Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Fauna Głowa

Użytkownicy
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Fauna Głowa

  1. Raczej bardzo to średnie, prawda? Nie wiem, może trochę za krótkie, albo zbyt wydumane. Właściwie to o co chodzi? Pozdrawiam
  2. Dokładnie tak, czytam okładki pasjami, to takie moje małe hobby, nie ma to jak wrzucić sobie treściwą okładkę;)
  3. W lubieżnej karczmie na dróg rozdrożu Rozgorzał konflikt na gniewnym morzu Głosu uszczknęli i kupcy i chłopi I bednarz, ludwisarz co dzwony topi Był tam też złodziej, polityk, kto? który? I kowal i cieśla a nawet kot bury! A problem w istocie był to nie prosty Klient co uciekł od żonki-krosty Chciał znaleźć na noc dwie pełne...poduchy Chwilkę rozkoszy, lecz nagle-otuchy! Pomocy! Bo pan ten wielce wybredny Zagadkę też dał a karczmarz tu biedny "Chcę by dziewczyna nie była zbyt niska Wysoka wszakże też nie jest mi bliska! Chudzielec-stojak winien stać w holu Lecz gruba szans nie ma na walki polu! Łagodnej i sami byście nie chcieli Pikantna przecież ość to w gardzieli! Winna być czysta posłuszna i miła Lecz anioł w spódnicy to gorzej niż kiła! Z wieśniaczki kurtyzana jest marna ...A nade wszystko powinna być czarna! I tym to sposobem rozpętał piekło Józek wyskoczył: "Łysinkę przypiekło?" Stasiek dorzucił, że go "posrało" "Głupiś ty chłopie, rozumu masz mało?" Zaś zuch co się zowie, liberał radny Wydziera się, krzyczy: "Wykładzik to ładny I szłoby, wiecie, tą znaleźć dziewczynę" Karczmarz okazał aprobaty minę Po sobie spojrzeli dobrzy przyjaciele Nagle wojna, jak młyn, przyjaciół miele Do gardeł skaczą i kupcy, i chłopi I bednarz, ludwisarz co dzwony topi I walczy złodziej, polityk, kto? który? I kowal i cieśla a nawet kot bury! Do rana by trwały wzniosłe rozmowy Gdyby dysputy nie przerwał fakt nowy Powiedli wzrokiem ku wejściu panowie Ze zgrozy, jakby dreszcz wszystkich mrowie Bo oto tam pluton egzekucyjny! A w karczmie nie ma wyjść awaryjnych! Na alarm biją im wszystkie już dzwony Choć raz jednomyślni: "Panowie...to ŻONY!" Tak się skończyły rozmowy na górze Na miesiąc przepadły salonowe burze! Z tego nauka nam taka wypływa: Nawet jeśli temat sam się wyrywa Piękny jak pieśn Osjana ślepego Z żoną nie wygrasz mój drogi kolego.
  4. Zrezygnowanym wzrokiem, oddalam się ku mniej mistyczno-religijnym doznaniom...Taa... Pani Jola spod „siedemnachy” to równa baba. Poczęstuje jednego z drugim pirogiem, kiedy mkną po klatce gromem niepospolitym. Na osiedlu ma opinię prześwietną, stare i młode się do niej garną. Bardziej młode. Atrakcyjna, kobieca Pani Jola... Ma w sobie coś z kocicy-zmysłowość? Tajemnicę? Spisując te słowa, ulokowawszy kościsty tyłek we framugę okna, mam wgląd na całe osiedle. Brzydkie bachory gniotą się w piachu, na trzepaku „starszaki” a moi faworyci-opięte firmamentem sterydowym karki, co rusz zaczepiając gorące piętnastki i szesnastki, chwytają je za uzdę(per stringi). Złośliwe słońce opalizuje bloki litego betonu, bez koloru-bez pojęcia? Miłosna ballada dopełnia się... Szmucha, odszczepieniec bezlitosnej machiny antyspołeczno-antyintelektualnej, nie spełnia ramowych kryteriów, dogorywa samotnie, w azylu cienistego winkla. Niezrzeszony hasłami hip-hop, wyciska na klate mniej niż średnia osiedlowa, pewnie nigdy nie próbował, nie posiada osobistych wgnieceń w skażonej cywilizacją strukturze drewnianej ławki, ławki VIP, tych co to przesuwają dla farsy tirówy a posuwają szesnastki. Zagłębiony nasz bohater w niepewnej budowy psychicznej karcie czystego papieru-poeta na zgliszczach wartości. W ponętnym rytmie szlagierów francuskich czy włoskich, dopada go zapach tanich perfum rodem z „Ruchu”. Z uchylonego okna, nad głową poety, sączy się czar... Potoczyło się wyjątkowo szybko. Wodząc z nią pustymi oczyma, rozbierał wzrokiem kaskady ciała. Pod pretekstami szklanek cukru i mąki tartej, przez bluszcz pereł Rilkego, Baudelair’a przebijały się jęki, westchnienia miłosnych uniesień. - Pani wie, ja cenię poezję- nerwowo znad górki, oddalającej celu wizyty, kawy - Ach, poezję, wiem, Pan wie- odzewem figlarnych kocich oczu - Rilkego, Pani wie, cenię - Kocham Cię Po akcie, zdecydowanie lubiła degustować twórczość swojego niewolnika. Szczególnie cieszyły ją motywy z ich łóżka. Wykryte za wcześnie popędy miłosne skropiły się na głowie poety. Najszybsi na osiedlu onaniści, „zajebali frajera”. Rzekomo za brak motywów hip-hop. Pani Jola w żałobie obnosi, troszkę nazbyt pełny atrybut kobiecości. Właściwie-atrybuty. Tak o to padł frajer, bo to ani hip-hop, ani karku, ni przewiewnie eleganckiego dres”a”. Złośliwe słońce, co to wie za dużo, patrzy na zgliszcza historii sapiens. Ktoś musi cierpieć za miliony ton ludzkiego mięsa sprzedawanego sztukami za kawał głupoty.
  5. Nie mam zamiaru niczego wytykać, ale autor zachowuje się jak narcyz a z tego nie rozgrzesza nawet (domniemany) talent... Oczywiście, to moja luźna, nie wymierzona w nikogo refleksja...;)
  6. Fauna Głowa

