Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

fabula rasa

Użytkownicy
  • Postów

    42
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez fabula rasa

  1. głodnemu zawsze chleb na myśli hehehe Znaczy się, że kojarzysz ten cylinder z "Alicją w krainie czarów", czy jak? To trochę jak spiskowa teoria dziejów ;-)
  2. Widać tu koncept - może raczej jest to materiał na wiersz dla dzieci, ale mimo wszystko - na Wiersz. Czytało mi się to lekko i całkiem fajnie do ostatniego wersu w drugiej strofie, a właściwie przedostatniego - do tego momentu zarysowywał się naprawdę ciekawy, barwny obrazek. Potem niestety było już tylko gorzej. Intymność zabawy nie ma żadnego uzasadnienia - to tak jakbyś na siłę próbowała nabić wierszowi punków. Fraza - "powiedział mi wtedy/ zapachem startych liści" jest naprawdę bardzo, bardzo nieudana, proszę mi wierzyć. Orty również nie podnoszą wartości tego tekstu ;-) Poza tym natalia servant słusznie wskazuje na brak konsekwencji. No ale sprawa jest do uratowania, tak więc - powodzenia :)
  3. Jakbym miała coś radzić (skoro jak mi się zdaje tej rady szukasz) to zaproponowałabym Ci dużo, dużo lektury dobrej poezji (podpowiem - w debiutach na orgu niewiele jej znajdziesz). Wtedy na pewno szybko zrozumiesz, że naprawdę nie musisz się wysilać i dumać nad spektakularnymi metaforami typu 'krwawią barwą dramatu' etc. Najważniejsze to znaleźć w sobie coś o czym chcesz napisać a potem całkiem zwyczajnie to zrobić. Poczytaj - naprawdę warto (Dehnela, Podgórnik, Świetlickiego, Tkaczyszyna - Dyckiego, Sośnickiego, Foksa - wybór w dużej mierze przypadkowy - to nazwiska które na tą chwilę przychodzą mi do głowy). Będziesz miała wiele przyjemności z tego czytania, no i na pewno wiele się przy okazji nauczysz. Pamiętaj, że każdemu szło na początku 'średnio' i nie przejmuj się chamskimi uwagami. Na ten moment mnie się podoba to, że cały tekst trzyma się kupy - nie jest tylko zlepkiem oderwanych od siebie wersów. Widać że to nie generator - a to już pewien sukces :-) Pozdrawiam
  4. hehe schizofrenia jak nic.
  5. O kurcze, ale bredzisz człowieku. Psychiatra i ksiądz - spowiednik nie chcą już Cię słuchać, czy jak?
  6. Dałabym "i" zamiast "a" w ostatnim wersie. Poza tym bardzo kobieco i prawdziwie. Pozdr.
  7. a jeszcze coś mi się rzuciło w oczy - pisząc 'pojutrze' musiałbyś użyć czasu przyszłego tzn. np. 'pojutrze pójdę', więc może lepiej napisać np. 'po dwóch dniach poszedłem' (?)
  8. Nie słuchaj tych durnych komenarzy. Mnie jedynie trochę przeszkadza coś w zapisie, ale ogólnie to bardzo mądry wiersz. Szkoda, że nikomu tu nie chce się naprawdę czytać. To smutne. Każdy wioskowy głupek jest od nich mądrzejszy. Pozdrawiam ps. wiesz ja po wersie 'napisał najpiękniejszą poezję' - dodałabym coś pokrewnego do wcześniejszej kielni i pługu (w końcu każdego kolejnego dnia 'pisał' czym innym)
