Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zielony listek

Użytkownicy
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Zielony listek

  1. Ty nie wiesz, ale ja jestem pewna. Piękne ;)
  2. Wiatr ciężkie krople deszczu przemienia w wirujące płatki śniegu. Na szybach mrozem maluje zawiłe przepisy na szarlotkę i piernik świąteczny. Sosny czekają na pierwszy bal całe w koronkach i diamentach. Bociana zamienia w gila z brzuszkiem czerwonym od chłodu zimowych poranków, a rudego lisa w biały kłębuszek futra. Wszystko ucichło, tak działa magia zimy.
  3. Mi rownież wiersz sie bardzo podoba. Bardzo dlugo pozostaje w pamieci. A krytyka ? Na pewno jest potrzebna, ale nie może ona być powodem zatracenia osobowosci. Pozdrawiam
  4. dziekuje bardzo i wezme ten komentarz za komplement i mam nadzieje ze slusznie. faktycznie jestem osoba dosc mloda, mam 15 lat. pozdrawiam
  5. Cudowny- łapie za serce. Pozdrawiam
  6. Jesień zmusza poetę do myślenia. Kroplami deszczu stuka w okna natarczywie, ponaglająco. Obsypuje głowy poetów liśćmi malowanymi w słoneczne arabeski. Uparcie milczącym wierszopisom bombarduje maski samochodów kasztanową amunicją. Ponagla i namawia. Wciska im w dłonie pióra, pogubione przez odlatujące ptaki. I zdarza się tak, że kiedy nie masz już siły walczyć wiersze pachną jak brązowe kapelusze prawdziwków, są miękkie i ciepłe jak wrześniowy mech. I zdarza się tak, że zamiast kropek w wierszach, czerwienią się owoce głogu i dzikiej róży. Gile wydziobują je ukradkiem. Więc jeśli jesteś poetą nie opieraj się jesieni. Czekaj na wierszówki, z klonowych liści.
  7. Dlaczego chmury czerwienią się jak jesienne, późne jabłka, nasączone aromatem wiatru? Zapewne oblewają się wieczornym rumieńcem zniecierpliwienia, gdy tysięczny przechodzień z rozczarowaniem kręci uniesioną głową, że to znów będzie padać – złośliwie zsyłają im potem kryształowe ostrza gradu lub sieką łydki witkami deszczu Być może jednak czerwienią się, gdy widzą palce gładzące policzek lub przez zmrużone cirrusy dostrzegą kochanków wtopionych w szczęśliwe zielenią koniczyny Malują się szkarłatem lub koralowo uśmiechają do pierwszych gwiazd, naciągniętych na nitkę horyzontu. Mogą też tańczyć na rozżarzonych węglach stratosfery, żegnając słońce, gdy te tonie w podwórkowej kałuży, a czasem też na powitanie, a zresztą kto to wie, pewnie tylko mleczarze, a oni już przecież nieliczni. Cokolwiek nie twierdzą zazdrosne gile, W końcu i tak chmurnie wzniosłe, chmury unoszą się okryte purpurą, fioletem, ku podniebnym Styksom.
  8. Gubią nam się uśmiechy. W pośpiechu na przystankach tramwajowych, między stronami książek, znikają niepostrzeżenie. Na dnie stawu karmią niezłote rybki, lub wraz ze spóźnionymi ptakami odlatują do ciepłych krajów. Chowają nam się cichutko w pudełku po cukierkach, wciskają między puch poduszek. Tańczą na koniuszkach palców przy przyjaznym uścisku. Ścierają złotymi chustkami wieczorne smuteczki. Rozjaśniają oczy i pochmurne niebo. Znalezione przypadkiem, pomiędzy landrynkami, dodają słonecznego aromatu kwaśnym minom.
  9. W Święta przestrzeń pięknieje, gwiazdy stają się bardziej dostojne. W piekarniku rośnie makowiec, pierniki i pasztet z radości. Mama ubiera choinkę, pachnącą lasem od najmniejszej igły po najdłuższe pióro anioła. Spadł śnieg, świat okrył się białymi zaspami wybaczenia i miłości. Tata wyszedł na dwór, aby wyśledzić lot pierwszej gwiazdy. Ja siedzę cichutko w swoim pokoju, kołyszę Jezusa.
  10. Utulony w dłoni płomień nadziei powoli gaśnie. Miłość umiera w atomowej pustce. We wrzasku miliona istnień, znika wiara w Boga i ludzi. Przez zamknięte drzwi próbuję odszukać choć trochę ciepła w tej bezimiennej pustce. Choć przez chwilę znaleźć nadzieję. ukrytą daleko w podświadomości, czasem wraca. Jest gdy wszystko inne umarło.
  11. Dziękuję za wszystkie uwagi i spostrzeżenia. Biorę je sobie do serca, bo mam nadzieję, że przydadzą się w przyszłości. Wiersz trochę zmieniłam i mam nadzieję, ze teraz bardziej się podoba. Pozdrawiam i dziękuję
  12. W stulonych dłoniach trzymam ciepło, wczorajszego dnia. Myślenie o tobie sprawia że nie jestem sobą. Zamykam oczy i nienawidzę się za to, że zaufałam. Nienawidzę cię za to, że byłeś. Nienawidzę świata za to, że obserwował moją bezwolną walkę ze samą sobą. Pamiętam jednak, że od miłości do nienawiści jest tylko jeden krok.
  13. Za oknem nie świecą gwiazdy, ciemność. Wiatr tańczy chaotycznie z płatkami śniegu, Unosi je, w przestrzeń (do mnie, do ciebie, do nas??) Przez przymknięte oczy widzę świat, z dziecięcych wyobrażeń. (prawdziwy??) Wychodzę. Ludzie śpieszący się do Jezusa, dudnią stopami w rytm kolęd. Cas nie zwalnia. Czy to święta?? Czy może maraton do zmartwychwstania??
  14. ,,wspomnienia łza coraz większa" wspomnienia najłatwiej możemy odnaleźć na zdjęciach więc uważam że ten wiersz jest trafny. Stanowczo dobry, a nie do dupy;). Pozdrawiam
  15. W rytm deszczu uderzającego o parapet stuka zegar. Odmierza godziny, zabiera marzenia. Czas przecieka przez palce jak piasek. I tylko ty jeden nie kruszysz się smagany wiatrem. Zostajesz i trwasz jak noc.
  16. Stoję na plaży, sama. Słońce zachodzi, zanurza się w morzu krwistej czerwieni. Purpurowieje, ze wstydu, złości?? Fale obijają się o brzeg, omywają mi stopy, z mokrego piasku. Jego ziarenka jak zakochni bez wzajemnosci, leżą rozbite, zdruzgotane. Słońce zgasło, zapaliły się gwiazdy, lampki nadziei.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...