Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Prątek Kocha

Użytkownicy
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Prątek Kocha

  1. Poznałam je dziś w tramwaju. Były stare i smutne. Obite w plastik i czarną skórę z miedzianymi dodatkami. Boleśnie spoglądały w dół a na ich przymkniętych powiekach widniał wytatuowany napis: Pomyłka. Zdeptał je czas odganiając to, co ładne i mnąc kartki wydrukowanego na nich kieszonkowego wydania historii powszechnej. Wiem, że wstydziły się tego. Szlochały... Przyglądając się im zapomniałam. Zapomniałam pamiętać. Zapomniałam oddychać. Zapomniałam być. Poznałam dziś w tramwaju stare stopy młodej dziewczyny. Były o kilka dekad starsze od jej oczu, ust i dłoni...nawet od tramwaju. Dlaczego? Czy ktoś okradł ją z jej młodych stóp? Czy może jej stopy, niezależnie od reszty, tak bardzo wybiegły w przyszłość? Czy to może taka nowa moda, by części ciała pożyczać od rodziców...? … Wiedziałam, że człowiek łączy czas i różne jego wymiary. Ale dziś w tramwaju pierwszy raz zobaczyłam człowieka z czasu złożonego, czasem spowitego, zszytego - czasu definicję. Odszukam młodą dziewczynę ze starymi stopami. Na srebrnej bransolecie zawieszę ją sobie na nadgarstku. I każdego dnia patrząc na tarczę jej stóp szukać będę najkrótszych połączeń między teraz a zaraz. I każdego dnia patrząc na tarczę jej stóp pamiętać będę, że już jutro będzie zima a dziś jeszcze - moje stopy będą stare...
  2. Budynek stary, kamienicą był zwany. W nim trzy wielkie łuki w łuk wygięte - ale tylko jeden był ważny. Nad łukiem jednym było okno otwarte a z okna mężczyzna wyglądał. Średniozaawansowany w dacie, obtoczony w granatowym podkoszulku. Łysy. Ręką głowę podpierał. Głowa niebo podpierała a niebo parło w dół. Wielki masyw przybił mnie do ziemi. Szósty dzień na chodniku leżę. I na pamięć już znam prawie twarze przechodniów podeszwami odciśnięte w chodnikowych płytkach... Panie złociutki!!! Zamknij Pan to okno, bo mi nogi ścierpły!!!
  3. To trochę inaczej. To nie sen został "opisany" w dziwny sposób, tylko dziwny sen został "opisany" zupełnie zwyczajnie- czyli dzwinie- bo tę dziwność wyznacza już sam sen. Wszystkie te słowa, w zamierzeniu, nie są więc metaforyczną kołdrą, tylko zwykłą relacją tego co się działo. Trawa nie tylko bywa ścinana, ale sama również tnie, kaleczy- jak kartka papieru. No ale z jednym się zgodzę:) Bez względu na to czy to estetycyzm, surrealizm, sztuka dla sztuki, niesztuka, metaforyczna kołdra, niezrozumiały dla nikogo bełkot- Tak, czuje się zupełnie bezkarnie:) Dziękuję za opinie. Pozdrawiam serdecznie. Prątek
  4. Dzień trawą nadcięty to dzień zapaskudzony pamięcią o śnie dzisiejszej nocy, śnie który przyśnić się nie powinien...albo przynajmniej- miło byłoby, gdyby się nie przyśnił...to tak w skrócie:)
  5. Nie idź przez chaszcze jeziora brzegu. Kolan wysoko nie podnoś. Na końcu tej drogi kort żaden nie czeka. Granatem wygrywany - na kartach tej książki nie znajdziesz go. Więc nie idź. Pokój ludźmi wytapetowany - jego nie ma tam też. Ci ludzie w pidżamach kraciastych - nie. A ich oczu szklanki tłukących nie było. Więc palców nie składaj i tak niezłożonymi po podłodze nie pływaj. Ściany omijaj. Oddychaj spokojnie. Tych kul metalowych tam nie ma też wcale i nie patrzą. Nie pilnują. Nie pączkują. Więc nie idź tam nigdy, bo zbudzisz się wreszcie ale dzień trawą nadcięty piekł będzie nadal.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...