Uriel_Aod
Użytkownicy-
Postów
18 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Uriel_Aod
-
Odstawiłem cel na potem, wszystkie wartości niesione, jak herb i sztandar. Wszystko to co po drodze, zaczęło być tym co droga. Deszcz zaczął padać, który moczy serce do dna i udowadnia że bardziej może...; że do dziś i przez lata, a nawet teraz za oknem. Zamknąłem się w sacro-patologii, zerwałem słowa matki ze ściany i pusty ołtarz został. Tylko stosy szkieł, usprawiedliwionych doznań. Świat mówi, nie krzyknę inaczej, przecież. Zbudowałem z pytań od nowa, resztę. Tyle wystarczy, żeby nie wiedzieć. Wymknąć się kocią ścieżką zgrabnie, zamanifestować sprzeciw. Bo wszystko przecież zbrukane do dna. Tak po prostu i bez mojej wiedzy. O! Niesprawiedliwość, dlaczego? - Na dachu moje klatki, czyściłem kraty. Błyszczały jak kilka dni słonecznych. Jak prawie, prawda. Mogę ciągle zaprzeczyć. Chcecie?
-
Nie chcę już zwiedzać. Tylko się ubrać w zwykłą kurtkę i wyjść przechodzoną ścieżką, bezmyślnie. Dotrzeć do sklepu i znaleźć produkty, w wysiedzianych miejscach. Od zawsze tam są przecież. I nie czekają, nie myślą i nie chcą. Wysiadują... Nie! Proszę, nie teraz. Chcę uciec: od bredni, gadania do siebie, mówienia do pralki, że lubię jak mruczy i kręci; od wykrzywiania się w lustrze jak głupek, przed modlitwą: "Powołany - Czyż Nie Było Lepszych". I słowami chcę władać, co są marno-puste. Mówić w zakochaniu same kocham, kocham! Zamknąć się w pokoju i w końcu posprzątać, sterty śmieciowierszy - zaświadczeń choroby. Jestem nosicielem zespołu Tourette'a, w ciężkiej odmianie - żyjącego słowa.
-
@Kajetan_Kass xDDDDD dzięki !! kawa kawa tak, kawa :P
-
dziś jako wartownik świtu wróciłem z krainy astralnej jako pierwszy świadek dnia krzyczącego znad szczytów i sięgam do mrocznych ziaren wróżąc brzęczącym młynkiem budzących się źrenic karmę powszedniego życia różdżką żywiołów, łyżką w miksturę sypię kryształy czaruję nią wir, jest tornado szepcząc zaklęcia pradawne tajemnych ksiąg gdy aromat wyłania się z czarnej magii przed rytuałem wypicia
-
dzięki to moje pierwsze haiku
-
księżyc nad górą gniazdo na szczycie drzewa nasz dom jeszcze dalej
-
co raz mniej zielonych punktów gasną jak światła w domach ostatnia twarz ostatnia księga zastygły osie życia bez nowych wspomnień w zdjęciach spotkań wydarzeń humorów boje się że wszyscy umarli
-
słucham skały wieżowiec nic nie słyszę mur krawężnik koryto strumienia porusza się jak z ciała gdy ktoś krwawi umarł pusta woda ochłap deszczu mały wodospad kończy się kratami ścieków otchłań kamień nic nie mówi zmieniony nie świadek oskarżony niewinnie w betonowym krzyżu nawet nie płacze skazany na ścianę wśród innych braci proszę go przepraszam wybacza gdy kona spuszczam głowę w modlitwie za kamienie martwe w alei nagrobków domów drzwi uchylone ktoś wdycha miasta przeciąg wybrał nie zdążę widziałem setki podobnych człekokształtnych cieni krzyczałem do nich że istnieje człowiek na cmentarzu ziemi