Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Michał Piskorz

Użytkownicy
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Michał Piskorz

  1. *** Skąd wzięłaś się ukochana istoto? Skąd przyszłąś, nie wiedziałem skąd Tyś miłości impuls, wściekłych uczuć prąd Dla głodnego pokarm, dla żebraka złoto Tyś dla malarza arcydzieło, farba żywa Dla pijaka garniec wina, kufel piwa Dla króla korona, berło i królestwo Tyś dzieckiem dla matki, kochane twe jestestwo Lecz mi się wydajesz czymś innym być Kruchą jesteś, cienką twoja nić Duszy spokojem, marzeń mych oceanem Diamentem ty, jasno lśnisz szafranem Nie widzę Cię, a czuję, Tobą oddycham Z Tobą rodzę się, i dla Ciebie zdycham
  2. Idę lasem, kroczę gajem, pośpiewują ptaki Drzew szum cichy, wron krakanie, kruków Gdzieś pomyka zając, para złotych żuków Idę dalej, kroczę śmielej, kłód puste wraki Idę... strumień, leśna rzeka, wody srebrnej potok Zmurszały pień, lisia nora, dzięcioł w koronie Starej wierzby, wiatr powiewa, muska skronie Stąpam boso, ogromnego mrowiska nagi stok Nagie stopy topię w trawie, skręcam w bok Przystaję, oddycham, cichy zapada zmrok Krok pewny robię, słyszę metaliczny jęk Oczy łzami zachodzą, czymże był ten szczęk? To wnyków czarnych paszczęka, tryska jucha Szlag by las ten wziął, taka kostka moja krucha...
  3. Taaak... Widzę, że moje denne wypociny nikomu się nie podobają. Ciekawe... Pewnie większość użytkowników i obserwatorów jest feministami, lub feministkami...:D Jeżeli czytacie to proszę o komantarz. Zwłaszcza negatywne są dla mnie ważne.Pozdrawiam
  4. Nikt mnie nie nauczył satyr pisania Ale tej sztuki nikt też mi nie wzbrania Zmieniać, udoskonalać, karcić, krytykować Pomysł sam nie przychodzi, trzeba go upolować A w dzisiejszym świecie jest co stłamsić Jest co zdeptać, zbesztać, zniszczyć Ale ja tego nie chcę, nie chcę nawet ośmieszać Jedyne co chcę to we łbach Wam namieszać. To, co dziś kretyństwem nazwać można To Nasza płeć piękna wielmożna Jedne kochać zapamiętale potrafią, Jak po nitce do kłębka, do serca Twego trafią Tam będąc już, zniszczą co się napatoczy Zaślepią, błysnąwszy niczym halogenem w oczy A ty jak ten ślepy głupiec Wierzysz, że Cię kocha jedynego Nie wierz jednak, nie ufaj jak gołodupiec Ona Cię zniszczy, upadniesz kolego. Lecz nie wszystkie są takie bezduszne Trafi Ci się partia dobra, to nie puszczaj Choćby nawet męczyło jak bóle brzuszne Ona jest jako cichy leśny gaj Jak nimfa wodna, z drugiej strony jak modliszka Bądź samica komara, jak larwa mniszka Co na zielonej kapuście żeruje Póki z Ciebie nie wyssie, nie opróżni do cna To nie odejdzie, nie rzuci, nie oskalpuje Dopiero, gdy będziesz bez grosza Zapomni, zdradzi, odejdzie, wygna z własnego domu Chyba żeś studnia bez dna, złota kokosza Nigdy nie odejdzie, ale zdradzić zdradzi po kryjomu Takich białogłów nie życzę Wam Panowie Nikt nie pojmie, co taka mieć może w głowie. Trzecim typem samicy są puste idiotki Takie najłatwiejsze są do wykorzystania Takich boję się jak mojej ciotki Taka panienka z pozoru jest niewinna jak łania Rozgrzewająca i słodka jak tani winiacz Ale bój się jej i nie krzywdź przyjacielu Bo poza Tobą ma dwóch Zenków ta klacz Rzucisz, pozbawią Cię zębów wielu Przejadą po Tobie jak Tir po autostradzie Popsują dotkliwie nawierzchnię Więc nie zapuszczaj kotwicy, nie myśl o zdradzie Kup kwiaty, posprzątaj kuchnię I ucieknij daleko, gdzie znaleźć nie zdoła Zapomnij, nie myśl więcej o jej pięknym ciele Bo potrafi ona ukłuć, ma żądło jak pszczoła Zasztyletuje, a na grobie posadzi ziele. Następne są prawie-normalne kobiety Dlatego prawie, bo normalnymi do końca nie zostaną Jedne zawsze noszą wełniane skarpety Drugie piją na umór i przepiją to co dostaną Takich jest na szczęście Nasze niewiele Inne Cię biją, tak wiem o tym Leją wałkiem nawet w kościele Jeżeli wrócisz za późno robią straszny dym Lecz pamiętaj, że pseudo kochają I zrobią dla Ciebie prawie wszystko Nawet pieniędzy Twoich nie wydają Traktują jak małe dzieciątko Bez jednej okropnej wady byłyby idealne Ale ten typ kobiety z wadą się rodzi Wiem przecież, że coś palne Ale takie czynią szkód więcej od powodzi. Aż wreszcie mogę przedstawić ten typ kobiety Który uważać śmiem za normalny Bowiem te nie zrobią ci z dupy rakiety Nie mają wad, lubią sex oralny I kochają gorąco i zapamiętale Widzą Ciebie tylko pośród tłumu Jak rzucisz, nie mszczą się wcale Ale płaczą tylko, nie robią szumu Takiej kobiety chciałby każdy z Nas na pewno Ja kocham i przyznać się nie boje Bo nie chce być jak bez emocji drewno Ale z marzeń Was nie okroję. Wierzcie zawsze, szukajcie, ale wybrać umiejcie Panowie Bo kretyństwem jest uwierzyć nie tej kobiecie I szukajcie dalej, nawet w tym nędznym Łukowie Choćby na końcu świata i w każdym powiecie. Kocór=^^=
×
×
  • Dodaj nową pozycję...