Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

mała pisarka

Użytkownicy
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez mała pisarka

  1. Może to zbyteczne co teraz pisze, ale nawet w wirtualnym świecie powinny obowiązywac jakieś zasady. Chciałam wszystkich przeprosic za swoją dosc egoistyczną postawę. Z perspektywy czasu widzę, że ten wiersz to nic specjalnego i widzę też, że tak naprawdę nie liczyłam na pochwały, ale na zrozumienie. Myślałam, że ludzie, którzy kochają poezje, zrozumieją ból, rozpacz jaka mną zawładneła. Wiem, wybrałam sobie kiespki sposób, ale lepiej coś zrozumiec późno niż wcale. Ktos uświadomił mi, że prawdziwa sztuka nie powstaje w chwili wzburzenia, ale kiedy emocje już nieco opadną i może na wszystko spojrzec spokojniej i ubrac uczucia w odpowiednie słowa. Tak więc zgadzam sie z waszą krytyką, może nie w 100%, ale w większości macie racje. Oceniacie wiersze, nie człowieka i taka jest wasza rola, o czym będe pamiętac. Pozdrawiam.
  2. Może nie jest to oryginalne, może jest kiepskie technicznie, może komuś się zwyczajnie nie podoba. I jestem wdzięczna za wszelkie uwagi, ale tylko za te mądre. Ważne, że rozumieją to ci, którzy powinni zrozumiec. Kochanowski czy Gałczyński, pisali dla świata. Ja pisze dlatego, że lubie i tego potrzebuje. Jeśli dla niektórych poezja to sama "perełki" o nienagannej technice to szczerze mówiąc, jest mi ich żal. Ale przeciez nie musimy się zgadzac, prawda? Pozdrawiam.
  3. Proszę Pana, niech pan chwile poczeka. Ja naprawdę nic Panu nie zrobię, Ja nic od Pana nie chce. Proszę Pana, ja nie umiem tak żyć. Pan wie o czym mówię. Tylko Pan potrafi mnie zrozumieć. Ta kawa, to popołudnie. Czasem myślę, że to się nigdy nie zdarzyło. Ale przecież Pan jest, Więc i zapach latte jest prawdziwy. Proszę Pana, niech pan chwile poczeka. Tylko jedno zdjęcia do albumu, Tak na dowód dla niedowiarków. Ja się nie poddam, niech Pan się nie martwi. Pan jest bardzo intrygujący. Zawsze Pan powtarza, że odchodzi, A wciąż tu jest, ale nie chce wiedzieć dlaczego. Proszę Pana, niech Pan chwile poczeka. Niech mi Pan pozwoli zanucić tą piosenkę I założyć tamtą suknie. A później niech pan już idzie i już nie czeka. Przecież to ja zawsze czekam na Pana, Zwłaszcza wtedy gdy jest Pan tuż obok. Nie będę płakać. Nie chce żeby Pan widział jak płacze. Proszę Pana, tak naprawdę ja nie chce Żeby pan odchodził, Ale wiem, że Pan przecież musi. Tylko niech Pan czasem do mnie wróci, Choćby w nocy, na kilka sennych minut. Proszę Pana, niech pan chwilę poczeka. Ja tak za Panem tęsknie, A kawa stygnie tak szybko. Ciągle zmieniam zdanie, a Pan się spieszy. Proszę Pana, Pan wróci. Nie dziś, nie jutro, ale Pan wróci na pewno. Jedwabny szal, nonszalancki uśmiech i bal. O tak. Pan wróci właśnie na ten bal, A ja tu na Pana poczekam, Z małą czarną w filiżance. Proszę Pana, niech Pan jeszcze chwilę poczeka…
  4. Zgadzam się, ale nie bardzo rozumiem co to ma do wiersza.
  5. Kiedy to przeczytałam pomyślałam sobie tak " Są trzy opcje a) on jest chory i uciekł z psychiatryka, b) przyszły geniusz, którego jeszcze nikt nie rozumie, c) ma poczucie humoru." No i naszczęście okazało się, że trafiłam w c;) Nic z tego "wiersza" nie rozumiem, ale jeśli o to chodziło to chyba dobrze. Pozdrawiam