  9. Myślałam że Dycki też jest modny ;-) A Różewicz to mam wrażenie, że ostatnio coś zmarniał (piszę to mając na myśli "zawsze fragmenty * recycling" i nadzieję, że nie dopuszczam się bluźnierstwa ;-)) Efekciarstwa należy pozbyć się całkowicie, bo jest jak inteligentna zabawa z czytelnikiem w 'nabieranie'. Jednak nie o 'nabieranie' tu przecież chodzi. Ale nie będę się wymądrzać - przyjdzie czas to sam Pan to zrozumie. Talent jest namacalny więc potrzeba właśnie tylko czasu wypełnionego czytaniem i pisaniem. Proszę za jakiś czas sięgnąć po Haeney'a - wtedy kiedy NAPRAWDĘ będzie Pan wiedział o czym chce nam opowiedzieć. Może Pan wiedział, ale pytanie czy z użyciem takich a nie innych środków się to udało? ;-)
  10. Wracałam kilkakrotnie do tego wiersza bo zastanawia mnie jedna kwestia - na ile ten przekaz jest świadomy, a na ile zbudowany na 'efekciarskich' skojarzeniach. masz już dużą sprawność w tworzeniu obrazów, więc zapewne wiesz o co mi chodzi. Czy to jest pisanie o czymś czy 'pod coś'? Na pewno niefortunna jest 'linijka okien' - oczywiście obrazowe, ale niestety już mocno zużyte w usenetowym tyglu. I to też w pewnym sensie Cię zdradza. Mimo, że podoba mi się ciąg skojarzeń to jednak nie mam zaufania do tego tekstu. Pozdrawiam
  11. Zgadzam się dzie wuszką - "wzrusza ramionami" + przerzutnia. Ogólnie temat zużyty bardzo ale na tyle odmiennie potraktowany, że da się czytać ;-) Pozdrawiam
  12. Ja już wyraziłam swoje zdanie na PP i jeszcze raz powtórzę - extra. Pozdrawiam
  13. Smyrek siedział pod drzewem i wylizywał żywicę sączącą się spod kory. Drrrryń - zadzwoniło coś tuż nad jego uchem. 'Czyżbym miał w głowie dzwoneczek' – pomyślał Smyrek – 'a może to Sianoduch schował się w wiewiórczej dziupli i robi sobie ze mnie żarty?' W istocie miał podstawy przypuszczać, że to sprawka Sianoducha – wiewiórka kręciła się niespokojnie na samym czubku olchy, a jej rudy ogon podskakiwał nerwowo jak rosochata batuta. - Wyłaź ty nikczemna kreaturo! – krzyknął podnosząc kudłatą głowę, a jego okrągły nos zabłyszczał w słońcu jak prawdziwy bursztyn – wiem, że znowu chcesz mnie zamęczać swoimi głupimi teoriami, więc daruj sobie te mało zabawne wstępy! - Jesteś nudny kudłaczu – Sianoduch już siedział za plecami Smyrka wywijając olchową rózgą – i nie masz za grosz poczucia humoru. Sianoduch jak przystało na przedstawiciela istot nie posiadających ani ciała ani tym bardziej poczucia wstydu, godności i innych tego typu pierdół prezentował się nijako. W krystalicznym powietrzu poranka jawił się zielonkawą poświatą – coś między szpinakiem a wyrzyganą zupą ogórkową. - Czego? - zapytał Smyrek konkretnie. - Mam zagadkę, ale nie dla ciebie – wysyczał przebiegle Sianoduch – z tobą chcę się założyć. Jeśli przegrasz wsadzisz sobie coś do nosa albo do tyłka – wybór należy do ciebie. - Oczywiście zakładasz, że przegram - Oczywiście, że tak – twarz Sianoducha wykrzywiła się w niby – uśmiechu o kształcie i konsystencji rozciągniętego gluta - No to gadaj o co chodzi – Smyrek chciał mieć to już za sobą. Żywica toczyła się leniwie acz apetycznie, a spotkania z Sianoduchem zawsze kończyły się jakimś smrodem. Wybór był więc prosty – należało zaliczyć kolejną próbę i spieprzać. - Albo wiesz co – Smyrek sapnął poruszony niespodziewaną genialnością własnego umysłu - zrobimy inaczej – ja sobie od razu gdzieś coś włożę i będzie po sprawie. Po tych słowach świat wokół Sianoducha zrobił się jakiś ciemny i duszny. Pytanie – zagadka brzmi: co i gdzie włożył sobie Smyrek? I dlaczego Sianoduch nie do końca był kontent?
