Pytałem górę o skąpanym w chmurach zboczu – milczała,
Pytałem wierzbę tkwiącą na uboczu – płakała,
I przechodniów pytałem, mijających mnie z pośpiechem,
Pytałem nawet wiatr pieszczący swym oddechem,
Aż kiedyś, spacerując ulicami Turynu,
Spytałem bezdomnego, czy można żyć samemu.
I patrząc mu w oczy, w twarz okrytą nocą,
Dostrzegłem odpowiedź – można, tylko.... po co?