Kiedy po raz pierwszy pani Kozielska odkurzała pokój jej uwagę przyciągnął lekko odstający kontakt. Później było już lepiej bo chleb dostarczany był regularnie. Przejechał bardzo blisko krawężnika i spod jego kół buchnęła fontanna śnieżno błotnej mieszaniny. Płasz do prania
, pomyślał zchodząc w głąb bramy. Mama szykowała akurat kolację a wbity w pierś siostry mój malutki braciszek rozkoszował się damskim mlekiem.
Ranek był już inny. Kierownik opieprzył nas za zagubione klucze i rozpoczęty dzień pracy wirował chybotliwie w mojej głowie. Za pięć minut powinien odchodzić pociąg do Ustki a ja nie mogłem odnaleźć swojej walizki.
Gmerałem w zmywarce do naczyń kiedy w telewizorze gadali o kolejnych obniżkach cen hurtowych pomarańczy.
Jola, w optymistycznym czerwonym kostiumie podrywała starszego pana wesoło pokazując swoje białe zęby.
Czy ja zresztą wiem o tym napewno ?