirując nogawką na wietrze zagadnąłem - witaj nagły cień, blask zgasł i znów ujrzałem warkocz z przodu oddalił się porywany wiatrem
-
lepszy
-
pozwolę sobie zauważyć że wiersz nie jest dobry .. i nie są to jakieś tam moje osobiste przesłanki w stosunku do autora czy innych autorów .. ale wystarczy chociażby policzyć wersy w każdej strofie .. raz jest siedem, raz osiem .. nie przemyślany ciag, i zauważyłem że kilku autorów ma podobne tendencje do rozciagania swych utworów poprzez stsowanie urywanych brachykolonów .. niestety .. sama treść może być naprawdę piękna i powodować zachwyty i inne emocje, ale wiersz to zarówno treść jak i forma .. pamiętajcie o tym
-
za dużo pytań Andrzeju .. pisałeś ciurkiem bo forma wiersza jest zbudowana przypadkowo .. w każdej strofie pojawia się rym, i nie typu abab, lecz a ..a .. .. potem b..b.. , za duzo pomieszania, a samą treścią to zwracasz się do zony, siostry czy .. ujmę to delikatnie .. przyjaciółki ?
-
o nie .. tego to się już nie spodziewałem .. naprawdę .. i każdy krytyk jakiej maści by nie był wytknie formę. To nie wygląda jak wiersza ale jak układ wyrazów pisanych jeden pod drugim .. klasyczny brachykolon ... nie lepiej było to zapisać w czterech wersach ? miałoby sens głębszy, a w wierszu nie chodzi o długośc przecież ..
-
ładnie zaczynasz erotyk żeby go potem zepsuć wpadając na martwy komputer, układy binarne itp .. aż szkoda
-
od tyłu też mozna czytac .. sporo anapest zauwazyłem .. dodatkowo ostatnie słowo poprzedniego wersu jest początkiem nowego w każdej strofie .. poza ostatnią w której autor bawi się końcówką a tak poza tym to nie wiem do czego ten wiersz zmierza ..
-
taa .. częstochowskie abab .. jak na mój gust za bardzo aoutor silił się na uzyskanie rymu przez co popadł w swoistą boską elegię, tylko że wygląda to tak jakby chciał powiedzieć patrzcie na mnie pozdrówka
-
co ma do tekstu tytuł ? bo nie rozumiem. Widać przygnębienie pl - ki .. jedyną poezję jaką zauwazyłem to : przyszły deszcze jesienią - zaranne opatrzyły spuchnięte powieki
-
tra ta ta ta .. chyba taratamtamtamtamatammmmmmmmm ... bam hmm .. daje do myślenia .. ale odstrasza formą
-
nie nie ... nie trąci banałem, i nie chodzi o rytm .. trzeba się wczytać na głos i zapytać siebie o co chodzi .. przesłanie jest
-
mi się podobało .. lubię wiersze tego typu
-
zaczęło się banalnie od łapania much biegając ze szklanką po pokoju po chwili mam trzy każda dostała osobną celę i plasterek sera muchy wypięły się ciałem z jakąś dozą ironii czyż nie lepszym sposobem było włożyć głowę za firanke i pozbierać zeszłoroczne trupy prażone kaloryferem uparłem się na portret żywego stworzenia pod lupą co chwila zgadywałem muchy modelki mizdrzą się ciałem, centkowanym spojrzeniem, skrzydełkiem lub nóżką każda inaczej i tak dzień cały szkicowałem wniosek jeden nie ma dwóch takich samych much to tak jak ludzie w innej postaci.
-
no ciekaw byłem reakcji .. wiem że przegadany i wcale nie jest taki długi .. mam jeszcze jeden o wiele dłuższy ale chyba dam se z nim siana .. już niejednokrotnie krytyka mi go zjechała. To jeden z pierwszych moich wierszydeł dlatego wkleiłem jako pierwszy i nie ważna jest forma i błedy ale fakt że jest własnie jednym z pierwszych następnym razem wkleję już coś "współczesnego" stworzone całkiem niedawno ...
-
słupek na temat .. fajnie się czyta