Kradnę słowa wasze,
kradnę czyjeś myśli,
zabieram też wspomnienia,
a to wszystko po to,
by pokazać wszystkim oto,
co stało się klejnotem,
z cudzego wspólnym złotem.
Łzy zamieniam w diamenty
i nie pomogą już żadne lamenty.
Do snów wkradam sie niespodziewanie,
zabieram spokój, zostawiam myśli splątanie,
by snem niespokojnym budzić sie co ranek,
by każdego dnia wspominać największy swój upadek.
Podkradnę też melodię najcudowniejszej piosenki,
by dusze zdobić w najpiękniejsze dźwięki.
Zabiorę Słońcu promienie, Księżyc oskubię z blasku,
by oczy smutne uszczęśliwiać
od rannego świtu, do nocnego brzasku,
by zamieniać żal w radosne spojrzenia,
by kilka słów moich miało magię spełnienia.
Kilka słów prostych, sprytnie skradzionych
oddam, za to jedno, jedyne spojrzenie,
tak niewielu z was ostatnio znane,
zagubione, niepotrzebnie z pamięci wymazane,
jednak ja je nadal pamiętam
i czekam wciąż nieustannie.
Nie zdradzę, co mam na myśli.
Kiedyś i tak ktoś mą zagadkę odgadnie...