  6. Doskonałość naszej niedoskonałości Ukryta w szarości koloru jutra. Raz tak, raz nie. Po coś i po nic. Człowiek tak dla zabawy, albo zabawa dla człowieka. Beznadziejność istoty beznadziejnej przejawiająca się w ciągłej pogoni za perfekcją. Człowiek jako śmieszna część dość ogólnie pojmowanej układanki zwanej życiem. Kolejny dzień, kolejna aluzja, A my wciąż tak samo ślepi, głusi, naiwni. Dużo wielkich, pięknych słów, Mało argumentów na ich potwierdzenie. My, jako jedna wielka społeczność Nieudaczników, Uważających się za niewiadomo kogo. Śmieszni, smutni, sympatyczni, samolubni. Powtarzające się określenia zaliczane do oceny Osobowości, nastroju lub humoru. Nasyceni do szpiku kości pojęciem czegoś lepszego Od teraźniejszego. Tak, jesteśmy beznadziejni kiedy staramy się być idealni.
  7. Bo ten wiersz pisałam na zadanie domowe, może dlatego:) ale cieszę się, że sądzisz, że jemu by się spodobał. Natępnym razem postaram się napisac lepiej. Pozdrawiam:)
  8. Jak mały aniołek mam skrzydełka przyczepione, Ale nie takie zwykłe, zwyczajnie do pleców przyklejone. Te skrzydełka dał mi Pan Bóg gdy przekroczyłam dzisiaj nieba próg, I tak zaczął do mnie mówić miłościwy Bóg: „Urszulo najmilsza, przez wszystkich ukochana. Nie bój się, podejdź do Stwórcy swego, Ojca, Pana. Od dziś szczęśliwa będziesz na wieki, a te dwa skrzydełka małe dostajesz, Byś nie bała się już wcale. Tu czeka Cię spokój, radość i harmonia. Spójrz, to twoja babcia wyciąga ku Tobie ramiona. Idź już do niej, a te dwa skrzydełka, niech dodadzą Ci sił Jak u małego wróbelka.” Podziękowałam pięknie i trzymając podarunek w rękach, Pobiegłam do babci w bielutkich pantofelkach. Od tej pory razem wędrujemy po cudownym nieba błękicie. Tak pięknie zaczęło się moje drugie życie. Spoglądam jeszcze na tatę czy może tworzy i pisze, Ale widać tylko łzy na serca jego szczycie. Niech się nie martwi mój tatuś ukochany, Wkrótce znów się tutaj razem spotkamy.
  9. Zaufanie i wiara czasem są przez nas krzywdzone. Tracimy czyjeś lub do kogoś zaufanie, przestajemny wierzyc, że może byc inaczej. Czujemy tylko przytłaczającą nas szarośc dnia, w której dostrzegamy wyłącznie swoją słabosc. Wiersz mi się podoba, ale ja się na tym nie znam:) chyba lepiej płakac ze szczęścia niż z takiego powodu, że znowu coś nie wyszło. Pozdrawiam:)
  10. Jest mi bardzo miło czytając te komentarze, uwagi wezmę sobię do serca, ale muszę się przyznac, że byłam strasznie zestresowana dodając poraz pierwszy wiersz. Dziękuje:)
  11. Chciałabym kiedyś unieść marzenia wysoko do nieba, W jedno magiczne miejsce gdzie do szczęścia już zupełnie nic nie potrzeba. Tam, gdzie się kończy wirus zmartwień, epidemia depresji, W takie jedno miejsce gdzie wszyscy jesteśmy równi, Najlepsi. Dostać bilet, przepustkę, wizę do wiecznej radości, Tak żeby już więcej nie płakać kiedy się szuka a nie Znajduje miłości. Błękit nieba, szum wiatru, zapach wolności we włosach, Tafla wody spokojnej, gwiazdy aniołów na niebiosach. Wszystko takie piękne, jakby malowane. Doskonałe, lekkie, złotymi nićmi wyszywane. Ale zaraz, czy ja o niebie mówię, czy o jakimś innym świecie? Teraz się obudziłam, sen zniknął, minął. O czym mówiłam nigdy się nie dowiecie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...