W swojej myśli pilnuj jej źrenic
Który ze światów podziwiają
Której krainy powietrze w płucach
Się wije czy te co mieszaniną
Inspiracji sennych pokus bram Edenu
Czy ludzkie dzielone po społem z tysiącami
Sobie podobnych podobnych tobie
Pożeraczu horyzontów pasierbie iluzji
Wykształć w sobie rzemiosło
Zdolność obaczenia rzeczywistości
I jej lustrzanej siostry w świecie ułudy
Niezastąpiony to dar by w swej mocy
Móc obracać iluzyjnym globem
Lecz by dzierżyć w dłoniach na
Ramionach rozpiętych obie ziemie
Po lewicy w kokonie lśniących piór
W skrzydle ze skrzydlatej piersi
Zaś po prawej stronie w ręce ludzkiej
Nagiej nagą krainę rozsądku
Wtenczas miarą potęgi swoje czyny
Mierzyć możesz jeśli jeszcze
O jednej rzeczy nie zapomnisz
By o słuszności czerpania z jednego
Lub z drugiego źródła nie serce
Lecz rozum zaprzęgnąć bo w myśli
O ziemi i sklepieniu niebieskim
Dusza spragniona zawsze stronnicza będzie
I wzleci wzwyż jeśli kajdanami woli
Jej nie skrępujesz