Porzucony w bezgranicznej ciemności nocy,
z odebraną nadzieją na dzień,
przy głuchym szumie wielkich drzew,
poprzez gęstwinę ciemnego lasu
idę.
Ramię w ramię z beznadziejnością chwili.
Przykuty do niej żelaznymi kajdanami,
próbuję znależć drogę ucieczki,
by móc uwolnić się i żyć.
Lecz każdy ruch wzmacnia ich uścisk,
a z każdą chwilą ja tracę siły.