  14. Przeczytałam kilka razy, z przyjemnością. Precyzyjny, obrazowy, trafiający w sedno. Pozdrawiam!
  15. Mi też się podoba. Jednak uwaga tylko - nie pasuje mi w końcówce ta "nadwrażliwości do destruktywnych działań" bo skoro nadwrażliwość to IMO "na destruktywne działania", a jeśli ma być "do destruktywnych działań" to już raczej "skłonność" zamiast "nadwrażliwości". Zamotałam ;-) Pozdrawiam
  16. No to ja też dołożę swoje trzy grosze :-) Dwie pierwsze strofy niestety odbieram zbyt dosłownie - obraz jest za silny by można go 'wyprzeć' z wyobraźni. I nie wiem czy ten obraz jest dziełem zamierzonym - bo odbieram peelkę jako wariatkę (inaczej tego nie umiem określić), czyli kogoś kto postradał (przynajmniej chwilowo) zmysły. Trzecia strofa IMO bardzo udana - nie powoduje tylko wizualizacji jak dwie wcześniejsze, ale ma też głębszy sens. Pozdrawiam
  17. oczywiście, że nie ;-) Nie chodziło mi o to, że Flambir pisze jak Grochowiak tylko że ta obrazowość kojarzy mi się z jego wierszami. To coś nieuchwytnego, pozostawia we mnie wrażenie o podobnym zabarwieniu. I tyle.
  18. No ja Grochowiaka pasjami, także polecam :-) I żeby było jasne - choć nie do końca rozumiem zamysł to jednak styl, w jakim jest napisany ten wiersz bardzo mi się podoba. Pozdrawiam
  19. Po pierwszym przeczytaniu Twój wiersz a raczej jego dosadna obrazowość skojarzył mi się z Grochowiakiem. Wręcz uderzające podobieństwo. Tylko czy zamierzone? Pozdrawiam
  20. Pięknie napisane. Właśnie takie wiersze mają moc inspirowania.
  21. Widzę, że tym razem obie 'pojechałyśmy' po podobnej tematyce ;-) Podoba mi się z wyjątkiem tej nazwy apteki, bo jakoś tam mało wiarygodnie brzmi ;-) tzn. nie 'klei' mi się, bo skoro plastry i apteka to i jej nazwa powinna jakaś bardziej 'apteczna' być. Tak mi się przynajmniej wydaje. Pozdrawiam
  22. Anno przepraszam, że się wtrącam, ale mała korekta do Twojej uwagi: nie 'stwardnienie' a stężenie pośmiertne. Kości nie trzeba łamać ;-) Wystarczy przełamać właśnie owo stężenie, które zresztą z czasem ustępuje - bez wdawania się w medyczne szczegóły - w momencie jak ciało gnije stężenia już nie ma (nie utrzymuje się tak długo). W tej kwestii polecam wszystkim podręcznik do medycyny sądowej ;-) Warto wiedzieć o czym się pisze... tym bardziej, że ciało po śmierci 'zachowuje' się w bardzo różny sposób, w zależności od warunków w jakich się znajduje. Np. taki "gigantyzm gnilny" ---> kiedy człowiek wygląda właśnie jak balon (złudzenie otyłości) zdarza się najczęściej u topielców, a nie u trupa leżącego na leśnej ścieżce (ten najprawdopodobniej w ogóle nie doczekałby tej fazy rozkładu, no bo jak to w lesie - zeżarłyby go zwierzęta). Przepraszam, to mój konik, więc mogłabym tak długo... ;-)
  23. Zastanawiam się czy zostawić "to" jako całość, czy faktycznie tylko zostawić 'na później' jakieś fragmenty. W pierwszej strofie jest faktycznie literówka - powinno być 'twoja powieka' Dzięki za sugestie.
  24. I. Wolę jak mówisz do mnie Andrzej. Z tym imieniem i w krawacie czuję się odrobinę bardziej męsko. Możemy wtedy rozmawiać o seksie i pogodzie w Finlandii. Wszystko jest takie proste gdy zamieniam się w ciebie. "Jest ci tak ładnie w moich oczach." II. Wchodzę niezapowiedziana. Dotykam przedmiotów a twoje powieka drży jakbym to ciebie delikatnie i najintymniej. Rozprawiamy się. Z plotkami i rozporkiem. To pozwala nam zyskać na czasie. I patrzeć sobie tylko na usta. Topniejesz. Jak Finlandia rozlana w kieliszki.
  25. Moja obietnica dotyczyła tylko tego co tu i teraz bo jak pewnie zauważyłeś 'walnęłam' za jednym zamachem 3 komentarze zamiast po ludzku zmieścić się w jednym ;-) Ja też swoje zboczenia staram się ukrywać między wersami... Inaczej jak nic zostałabym uznana za wiariatkę ;-) Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...