usta też ludzie chociaż zamknięci w sobie
i schowani często pod łóżkiem bez pościeli
klną
od dziecka za to kochają smak świeżego prania nad ranem
i przy otwartym oknie
muszą go zawsze scałować z podłogi
po fakcie”
ale nie dziś -
dziś nic już nie mów
i tylko wiersze pisz mi na plecach palcami
choć nieprzeciętnie ale za to jak pięknie pisać
biało na białym
gdy wkoło sami
analfabeci
poznałam ją przed sklepem z niemodnymi sukienkami
przychodziła tam szukać klientów
podobno
od lat pisała wiersze
i kochała się w sztucznych kwiatach
- czasem je kradła z cmentarzy
gdy nikt nie patrzył
mówiła, że lubi płakać
wąchając stare książki
na strychu
a gdy padało -
biegała bez parasola
od domu do domu będąc
na każdą okazję
i bez pośpiechu gubiąc ubrania
sprzedawała się za darmo
dłoniom spragnionym
dłoni
choć jednej -
choć tylko
na papierze
I tylko
płaczące kobiety o zielonych oczach
w wygniecionych sukienkach po przejściach
minionej nocy
I tylko
wychudli akwizytorzy po czterdziestce
z zaawansowaną impotencją
- świadkami naszych czternastu miesięcy
nad rzeka
Llamazaresa
Już nie przyjde do parku
rozmawiac z Mickiewiczem
o plajtujących lombardach
na Racławickiej -
- dziś zdradził mnie
ostatni raz
Ubierałeś mnie w męskie paznokcie
Od zmierzchu do dwudziestej trzeciej
Powoli jest pięknie
I długo -
mawiałeś.
A ja słuchałam obietnic
ustami
i dłońmi pisałam
cyrografy na zmęczonych torsach.
Zawsze z kimś pod prysznicem
można porozmawiać -
gdy w środku głośno
i mokro.
Więc nie każ mi znowu przepraszać
swoich czarnoskórych
kochanek,
co za kromkę chleba
puszczały się z wiatrem
od frontu
obudź mnie
gdy zaśniesz
bo nie będę kolejną
Po przeczytaniu niektórych Pani/Pana wierszy byłam w szoku. Ale pomyślałam, że może się nie znam, bo młoda jestem jeszcze. Widzę, że nie tylko ja nic z nich nie rozumiem.
Pozdrawiam
PS. Nic się samo nie znaczy..
Dziękuję za komentarze i zachęcam do przeczytania innych moich wierszy. Dlaczego głosu? Nie wiem, jakoś tak mi sie napisało. Chyba rzeczywiście 'dźwięku' lepiej brzmi. Poprawie.
Pozdrawiam serdecznie :)
nie zadzwonila -
- jak przystoi
damie
przyszła spozniona
może trochę za wcześnie
i nie pytała
o nic
dziś nauczyła mnie
kraść marzenia
bocianom
i czekać
zaczekam
podobno
cierpliwa jest
nie mów już
ani słowa
nie chce słyszeć dźwięku
wyrywanych
skrzydeł
zamilcz
lub odbierz mi zmysły
i nie udawaj ikara
czy fortepianu
Chopina
daleko ci do ideału
bij!
i nie mow juz nic
serce
Modlitwy nad pustą księgą
z wyrwanymi kartkami
co wieczór żarliwie odmawiam
I gaszę złamanego papierosa
Na każdym przeklętym słowie…
Pozwól mi, błagam
spalić na stosie
Roześmiane czarownice
twego monologu…
pojutrze znów będą topić mnie
błękitem
rozbiorą
jednym drgnieniem
z nieudawanym
podziwem
kaci
zamilknę
bo kocham tak umierać
więc patrz na mnie jeszcze
kochany