Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Maria Lipnicka

Użytkownicy
  • Postów

    41
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Maria Lipnicka

  1. mi świta jakiś romantyczny utwór..:/ poszperam
  2. Ach ten Albert jest wszędzie..:) Jeżeli to prawda to myślę, że już dawno nakręciliby o tym film sensacyjny i byśmy wiedzieli co i jak...:P A dopóki w kinie nie leci "Armagedon odcinek 2345 - Wymarcie pszczół" to będę spała spokojnie...
  3. tak, ta wersja jest już polityczna, tamta była hiperpolityczna..:)
  4. O wiele lepsze niż wersja pierwotna.podoba mi się, że trochę wyzbyłeś się tego historyczno-politycznego stylu. a ostatnia zwrotka mi się właśnie najbardziej podoba. ta ironia jak najbardziej jest na miejscu. przemówiło to do mnie. Pozdrawiam
  5. Boże, wybacz mi, że sie powielam jak natarczywy wirus, ale znów muszę powiedzieć, że utwór przyjemnie naturalny. słowa płyną bez gwałtu - a słowa dobrowolnie więzione przez formę lubię najbardziej. Pozdrawiam.
  6. koniec mi się szczególnie podoba, jest tak melancholijny pomimo latających węgorzy i ognia. pozdrawiam
  7. ten wiersz mnie wzruszył jak humoreska...:D myślałam, że to moja znajoma manicurzystka, a to Bóg..:D Bóg jest kobietą.:) Pozdrawiam
  8. hehe..:) dziękuję, egzegeto, za intertekstualny dyskurs..:) pozdrawiam.:)
  9. zacytuję Świrszczyńską...:) fragment "Pocę się i nadymam" "Mam zostac również serafinem o sześciu skrzydłach i dawać ci mistyczne szczęście, jak krowy dają mleko. Staram się jak mogę, pocę się i nadymam, oczy wyłażą mi na wierzch z wysiłku. Chodzę posłusznie w obroży twej adoracji" tak sie czuje boginia.:P
  10. no są tez tacy co ubóstwiają kobiety szkoda tylko, że nie zawsze ma się siłę i uczucie by tym bóstwem być
  11. powiedziałam mu jestem kobietą dopiero teraz poczuł jak doskwierają mu skrzydła taka wiersja by pasowała do Twojej wypowiedzi..:D
  12. mogłabym zostawić gdyby chodziło o jego anielstwo. dzięki za wskazówki.:)
  13. wyraziłam sie niewyraźnym wyrażeniem.:) a teraz?
  14. swieckość w żadnym wypadku nie równa się ateizmowi.:) świeckość w moim pojęciu to pewna postawa (jeśli mogę powiedzieć publiczna..:)) , która ukazuje przede wszystkim wiarę w człowieka (czyli godność, prawa człowieka, nadrzędną wartość jego życia), a religijność zostaje przy tym odsunięta jak najdalej by zapobiec pewnej subiektywizacji tych wartości ludzkich. bo przecież podstawowe prawa człowieka zakładają wolność wyznaniową, a więc branie pod uwagę dominacji jakiejkolwiek religii byłoby zagrożeniem dla równości i godności ludzkiej. Rieux w moim pojęciu właśnie wierzył w człowieka - jego przekonanie o dobru tkwiącym w każdym nie zgasło nawet po tylu klęskach i tragedii oosobistej. w pewnym stopniu świeckość moznaby było przyrównać do agnostycyzmu - stan zawieszenia spowodowany brakiem dowodów na wyższość którejś z religii. Camus w pewnym stopni pokazuje tu róznicę między egzystencjalizmem świeckim i religijnym. Panaloux wpierw wcale nie okazuje się tym "lekarzem dusz" - zamiast działać, bezskutecznie walczyć z nieuchronnością śmierci (jak głosi egzystencjalizm), uprawia publiczne wizje apokaliptyczne.:) ale później odkrywa właśnie tę samą wiarę w człowieka, tylko doprawia to religią. przestaje twierdzić, że to wina ludzi, że nadeszła dżuma. zobaczył umierające niewinne dziecko i zrozumiał, że nie zasłużyło ono na śmierć. odkrywa wartość człowieka, który jest w stanie zaakceptować swoje ograniczenie i uwierzyć w misterium cierpienia. i tak naprawdę i Rieux i Panalouc dochodzą do tego samego - źródło cierpienia nie da się wyjaśnić ani w sposób biologiczny, ani sposób religijne. cierpienie i jego przyczyny to tylko stan, który musimy zaakceptować - musimy je próbować zmniejszyć, ale pojąć nie zdołamy. uwielbiam camusa pozdrawiam.:)
