rybka
Użytkownicy-
Postów
24 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez rybka
-
to lato nie pozwala się skończyć stawia stopę w drzwiach na czołach wciąż pulsują nam wianki to nasz czas jak wiersz bez klucza z szeroko otwartą puentą
-
przestało być intymnie kiedy zwołałeś chór moich alter ego a wszytskie imiona pozostały dla ciebie tajemnicą wciąż jestem losowo potencjalna jak figura w talii kart szczęśliwej
-
gubi nas wolność nocą nasze koty wychodzą na deszcz a śpiewy wpadają do rur straszą sąsiadów
-
my mamy papierową anatomię ułożoną obojętność jak skręcane w palcach kukły nasz bóg- załatwiony na śpiocha na granicy tu i teraz gramy w kółko krzyżyk strach to najlepszy mim
-
dziękuję wszystkim za nieprzejście obojętnie :)
-
zostały tylko popołudnia prawda jest jak zagłaskany kot sypiemy z liści herbaty piramidy nie parzy się nic czekam - nareszcie robię coś z miłości
-
wciąż gryziemy korę z drzewa poznania zamiast sączyć mus jabłkowy na nowo rozbieramy się z liści figowca tak jakby wujek lucek usiadl nam na piersi
-
dziekuje za komentarze. w.p: rybki nie są z natury agresywne, widzę jednak że wiersz ma moc, której się nie spodziewałam...:) nie wiem jak zrozumiałeś mój wiersz, może zbytnio skupiłeś się na znalezieniu powodu, do złośliwego komentarza?istnieje spory rozdźwięk miedzy Twoim pytaniem, a tym co mi sie wydaje, że w wierszu zawarłam.
-
przed snem składam życie w palcach jak papierowy samolot odprawiam regularne modły rano wbijam zęby w twój chleb sypię sól przekleństwa strach nie pozwala odejść od stołu
-
dawno mnie tu nie było. wiersz ma już trochę inną wersję. pozdrawiam
-
to miasto jest metaforą ulice prowadzą pościelową grę między oknami pną się pięciolinie niedopowiedzeń tutaj przypadek jest bogiem naszych równoległości
-
nie dorastam do tej awangardy mogę czasem ledwie pobrodzić małym palcem uśmiać się samogłoskowo ale wiesz minę jakbyś właśnie wrócił z przedpiekieł lubię i twoje cieńkoskóre pisanie nocą
-
egzegeta : popatrzeć od strony "inżynieryjnej" - na to bym nie wpadła :) ale już uświadomiona wprowadziłam zmianę. pathe: debiut to co prawda nie jest, ale dziekuje. pramatke to przemyśle. Katarzyna i HAYQ: dziekuje :) Jimmy : Witam, jako żem z natury podejrzliwa, odczytałam komentarz Twój jako zarzut o przerost formy na treścią. piszesz o tzw. istotnej treści - z pewnością takowaj tam wielu nie znajdzie, bo pojęcie to dość chyba względne. staram sie pisać dość ascetycznie, co za tym licze że idzie - wieloznacznie. nie żebym gardziła Twoją wdzięcznością ale nie widze sensu by autor wiersza objaśniał krok po kroku odbiorcą swoje przemyślenia związane z nim. nie o to chyba chodzi.
-
w takich chwilach nie schnie w gardle tylko syzyfom zapinają na guzik absurd gwiżdżą przez palce idą głaz toruje im drogę nigdy nie niweluje się wzgórze pramatki nadziei
-
w takich chwilach nie schnie w gardle tylko syzyfom zapinają na guzik absurd gwiżdżą przez palce idą głaz toruje im drogę nigdy nie wyrównuje się wzgórze pramatki nadziei
-
poprawiłam archetypiczność. głupi błąd niedouczonej maturzystki ;) wiersz to efekt uboczny powtórek. miło że sie podoba. dziekuje i pozdrawiam.
-
a mojry przędą starą nić nie traci nic ze zjadliwej powtarzalności na nieznośnej bieli bazgrane te same poziomy i piony archetypową kreską pierwotne gmatwaniny zdziwień karczowane przez czas jałowieje ziemia tylko niektórym umysłom brak regularności czasem tworzy się nieuniwersalnie spleciona myśl
-
chociaż nie przepadam za operacjami chirurgicznymi na moich tekstach dziekuje:) i zgadzam się, że to właśnie najlepsze. pozdrawiam
-
ten mężczyzna lubił zwyczajową miękkość wysłużonych kobiet schnące ciepło dusz poświęconych zawzięcie nauczał swoich potrzeb i wymagań a już najlepiejby ni pary z ust ni życia dziś jego pomnik pod nogami i ja odciśnięta jak ze spiżu według przykazań córka
-
dziekuje postaram sie kiedyś to dopracować:)
-
czułam że księżyc zostanie skrytykowany:) zresztą jestem dość poważnie początkująca i nie spodziewam się zachwytów. dziękuje za twoja wyważoną opinie.
-
rozchichotały się twoje palce na moim ciele już na dobre po pościeli ślizgał się blask księżyca gdy dotykałeś wszystkich moich krzywizn ukrytych jeszcze nasze oddechy niegdyś jak heblowane coraz cięższe coraz głośniejsze coraz bardziej erotyczne
-
szukałam ciepło cieplej gorąco... i stało się poczułam jak parzy się mi życie a ja jakbym w rękach zapomniała czucia w ustach języka stanęłam w pół kroku i wszystko wokół zastygło w wyczekiwaniu byłam najgłupiej w świecie szczęśliwa ...
-
ja ewa kusicielka spowiadam się z dzikiej spódnicy którą zakładam co rano pragnę aby wzbudziła ona zachłanne spojrzenia adama lubię wtedy patrzeć jak usiłuje przełknąć jabłko które utkwiło mu w gardle ja ewa kobieta zbieram pozostałość z roztrzaskanej o ławkę pod jabłonią niewinności ja ewa co noc śnię o nim jak wyciąga dłonie po mnie ewę swą grzesznicę tuli