Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

olkas ona

Użytkownicy
  • Postów

    30
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez olkas ona

  1. chyba kazdy wie o czym mowa;) albo doswiadczyl tego sam albo jego znajomi...podoba mi sie:]
  2. bałagan, nieład, nieporządek...całość przypomina wypowiedz 5 letniego dziecka, które wróciło z przedszkola - wiele do przekazania niestety brak umiejętności wypowiedzenia sie. powycinane sytuacje, brak składu, ciężko sie połapać. wypowiedzi w nawiasach wybijaja z rytmu czytania i jeszcze bardziej zakłócają przekaz. przed oczami staje mi roztrzepana dziewucha zujaca gumę, stąpająca z nogi na nogę i bezwiednie machająca rękami. za moment bedzie sie bujac na zyrandolu... Coż moge powiedziec... Wilekie Brawo, wielki szacun, swietny srodek przekazu, niesamowicie przyciaga uwage, jestem pod wrazeniem...oby dalsze czesci byly i nie byly gorsze:) 5 bez dwoch zdan:)
  3. Czy zastanawiałeś się kiedyś nad naturą otaczających cię ludzi? są, mieszkają, wpływają na twoje życie... Powszedni zjadacze chleba! pozwalasz im być przy sobie, idą obok ciebie, kroczą powolutku, mniej lub bardziej wchodząc na twój pas jednokierunkowej drogi, jaką jest życie. mijają cię, gonią za swoimi ideałami i nie zwracają uwagi, za jaką cenę do nich trafią... Popychają cię - upadasz, czasem pociągają cię za sobą i zmuszają do szaleńczego biegu, a gdy nie masz już siły - porzucają. Zostawiają na drodze, która już nie jest twoja... Ani ich. jest niczyją mieszanką wygórowanych ambicji, sztucznych uczuć i szarego popiołu rzeczywistości. Niczym ruchome piaski wciąga cię coraz głębiej i głębiej. Coraz trudniej jest wydostać się z pułapki. Ziarenka piasku wsypują się do oczu, ust, umysłu... Te same ziarenka, które kiedyś cię tak fascynowały. pozwalałeś im żyć obok siebie, pomagałeś im, dawałeś wszystko, co sam miałeś. Kto im pozwolił wtargnąć na twoją drogę? Ty?! Dlaczego to zrobiłeś?! Myślałeś inaczej... Ach, więc to o to chodzi... Otworzyłeś się na drugiego człowieka, a on? Też. Unikałeś tego jednego słowa... Przerażało cię, nie chciałeś go wypuścić z ust, choć niejednokrotnie trzepotało skrzydełkami, niczym piękny motyl, chcąc wydostać się na wolność. Nigdy nie powiedziałeś "przyjaciel". Dlatego teraz tak bardzo cierpisz. Motylek umarł, już nie wachluje skrzydłami. Dławisz się nim. Nie chcesz go przełknąć a wypluć nie możesz. On już nie ma do kogo wyfrunąć, już nikomu nie obwieści radosnej nowiny. "Jesteś przyjacielem!" - nie dałeś mu tego powiedzieć choć miał komu. Teraz już nikt nie czeka. Dobrze się z tym czujesz? Idziesz, biegniesz po schodach prowadzących do Nieba, przewracasz się. Szybko! Wstań! Wstań z kolan i z pokornie pochyloną głową dąż dalej do Góry. Jeśli nie, oni cię zadepczą. Ci, którzy w panice stamtąd uciekają, gdyż nie są tak doskonali jak im się wydawało. Powszedni zjadacze chleba. Przeliczyli się. Ty też. Nie doścignęli swych ideałów, pokochali sztuczny, platikowy świat. Oczy mają zasłonięte kotarą samouwielbienia. Pokochali wytworzony chorą wyobraźnią świat, zapomnieli o tobie. Ty ich źle oceniłeś. Okazali się kimś innym. Niegdyś tak bliscy, teraz stoją na drodze do twojego szczęscia. Sami go nie mając, nie chcą pozwolić byś ty je znalazł. Kto im na to pozwolił?! Ale nie miej do nich żalu. To nie ich wina. Być może spotkali na swych drogach pewną osobę, która ich zmieniła? Osobę, przez którą coś się stało. zmieniła ona sielanke w przedpiekle... Nie miej do nich żalu - to jej wina. Nie osądzaj ich pochopnie, znów możesz się pomylić... To jej wina, to jej wina... Tylko jej! Oni to tylko powszeddni zjadacze chleba! Krocz swą drogą, pokonuj trudności, nie syp im piasku do oczu - przecież wiesz jak to boli. Zemsta nie jest słodka... Zatruwa serca, umysły, jest katem przyjaźni. Zasługujesz, by dotrzeć na szczyt schodów. Nie ciągnij za sobą nikogo, nie tratuj, nie zostawiaj. A na nią nie patrz. To wszystko przez nią... To ona ich zmieniła. Nie chcesz napotkać jej na swojej drodze, nie pozwól jej na nią wejść! Nie pozwalaj jej! Ona jest tylko codzniennym, szarym zjadaczem ludzkiej przyjaźni.
  4. czuję się dziś jakoś tak "cotygodniowo" wszystko znów kręci się w kółko wiruje wraz ze mną wszystko na świecie tych barw jest aż tyle, zapachów aż tyle i uczuć co zliczyć nie sposób. to one mieszają się w sercu! to przez uczucia nie wiem jak żyć! już nie wiem kto dla mnie jest słońcem, co miało ogrzewać moje pole - dobrymi myślami usiane. już nie wiem kto dla mnie jest wiatrem, co napędzać miał mój żagiel - chęcią do życia będący. już nie wiem kto da mi tę moc którą zwalczać mam każdy dzień. i czuję się bezradnie jak dziecko, co dłoni rodzica rozpaczliwie szuka, co po czuły szept ucho nadstawia... co o uścisk gotowe jest żebrać. więc czuję się dziś "cotygodniowo" jakbym była nikim, czyli była sobą
  5. bardzo ciekawe spostrzezenia...proste slowa ale zaciekawiaja...zawiodlam sie na koncu:( czekalam jak zakonczysz...brakuje mi zakonczenia historii tych miast..." te " pozwala myslec iz przedstawiasz miasto w celu skomentowania go, rzucenia jakiegos spostrzezenia...a moze mi sie tylko wydaje;) wiersz bardzo mi sie podoba:]
×
×
  • Dodaj nową pozycję...