Nocą, rzeka niesie niespokojne duchy,
które krzyczą urywanym głosem dzikch mew.
Dąb prastary wykonuje jakieś senne ruchy,
przestraszone nietoperze plączą włosy wierzb.
Nocą, zieleń rzeki tonie w czerni głuchej,
toczą się kamienie budząc pstrąga sen.
Nurtem płyną martwe oczy sarny płochej,
poruszając wśrod sitowia głodnych ptaków lęk.
Nocą, rzeka brzegi swoje w wir porywa
i grążeli liśćmi jak dłońmi potwora
ufnym, białym kwiatom serca z dna wyrywa,
choć one czekały jak panny na strzał Amora.
Nocą, wiatr nad rzeką olszy konar kruszy,
czarna woda ludzkie żale z mułem miesza.
Szept modlitwy nocnej rzeki dziś nie wzruszy,
tylko świt nadzieję w sercach ptaków wkrzesza.