Nie odejdę nim nie spłonę
Nim w Twych ustach nie zatonę.
Nie odejdę nim nie zgasnę
Nim odgadnę myśli własne.
Nie odejdę pókim żywa
Miłość i okrutną bywa.
Niech zabije mnie do grudnia
To uczucie tego durnia.
Dziś obiecam samej sobie,
Że tych głupot już nie zrobię.
Koniec z żalem i smutkami
Teraz bawmy się panami!
Niech poczuje każdy jeden,
Że mam w sobie rajski Eden.
Niech wie to, lecz nie próbuje!
Bo pazurem go zakuję.
Będę miła, w słowach cięta
Pewna siebie, nieugięta!
Kochajcie mnie wszyscy drodzy panowie!
Niech każdy z was się dzisiaj dowie,
Że mam was wszystkich daleko w duszy,
Serca twardego już nikt nie ukruszy...