zaczynam mieć problemy z komentowaniem. w pierwszej lekturze byłem jak najgorszego zdania, potem poczytałem na głos i
" kiedy wchodzisz cicho / słonecznikami rozkwitają ściany / pachnie lipcowo / łagodne strumienie / przepływają z fotela na fotel / zmniejszając odległość / milkną filiżanki na podstawkach "
brzmi całkiem sensownie, chociaż trzeba pewnej fantazji, by dopowiedzieć, że milkną filiżanki, bo wcześniej jechał tramwaj (?) - mieszkałem kiedyś koło szyn,
a potem robi się (choć nie dość jedno z drugiego wypływa) erotycznie (kolana, wilgoć - a juści ciepła), ale co to za grona, a potem koniec i już nic nie rozumiem