    Depresja

    Nad jaskrawą laguną wschodzą endorfiny Przyprawiają blask oceanom seratoniny Na obrzeżach prozaku Bawią się hormony szczęścia W ramionach autyzmu nad spokojem furii Zdaję się na zdanie tłumaczy Nieśmiechtelnych w bieli stetoskopowej W łachmanach wiedzy absoluterii... Leżąc na łąkach relanium Wziewnych polanach barbiturowych Ciesząc się życiem narkozanu Dławiącym szczęściem pól azotowych Oligarchia depresjonistów Kasta uprzywilejowanych Grymasów na twarzy Z czystej przekornej ironii Zamknięci barwach katatonii
  7. A po co Wy się przejmujecie;p;p pisze te wszystkie pierdoły z kliniki psychiatrycznej, mam codziennie godzinę na kontakt ze światem;) wykryto u mnie chorobę afektywną, nerwicę lękową, zalążki schizofrenii... Nie zwracajcie uwagi na to co piszę;))
  8. Za to ty masz fajny nick,hihi;p;p nie jest ani pretensjonalny, ani banalny, ani oklepany, nie, nie, nie, ależ skąd;)
  9. Dobrze zapamiętali ten dzień. Niebo rozlało się na głowy tysiącem gromnic, ziemia zawyła w posadach, góry powróciły do orogenez, rzeki zawróciły swój bieg, cała kula zaniosła się potwornym szlochem/jękiem/płaczem/spazmem maluczkich...Taaa... No w sumie cos w tym jest, kilka może kosmetycznych idealizacji...ale jaki rozmach! Poezja po prostu! -G***O, nie poezja! -Barbarzyńca... -No...bo(snif!)...mają prawo...(snif!)...do prawdy... A prawda jest taka, że pękło. No bo ile można patrzeć na te mróweczki, blaach. A te ich pytania, ochocho! Sens życia, miłość, wiara... Za dużo sobie myśleli, kurna! Niebo pękło...Szefunio sie rozeźlił, przekłuł Niebo i bęc! Aa...Ci z dołu... zrobili to samo. No wiecie, Lucek, Mefi, Lewi, aż się grunt gorący zrobił, hehe. No i jest, no i trwa to już kilka dobrych latek. Taa... -Troglodyta -S*****ALAJ! ***** Ekchem, ekchem... Wybaczcie za brak podpisów dialogów, chwilka nieobecnosci. Jak tylko mnie nie ma, dosłownie pięć minut, to sie wpychają rękami i kopytami. Tak więc... Wojna trwa. Wojna pomiędzy Górą a Dołem. Piekłem i Niebem. Dobrem i Złem. Jaasne... Sztampa! Tu nie ma dobrych, czy złych. Są bielsi i ciemniejsci, w różnych odcieniach szarości. Nie wiem czemu, ale w roli ubitej ziemi wcielili to mocarstwo z zachodu. No wiecie... Nie było fajerwerków, wylewania siarki, nabijania na pal, przenoszenia gór. Po prostu przybyli, z emblemami na czołach i plecach. Piekło zajęło, ciekawe czemu, podziemne miasto, ścieki, tunele...metra. Niebo ulokowało się na górnych piętrach wieżowców ogromnej metropolis. Walczą na ulicach, przy nieograniczonym arsenale broni wszelakiej. A gdzie tu miejsce dla ludzi, hę? Niektórzy stanęli po przeciwnych stronach barykady, inni rozpierzchli się po świecie, który dziwnie się skurczył, pozostali...pozostali gdzie byli. Przybliżę Ci, drogi mój czytelniku, historię nie wojny samej w sobie, ale przez pryzmat losów pewnej zgoła ciekawej parze. Diabła i Anioła.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...