Tonę w martwej ciszy
co sekundę przerywanej przenikliwym tykaniem zegara.
Srebrne smugi deszczu
przecinają gęstwinę ciemności,
by w końcu rozbić się na zimnej szybie,
z rozpaczą, wyciągając niewidzialne dłonie,
spłynąć z tej ściany śmierci
i utworzyć wartki potok martwych kropli.
Wygłodniała i spragniona ziemia wsysa najmniejsze ilości chłodnej wody,
pragnie wydać na świat istotę- zamkniętą w suchych, brudnych łuskach.
Martwa cisza trwa nadal,
przejrzyste, gęste powietrze unosi odurzającą woń kwiatu.
Zegar zamilkł,
czasami słychać tylko radosne odgłosy owadów
buszujących w żółtym puchu słonecznika.