Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

imć kobuch

Użytkownicy
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez imć kobuch

  1. Tak mą duszą smutek miota Że trud wielki to wyrazić Jednak muszę słów tych gorzkich Czarą spokój płochy skazić Czas byś poznał me zamiary Choć to wyda się okrutne Bezlitośnie muszę skarcić Zachowanie Twoje butne Nie przystoi w takiej chwili Pofolgować Twoim czynom Których sprawcą niemoralnym Jesteś z oczywistą winą Wiem, okrutnie w moich słowach Zabrzmi pęd nieudawany By Cię spętać bez litości W zniewolenia ciał kajdany Wyrwać gwałtem w słowie prawa Z ciepłych ramion wszechwolności Jednak trzeba, taką rolę Pełnię w chwale społeczności Przerwać muszę, gdyż brak miejsca W tej rubryce wywód kończy Toż ja przecież nie poemat Tu wystawiam, lecz List Gończy Prokurator. PS. Czy tak nie byłoby milej ?
  2. Droga Barbaro ślicznie dziękuję i do poczytania:)
  3. Kłaniam się tak nisko, że aż mam guza:) Dzięki i pozdrawiam:)
  4. Był raz człowiek tak ambitny Że choć gwałt to dla poezji Nad arkuszem bieli zasiadł By z myślowej swej amnezji Się otrząsnąć i w te pędy Wdrażać w sztuce nowe trendy Najpierw, myśli schematycznie Trzeba z sylab słowa sklecić Potem rymu się doszukać To zadanie jest dla dzieci Tylko twórca bardzo mały Pisze wiersz tak, by był biały Drugi punkt to słów zawiłość Trzeba zerknąć do słownika Tak by ten, kto wiersz ów czyta Nie zrozumiał, co wynika Z treści dzieła, gdyż wic cały By sens był niezrozumiały Jeszcze temat... i tu problem Jak to wszystko ma połączyć Słowa, rymy, sens i sedno Toż i morał by dołączyć Trzeba było, by z zachwytem Dzieło przyjął głów komitet Myśli; trudno, lecę w żywioł Krwawi pióro, takie bzdety Ale zaczął, musi skończyć Ciężką dola jest poety Myślał; stwierdzą, że mam jobla A tymczasem dostał Nobla...
  5. Nikt z nas nie pojmie jak to się stało Ale się stało – wcale nie zmarli Don Kichot z Manczy i Sanczo Pansa W czasy dzisiejsze cudem dotarli Choć zmiany wokół powinny z razu Z nóg ich powalić swą eureką To ich nie zmogło bo świat ułudy Dla nich był normą przecież od wieków Konik i osioł , rycerz i sługa Zbroja błyszcząca i stare łachy Duet niezwykły kroczy dostojnie Depcząc mozolnie nadmorskie piachy Wtem widzą wieże jedną za drugą Ze stali ramię sięga nad głowy Przyłbica na dół to znak niechybny W imię miłości rozpoczną łowy Już cwał morderczy tumany kurzu Rozwiewa wokół i krwawe żniwa Przyniesie wrogom dzisiejsza bitwa Choć smoków nowych zewsząd przybywa Już z dala widział rycerz nasz błędny Jak ogniem zioną więc go nie zmylą Przebraniem śmiesznym kryjącym ogon Ten moment dla nich ostatnią chwilą Za kpiny śmiewców że Dulcynea Jego kochana analfabetką Za smoki sprytne co się w wiatraki Zmieniały zaraz gdy miecz w nie wetknął Nie wiedział biedak dziś pogrom czyniąc Nikt go istotą spraw nie uraczył Stłukł w stoczni gdańskiej na kwaśne jabłko Portowych z sześciu chyba spawaczy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...