  15. powiedziałeś, że jestem aniołem dopiero wtedy poczułam jak doskwiera mi brak skrzydeł i nimbu
  16. Serdecznie dziękuję za komentarze.:) Świrszczyńska (daj wola boska) i udo tez dziękują.:) Pozdrawiamy
  17. Świrszczyńska opiewa moje udo, więc się przyglądam, przemawiam do niego grzecznie, mówię :"Kochane me cudo! Jesteś tworem mistycznym!" Co z tego jak milczy, z niemą skargą drętwieje. Zrozumiałam, że ono tak wiecznie będzie milczeć, dopóki z nim grzecznie.
  18. zdjęcie z dziecińśtwa jak się było niemowlęciem??:> uuuuwielbiam zagadki..:D
  19. odsyłam się więc do źródeł. chyba tylko ja widzę róznicę pomiędzy pacyfikacją powstania nielicznych pozostałych po wywózkach Żydów w getcie, a pacyfikacją getta; tak samo jak widzę ogromna różnicę pomiędzy "powstaniem w getcie" i "powstaniem getta". dobra, czepiam się..:P w końcu syndrom semiotyki logicznej dotyka tylko nielicznych..:p
  20. słoik po kompocie? amputujemy syna? aborcja więc. temat trudny i mnie, jako kobietę nie należącą do grona zaciekłych aborcji przeciwników, trochę razi makabryczna ironia. ale ciekawie kamuflujesz treści.:) pozdrawiam
  21. dzięki. szczerze mówiąc to właśnie o zakończenie się bałam, że jak będzie banalne to wyjdzie z tego wiersza totalny banał wciśnięty w ramy sonetu. a mimo że ćwiczenie to i tak chciało się by miało jakiś sens.:) pozdrawiam
  22. pierwsze dwa wersy są ciekawe... tak sobie wyobraziłam takie głodnego, broczącego w zazdrości...uuu...frightening...:) ale dalej coś się supła i trochę się nie skleja. może wymieniać obrazy należy bardziej stopniowo - bo skaczesz od bardzo aktywnego, gniewnego, a później od razu do biernego i apatycznego czekania z tym przyjacielem. poza tym trochę "podmiot liryczny" w pewnym momencie zaczyna zbytnio uogólniać - poprzez takie "wszystkie" uczucia, "jakieś doświadczenia", "ten stan" tworzysz niewyraźny, niespójny obraz. spróbuj skonkretyzować. spróbuj nazwać uczucia. brzmię jak psycholog..:P poza tym nazywasz wiersz "to jakbym", a więc wskazujesz na to, że to będzie twoja "dominanta" kompozycyjna, ale u ciebie dominuje ona tylko pierwsze 4 wersy. a więc forma też wymaga, wraz z treścią pewnej konkretyzacji. tak brzmi owo moje zdanie. powodzenia
  23. Spiro dzięki za marudzenie. ono mi dobrze służy. oliwką, masz rację. przepraszam, nie oskarżam wcale Horacego o nocne moczenie się.:P chodziło mi raczej o nerwowy, gniewny płacz..:P a zdrobnienia wynikają z jakiegoś chyba matczynego rozczulenia nad biednym młodziakiem, co stara się spłodzić swój styl językowy.:) może rzeczywiście przesadziłam ze zdrobnieniami. zbyt mocno się rozczuliłam. biedną Aten potraktowałam może płasko, ale nie odstąpię jej za przysłowiowe Chiny. mam też inne argumenty. 1= Horacy studiował w Atenach, a więc warsztat zdobywał pod jej patronatem 2= Atena mi się nieodzownie kojarzy z tym wyłażeniem z głowy i chyba w sumie jakoś stąd taki połączenie wybrałam.:P a akurat wyłażenie miało być jak z obcym. bo język twojego umysłu nie jest wcale taki wprost z familiady..:P pozdrawiam
  24. potęzny trening - ma się zakwasy w tych dwóch mięśniach na czole. podejrzwam, że niedługo będę umiała nimi utrzymać długopis.;p no zdecydowanie forma rządziła w tym wierszu doborem słów. może jeszce kilkadziesiąt takich sonetów, a stanie się na odwrót..:) dzięki za komentarz
  25. o mam! powinno być na odwrot "pacyfikację miasta" i "zagładę getta". warszawy nikomu się chyba nie udało zgładzić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...