Spal się i stań na popiele
Jak spalony pień
Powstań z tego popiołu
Jak powstaje feniks
Czas biegnie i tyka
Los daje i odbiera
Jeśli życie mija cóż pozostaje
Gdy wznosisz się ponad tysiące głosów
Młodzieńcze figle i starczą głupotę
Słońce zachodzi za twój ukochany ląd
Muzyka gubi swój dźwięk
Obraz traci na barwie
I szybujesz do portu kosmicznych wojaży
Tam gwiazd niezliczonych powoje
Nim zgasną oświecą ci drogę
By żadna przepaść i żaden most cię nie zgubił
Ogrody, srebrzyste mury i biały Febus
Czekają na twoje przybycie