śmierć niekoniecznie musi być  
ostateczna, ale lepiej się do niej przyzwyczajać  
nie każdy dzień musi stroić skrzypcami  
dobrze, że chociaż we śnie mogła marzyć wierszem 
susan długo spoglądała w błękity made in wrangler  
a dziurawe płuca świszczały łapiąc niezdarnie tlen  
wszystko nabierało przy niej chorego rytmu i w ogóle  
nie przypominała siebie a chciała mieć więcej ciała 
by chłonąć świty gdzie indziej  
sam zaczynam nabierać sensu i bez cerując powietrze  
nasze ciała zaczynają się odrywać kawałkami lodu 
ostatnio przestała gryźć i przełykać   
w ciszy bielszej od śniegu